Ocena: 7

Szelest Spadających Papierków

Rascheln Fallender Papiere

Okładka Szelest Spadających Papierków - Rascheln Fallender Papiere

[Nasiono Records; 21 lipca 2011]

Nagrania z dwóch zeszłorocznych koncertów zawarte na nowej płycie reaktywowanego pod koniec lat 90. Szelestu Spadających Papierków to zestaw niezobowiązujących improwizacji, któremu bliżej do radiowego słuchowiska science fiction niż albumu z muzyką. Jakąkolwiek. Ich najbardziej intrygującym elementem jest wykorzystanie kontrabasu w połączeniu z nisko nastrojonymi falami hałasu, raz czołgającymi się pod ciężkimi krokami instrumentu, raz degradującymi go do postaci głębokiego pulsu. Pomimo skrajnej dominacji niskich częstotliwości nagrania nie brzmią ciężko czy natarczywie, poniekąd za sprawą postprodukcji, poniekąd z powodu niewielkich zmienności struktury analogowych dronów. Oryginalna atmosfera utworów rekompensuje jednak okresowe niedostatki akcji.

SSP to najgłośniejsza z Nasionowych realizacji idei mariażu analogowych brzmień, hałasu i psychodelii. W tym ostatnim aspekcie przywołuje na myśl Nurse With Wound, zwłaszcza w zamiłowaniu do destrukcji przyjemnych radiowych nagrań z pogranicza funku i jazzu. Na „Rascheln Fallender Papiere” oprócz jazzowo-funkowych sampli poddanych starannemu demontażowi objawiają się one w postaci bebopowych improwizacji kontrabasu obrzucanych analogowym brudem, gitarowymi sprzężeniami i piskami, czy drastycznie przesterowanymi i przefiltrowanymi pętlami rytmicznymi. W „utworze poświęconym OFF Festiwalowi” jest nawet nastrojowo dzięki zapętlonej gitarowej melodii, jakiej Fennesz nie poskąpił by Bałtykowi. To jednak wyjątek od prostego acz wystarczająco skutecznego schematu: bas lub/i dron dodać przeszkadzajki.

Flagowa formacja Nasiono Records – Karol Schwarz All Stars – reklamuje się nieco buńczucznym hasłem „taking drugs to make music to take drugs to”. Album SSP doskonale wpisuje się w tak wyznaczony nurt. Muzyczna wizja zawarta na „Rascheln…” symuluje doznania narkotycznego zaburzenia czasoprzestrzeni, zwłaszcza w jej wymiarze czasowym, przy pomocy całkiem prostych środków: powtórzeń motywów w różnych utworach i przede wszystkim zestawianiem dźwięków w naturalny sposób utożsamianych z odległymi od siebie okresami (współczesny noise i sprzężenia wywoływane w głośnikach przez telefony komórkowe, brzmienia analogowych syntezatorów sięgające początków muzyki elektronicznej, sample starych filmów/audycji). Bawią się nie najgorzej wyprowadzając słuchaczy na spacer poza popularne mapy semantyczne.

Mateusz Krawczyk (19 sierpnia 2011)

Oceny

Mateusz Krawczyk: 7/10
Piotr Wojdat: 7/10
Średnia z 2 ocen: 7/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: stalpeta
[19 sierpnia 2011]
okładka i zajawka mocno zaintrygowały, resztę przeczytam po przesłuchaniu ;-)

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także