Plum
Hoax
[Lado ABC; 14 marca 2011]
W naszym pięknym, lecz nieprzesadnie hałaśliwym kraju noise rock od zawsze trafiał przede wszystkim do dwóch, nieprzesadnie licznych grup, które każdy obserwator wytwórni Touch & Go odgadnie od razu. Z jednej strony mamy naturalny grunt punkowy, w którym wzniosłe tradycje lat dziewięćdziesiątych zapisane na czarnych taśmach do teraz są kontynuowane przez takie zespoły jak Electrocompulsive Therapy czy ciągle niedoceniony Wilczy Szaniec. Drugi target to właściwie te same osoby, tyle tylko, że ci w pewnym momencie poza zinami zaczęli czytać również o mądre teksty ludzi z Chicago, Japonii i ogólnie postanowili bardziej kombinować i częściej się myć. No i w większości mieszkali bliżej Bałtyku – polskiego akceleratora gitarowych eksperymentów. Koniec końców wszyscy i tak się znali, polskie kapele noise rockowe wiedziały kto przyjdzie w koszulce jakiego zespołu na koncert i sytuacja wydawała się jasna.
No i ostatnio wszystko się poprzestawiało. Najpierw „Gazeta Wyborcza” ekscytuje się barbarzyńcami z Ed Wooda, teraz wszyscy zachwycają się najnowszym albumem Plum. Zespół to zasłużony, nagrywa od dobrych kilku lat w przekonaniu, że lata dziewięćdziesiąte to była rakieta i siekiera w jednym, i nie ma sensu się oglądać na muzyczną oś czasu. Jednak nagrywając dla fenomenalnego Lado ABC album „Hoax” poznańskie trio w wyjątkowo stylowy sposób wyszło z noiserockowego grajdołka do szerszej – nie bójmy się powiedzieć, że rockowej – publiczności. Jeżeli ktoś mylił nagrania Plum z powiązanym osobą wokalisty Marcina Piekoszewskiego Woody Alien, teraz dostrzeże mnóstwo różnic. O ile WA to duet zorientowany na konkretny jazzcore bez przesadnych zawiłości, to Plum obecnie miesza stylistyki aż huczy. Oczywiście na pierwszym planie nadal pozostaje inspirowana NoMeansNo czy rzeczonym The Jesus Lizard palpitacyjna motoryka prowadzona przez bas, jednak znowu ważne są melodie. Już otwierający album „Hoax” to ponad sześciominutowy melodyjny czad, który zarazem w inteligentny sposób buduje napięcie przed kolejnymi, bardziej eklektycznymi kawałkami. Plum na tegorocznym albumie stało się bardziej subtelne – nie ukrywa swoich fascynacji psychodelicznymi piosenkami, jak w idealnym do alternatywnego radia „Touch”.
Pomimo tej zadziornej przystępności najnowszej produkcji Plum ten album nadal orbitowałby pomiędzy inspiracjami Tar i Unsane, gdyby nie o wiele bardziej karkołomna mieszanka. Poznaniacy mianowicie zaczerpnęli wiele patentów z amerykańskiego (czy istnieje jakiś inny?) stoner rocka, łącznie z kompulsywnym riffowniem i charakterystyczną manierą wokalną przywodzącą na myśl pana Homme’a z Kyuss. Właśnie ta bliskość piaszczystej Kalifornii do domu pana Albiniego w Austin stworzyła ten album, czyniąc go pełnym niuansów, a zarazem przystępnym nawet dla osób, dla których noise to wskaźnik na procesorze. Takimi kawałkami jak „Thread”, nagranym z udziałem Piernika z Napszykłat, album pokazuje, że chłopcy nie samym Sonic Youth żyją, a słuchacz nie powinien dać się nabrać, że ta płyta to furtka do noise rocka przeznaczona dla fanów bardziej zadziornego bluesa.
Plum w czterdziestu ośmiu minutach udowadnia polskiemu słuchaczowi, że w naszym radosnym kraju powstaje coraz więcej muzyki, która w wyrafinowany sposób łączy średnio popularne nad Wisłą nurty muzyczne i tworzy z nich brawurowy kolaż inspiracji i wątków, które można czytać na wielu poziomach. Lado ABC po raz kolejny wydaje płytę na światowym poziomie, a panowie od noise rocka w końcu będą mieli muzyczny pretekst do rozmowy z dziewczynami, którym nie trzeba referować w jakim jeziorze lubili kąpać się panowie ze Slint.
Komentarze
[26 listopada 2011]
[8 lipca 2011]
[8 lipca 2011]
[6 lipca 2011]
[6 lipca 2011]
PS. Jeśli byłem we Wrocławiu to zazdroszczę koncertu!
[6 lipca 2011]