Idlewild
The Remote Part
[EMI; 15 lipca 2002]
- Tato, mam dla Ciebie fajną nową płytę.
- Synu, litości...
- Ale...
- Po tych zeszłotygodniowych The Dan... The Dad... Jak oni się nazywali?
- The Datsuns, tato.
- Właśnie, nadal mnie głowa boli. A dwa tygodnie temu, pamiętasz jak mi włączałeś tych swoich obleśnych brodaczy? Jak oni mieli?
- Kings Of Leon, ojcze.
- I co, nie pamiętasz jak zasnąłem po siedmiu minutach i spaliłem obiad? Byli tragiczni... Synu, naprawdę wystarczy tych twoich fajnych płyt. Włącz mi "Murmur". Mam ochotę na R.E.M.
- Ale to naprawdę fajna płyta jest... A w NME napisali...
- Nie przytaczaj tego tytułu w moim domu!!! Tamci też niby mieli być tacy świetni, a debiutancką płytę tych nieogolonych ktoś nawet zestawił z Oasis! Ci dzisiaj, jak się to cholerstwo nazywa?
- Idlewild, tato.
- Super. Przynajmniej nazywają się jak ludzie. Pewnie wzięli sobie jeden człon z tytułu płyty Allman Brothers Band... No to do kogo ich to twoje NME przyrównało, he?
- No, piszą, że gość śpiewa jak Michael Stipe.
- Coooo???
- No, i że w ogóle podobnie grają jak to twoje R.E.M., i jeszcze czytałem...
- Nie wiem czy chcę tego dalej słuchać... No ale już dobrze, mów...
- Czytałem, że inspirują się jeszcze trochę takimi zespołami jak The Smiths albo amerykańskie alternatywne grupy w rodzaju Sonic Youth.
- To musi być jakiś koszmarny plagiat.
- Włączać?
- Taką miałem ochotę na "Radio Free Europe"...
- Oj, no proszę...
- Ale tylko trzy utwory, nie więcej...
Włącza trzy pierwsze piosenki z brzegu...
10 i pół minuty później...
- No i jak?
- Jak się nazywa ten wokalista, co?
- Roddy Woomble, tato.
- No, muszę przyznać że niezły faktycznie. Ale zalatywał mi tym Stipem bardzo. Zauważyłem u niego, podobne jak u Michaela, to ciągłe szukanie melodii. No i manierę wokalną też ma zbliżoną, to przeciąganie wersów... Ale jest dobry, dużo lepszy niż ci wszyscy spoceni brodacze czy inne cholery. To on pisze teksty?
- Tak.
- Podobała mi się ta linijka Maybe you're young without youth/Or maybe you're old without knowing anything's true... W ogóle inteligentny gość, zdaje się. Jak się nazywa ta piosenka?
- "American English". Podoba ci się?
- Tak, jest najlepsza z tych trzech, które mi puściłeś. Choć te dwie poprzednie też były znośne, muszę przyznać że mają ci chłopcy dar pisania naprawdę fajnych melodii. Ten punkowy numer, bardzo chwytliwy. Jest tu takich więcej?
- Są jeszcze trzy w podobnym stylu.
- A takie nastrojowe, w klimacie R.E.M., jak ten trzeci?
- Jasne. Włączę ci dwa z nich.
Puszcza Live In A Hiding Place i Tell Me Ten Words.
Mija 7 minut.
- Bardzo ładne piosenki, synu, bardzo ładne!
- Naprawdę tak uważasz?
- Tak, a ta druga to istny miód! I znowu bardzo mi się tekst podoba - szczególnie to w refrenie... Tell me ten words that you use to describe the world/To people, though people never seem to know. No, muszę przyznać że jestem pod wrażeniem. Masz tam jeszcze coś godnego uwagi na tej swojej płycie?
- Został jeszcze najlepszy i najważniejszy fragment.
- Niemożliwe, przecież ten trzeci, i ten przed chwilą...
- Słuchaj...
Ustawia ostatni utwór na płycie, In Remote Part/Scottish Fiction
Po 4 minutach, i kolejnych czterech milczenia i dochodzenia do siebie...
- Synu...
- Tak, tato?
- Zdaje się że będę zaraz musiał cię przeprosić i wynagrodzić ci to jakąś dobrą czekoladą...
- Nie trzeba, naprawdę. Mam tu dla Ciebie jeszcze jedną fajną płytę.
- Tak? A co to? Myślę że teraz mogę Ci bardziej ufać...
- Nazywają się The Darkness!!!