Ocena: 6

Fujiya & Miyagi

Ventriloquizzing

Okładka Fujiya & Miyagi - Ventriloquizzing

[Full Time Hobby Records; 17 stycznia 2011]

We were just pretending to be Janapese, nucił zgodnie z prawdą w 2006 roku David Best na najgłośniejszej (medialnie) płycie Fujiya & Miyagi, „Transparent Things”. Niepoważne były ich teksty: na wydanym dwa lata później „Lightbulbs” refleksje na temat związku dotyczyły kwestii co najmniej prozaicznych, jak zakup nowej zmywarki czy wymiana żarówek. Również swoje obowiązki wokalne traktowali z przymrużeniem oka: melorecytacje nie zdradzające nawet cienia emocji zwykli przełamywać czymś na kształt nieporadnego beatboxu. Dystans do samych siebie stał się już na dobre domeną czwórki z Brighton. Pytanie tylko, czy owa przewrotność jest tak samo przekonująca teraz, jak była na początku.

W teorii nasi bohaterowie radzą sobie doskonale. Raczej oszczędna, pozbawiona udziwnień formuła, będąca wypadkową krautrockowej dynamiki i lekkości Stereolab, jako przepis na siebie brzmi przecież całkiem świeżo i obiecująco. Gorzej z praktyką. Problemem najnowszego, ale i poprzedniego wydawnictwa jest bowiem fakt, że choć na obu jest sporo niezłych kawałków, które wystarczyłyby na solidną EP-kę, to jako longplay zdecydowanie kuleją. Konsekwentne stawianie na prostotę przy zaledwie garstce intrygujących melodii robi z „Ventriloquizzing” album niebywale monotonny. Najlepszym tego dowodem jest z zupełnie niezrozumiałych względów singlowe, pozbawione jakiejkolwiek dramaturgii „Yoyo”. Za co wobec tego ta szóstka? Jak zawsze za momenty. Jednym z nich jest zdecydowanie „Taiwanese Roots” – świetna melodia oparta na bujających klawiszach i zgrabnej perkusji, kolejnym przekorne „Minestrone” i zamykające album, leniwe, wzbogacone o damskie chórki „Universe”. Trzy celne strzały na jedenaście to jednak wciąż trochę mało, żeby uznać „Ventriloquizzing” za must have na swoim dysku czy półce.

Przy całej mojej sympatii i mimo faktu, że „Taiwanese Roots” na repeacie jest w stanie uratować niejeden zimowy poranek, „Ventriloquizzing” jako całość nudzi i prowokuje raz po raz do skipowania. Do sprawdzenia wybiórczego.

Zosia Sucharska (9 lutego 2011)

Oceny

Paweł Klimczak: 6/10
Średnia z 1 oceny: 6/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: hejter
[9 lutego 2011]
Otóż "formuła będąca wypadkową krautrockowej dynamiki i lekkości Stereolab" nie brzmi wcale świeżo i obiecująco , bo jest stosowana od dziesięciu lat , poza tym nie dynamika tylko motoryka

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także