Matthew Dear
Black City
[Ghostly; 3 sierpnia 2010]
Gdyby ktoś przy okazji „Black City” pierwszy raz spotkał się z Matthew Dearem, nigdy w życiu nie uwierzyłby, że w przeszłości ten facet tworzył microhouse’owe kolaże, czy też został ochrzczony mianem króla techno w Detroit. W 2010 roku z klubowej przeszłości Amerykanina pozostało ledwie mgliste wspomnienie i praktycznie żadne odniesienie w jego najnowszej twórczości. Udany debiut Deara jako wokalisty na „Asa Breed” w 2007 roku przekonał go, że i tym razem warto chwycić za mikrofon. I co tu dużo ukrywać – głęboki, szorstki głos Matthew, przypominający manierę Davida Bowiego z drugiej połowy lat 70. jest tym elementem, który na „Black City” przykuwa największą uwagę. Dziwny pop Amerykanina – mroczny, duszny i gęsty, trochę Eno, trochę Talking Heads, trochę industrial, trochę „Low” i „Heroes”, trochę afrykańskich wariacji – jest praktycznie pozbawiony chwytliwości (z wyjątkiem znakomitego „Little People”), którą emanował poprzedni krążek Deara. „Black City” nie wchodzi łatwo, jest albumem pełnym pozornych, wewnętrznych sprzeczności i trudnych do rozgryzienia i przetrawienia pomysłów. Ale jeśli szukacie odrobiny oryginalności we współczesnej muzyce i czegoś niebanalnego, to Matthew Dear właśnie Wam to dał.
Komentarze
[8 października 2010]
"W 2010 roku z klubowej przeszłości Amerykanina pozostało ledwie mgliste wspomnienie i praktycznie żadne odniesienie w jego najnowszej twórczości." - ciężko o większą bzdurę przy okazji recenzji twórczości Dear'a.
Matthew Dear aka AUDION - "Document Part 2" - 2010
Matthew Dear aka AUDION - "Push" - 2010
....nie wspominając o live'act'ach, remix'ach, kompilacjach.
[7 października 2010]