Ocena: 7

Indigo Tree

Blanik

Okładka Indigo Tree - Blanik

[Antena Krzyku; 8 września 2010]

Z jednej strony jestem na zespół zwyczajnie wściekły – Indigo Tree poziomem koncertowego wszędobylstwa dorównują stołecznemu duo Paula i Karol, które występuje, gdzie się tylko da (Obsługujemy wieczory kawalerskie!) i bez względu na okoliczności przyrody (Chcesz zaskoczyć znajomych oryginalnym pomysłem na domówkę?). Koncertowa (nad)aktywność obu grup nie dziwi (większość krajowych festiwali walczy o tę samą publiczność) i zarazem zaskakuje – na naszych oczach powstała kategoria zespołów lotnych (drobnych, skromnych i tanich), którymi można dopchać każdy line-up. Jestem zaniepokojony, bo czy godząc się na status festiwalowego wypełniacza, muzycy są świadomi niebezpieczeństw takiego zaklasyfikowania? Czy też powinienem się cieszyć, bo doczekaliśmy się w końcu polskiego odpowiednika indie landfill?

Z drugiej strony, Indigo Tree to wciąż mój ulubiony polski zespół (porównanie do Pauli i Karola, którym przecież daleko do wrażliwości Jacaszka, wybaczcie). Mój i wszystkich krajowych krytyków muzycznych. W zbiorowym zachwycie poklepujemy zespół po rozczochranych głowach (nieprzerwana passa dobrej prasy) i ciągamy za nieprzystrzyżoną, póki co jedną, prawie-brodę – każdy pochwalny tekst jest naiwnym (akt dobrej wiary) podlewaniem egzotycznego na polskiej ziemi drzewka. Nie niepokojona roślinka rosła powoli – idę o zakład, że długi okres oczekiwania na follow-up debiutu był podyktowany „polityką wydawniczą” – ale i zarastała. Bo tak właśnie, nieco żartobliwie, odbieram zagęszczenie brzmienia na „Blanik”, kompozycyjne dookreślenie do formuły charczącego ambientu, utopienie co bardziej piosenkowych utworów w wodach rdzawego przesteru i niepokojącego pogłosu.

Słychać wyraźnie pracę włożoną w dopracowanie materiału (zero eterycznych szkiców z debiutu), odwagę w posługiwaniu się muzycznym ołówkiem (mocne shoegaze’owe otwarcie albumu, punktowe wejścia bębnów w „leavingtimebehind”) i wprawę w klimatycznym cieniowaniu – kościelny feeling przejmującego „silentsouls”. Utwory zyskały na długości – jest więc czas na spokojny start, swobodny lot i metafizyczny odlot oraz bezpieczne lądowanie. Muzycy natomiast obchodzą się z nimi delikatniej – instrumenty swobodnie oddychają, wybrzmiewają nie niepokojone, wzmacniając senną aurę albumu. W ogóle „Blanik” rozgrywa się jakby na drugim planie – vide dezorientujące plamki elektroniki w „lovegaps” – zachęcając do zadumy i narkotycznego wręcz zapomnienia się w muzyce.

Z sympatycznego letargu na chwilę wyciągają przyjemnie singlowe „hardlakes” i „lazy” – nieco bardziej nerwowe niż reszta tracków, z wyraźnie zaakcentowaną zwrotką i zaraźliwym, basowym motywem głównym. Wprawdzie po cichu liczyłem na więcej piosenkowych form jak powyższe, ale nie narzucam się więcej, słysząc swadę Indigo Tree w komponowaniu TAKICH instrumentali jak utwór tytułowy. Ów klimatyczny hidden-track z „Causers Of This” posiada wszystkie cechy główne tego ulotnego subgenre – hauntologiczne echo, błądzące plamy elektroniki i przyjemnie falujący (silne skojarzenie z Basińskim) bas, kontrowany niespokojnym (odgłos kropel deszczu uderzających w taflę wody?) riffem gitary. Indigo Tree polską reakcją na chillwave?

Jestem kupiony! Życzyłbym sobie jednak, aby zespół staranniej planował medialne posunięcia – wizyta w Radio Roxy zostawiła słodko-gorzki posmak, ze względu na mocno przesadzone zachowanie prowadzącego „Przesłuchanie” – i mniej ostentacyjnie zabiegał o publiczność. Niech wasze koncerty będą wydarzeniem – miejcie na uwadze fakt, że Polacy wciąż równie chętnie co na scenę, spoglądają dokoła siebie. Parafrazując Nicka Hornby’ego, samoświadomość jest przekleństwem ludzkości.

Maciej Lisiecki (13 września 2010)

Oceny

Średnia z 2 ocen: 7/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Wybierz stronę: 1 2 3
Gość: XXX
[10 października 2010]
Za cztery dni Indigo tree gra jako przedostani zapychacz (czyli niby taki prawie gwiazdo zapychacz) na Wrocławskim Soundzie :). Po nich już nie zapychacz tylko najwspanialszy zespół HOODOOBAND. Trzeba było chłopaki sie do Idola zgłosić wtedy nie musielibyście się obawiać zapychacywa :)
Gość: tomaszomasz
[30 września 2010]
Cześć Burger! Właśnie dziwi mnie skąd ta nienawiść. Przecież, zawsze o muzyce mówi się peace, love, sie ma, super itd. No, ale cóż nie mi się zastanawiać nad tym jak to tak naprawdę jest bo na krytyce znam się niewiele (być może dlatego, że niewiele się chyba o niej mówi :) )
To trochę takie paradoksy są może rzeczywiście nie do rozwikłania tak samo jak paradoksalne są wojny religijne, a przecież we wszystkich religiach chodzi o love :).
No cóż Panie Jurku O. wnioski nie są zbyt budujące patrząc na głoszone przez Pana hasła :) Pozdrawiam :)
Gość: burger
[30 września 2010]
tomasztomasz > lepiej nie, wiadomą sprawą jest, że poszczególne serwisy darzą się uczuciami od wściekłej nienawiści do chłodnej tolerancji najwyżej, a o przyjaźni trudno mówić. zapewne więc taki tekst zamieniłby się w zjadliwe wytykanie błędów i czepianie się wyjętych z kontekstu zdań, tudzież nabijaniem z gustu konkurencyjnych recenzentów (a ten słucha rocka, co za obciach!)
Gość: tomaszomasz
[29 września 2010]
To najciekawsza dyskusja jaką napotkałem w ostatnim czasie. Zastanawia mnie to czy nie jest to także dyskusja o niedoskonałościach polskiej krytyki. Może to jest temat na pierwszą stronę na waszym portalu. Ciekawi mnie w sumie co recenzenci sądzą o recenzentach i recenzjach. Wiadomo, że o gustach nie ma co rozprawiać, ale w sumie recenzja to też kwestia gustu.
Gość: Anonimowy, bo z recenzją i rec
[20 września 2010]
Ja również pozdrawiam. Jednakoż baczyć nie przestanę:)
iammacio
[20 września 2010]
musicspotowy spin-off zakończony. dziękuje za udział a Anonimowemu za zimną krew. pozdrawiam
Gość: słoma wioskowa
[19 września 2010]
"na którym będę recenzował recenzje innych recenzentów"

Ktoś pozazdrościł Borysowi?
Gość: wściekły wszędobylski
[19 września 2010]
To jest naprawdę idiotyzm żeby radzić rozwijającemu się zespołowi żeby za dużo nie grał na żywo. Najlepiej grać w piwnicy dla siebie, lub kilku przyjaciół (bo to szlachetne), w radiu nie grać nigdy bo ktoś jeszcze pomyśli, że zespół "się sprzedał" a w klubach, jeśli w ogóle, to za darmo (bo: jak wyżej). Co za brednie!
Gość: iammacio nzlg
[18 września 2010]
tylko linka daj do bloga.
Gość: tmwwth
[17 września 2010]
Anonimowy to nie ja. Mój komentarz do całej sytuacji już niedługo na moim blogu recenzenckim, na którym będę recenzował recenzje innych recenzentów
Gość: lololol
[17 września 2010]
to stachursky przedawkował piramidę i teraz głosi prawdy objawione po niezalportalach
Gość: k
[17 września 2010]
na bank nie tymański raz słuchałem jego audycji to nie wiedział co to grizzly bear więc raczej mocno nie śledzi niezal portali
Gość: pies generała
[16 września 2010]
to na pewno Artur Rojek!
iammacio
[16 września 2010]
kriss@ oke. znajde Cie jakby co. dobry typ - czuje sie wyraźnie zagrożony.
Gość: krisss
[16 września 2010]
nie mam loginu na musicspocie i nie chce mi się zakładać, więc jakbym miał dostać nagrodę, to "to mówiłem ja", ten sam, co na fejsbuku zaproponował Aimarka z Papsami :)
kuba a
[16 września 2010]
A mój typ: Panda Bear.
Gość: krisss
[16 września 2010]
może się mylę, ale moim zdaniem to Tymon Tymański pisze, wiele szczegółów mi pasuje ;)
Gość: Anonimowy, bo z recenzją i rec
[16 września 2010]
Racja, jest śmieszne (jakby bez tego sam wątek nie był).
Dlatego wikłać się już nie będę, bo nie ja poszukiwania zacząłem, ale bawcie się dobrze :D
Gość: held
[16 września 2010]
Anonimowy, wszystko pięknie fajnie "ze znawstwem" ale jednak wikłanie się w zabawe typu "haha szukajcie kim jestem" już jest powoli śmieszne, więc najlepiej będzie jak się po prostu ujawnisz.
Gość: Anonimowy, bo z recenzją i rec
[16 września 2010]
Zły trop, zły kierunek- też zresztą sam sobie odpowiedziałeś.
Generalnie facebookowy profil Indigo Tree to nie jest właściwe miejsce na poszukiwania :)
Gość: lg
[16 września 2010]
@anonimowy - ja z początku podejrzewałem, że ty jesteś tmwwth, ale on chyba jednak dużo bardziej nienawidzi polskiej sceny/rynku/"kasty redakcyjnej", więc pewnie nie wdałby się w tak długą i (mimo wszystko) merytoryczną dyskusję
Gość: m-no-proszę-was-h
[16 września 2010]
To ja. Przecież wiadomo, że dla "Blanika" przynajmniej ósemka, a na żywo jeszcze ich nie widziałem, więc przesadziłeś. Adres znasz?
Gość: Anonimowy, bo z recenzją i rec
[16 września 2010]
for sure, zmyślna formuła, bo na poważnie to i tak by nikt nie odgadł :)
iammacio
[16 września 2010]
cieszę się, że cię również bawi ów musicspotowy spin-off całego zajścia (płyty miałem od tygodnia i tylko czekałem na dobry moment z konkuresem)
Gość: Anonimowy, bo z recenzją i rec
[16 września 2010]
@zmywak- ja nie z tych, co na wyciągniętą rękę reagują sierpowym.

A co do konkursu na Musicspocie- tak mnie bawi to, że Macia aż skręca z ciekawości, że jako dodatkową nagrodę dorzucę do puli moje potwierdzenie (tylko że gdzieś paść raczyło), jeśli ktoś poprawnie zidentyfikuje :)
Wybierz stronę: 1 2 3

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także