Ocena: 7

Eldo

Zapiski z 1001 nocy

Okładka Eldo - Zapiski z 1001 nocy

[EMI; 29 czerwca 2010]

Po wydaniu „Nie pytaj o nią” wydawało się, że Eldo zaczął powoli odcinać kupony. Cóż, od debiutu Grammatika minęło już sporo lat, więc wreszcie musiał nadejść TEN moment, kiedy pewne patenty zaczynały trochę ciążyć. Właściwie oprócz mocnych singli, Eldo nie zaproponował niczego, co mogło w jakiś sposób zająć na dłużej. „Zapiski z 1001 nocy” przynoszą nieoczekiwane zmiany, szczególnie w kwestii flow, którego, według złośliwców, Leszek Kaźmierczak nigdy nie posiadał. A tu nagle, na wysokości 2010 roku, wielka niespodzianka. Może nie jest to jeszcze liga mistrzów, ale droga, którą zaczął kroczyć nasz bohater, jest decydowanie słuszna (słychać po prostu, że Eldo ma już trzydziestkę na karku). Z kolei współpraca z duetem The Returners zaowocowała nieco bardziej „pogodnymi” podkładami , czasami w deseń bitów z ostatniej płyty Ortegi Cartel (np. „Jam”, „Miejski folklor”, „Moje…”). Obok nich egzystują bity spoglądające z sentymentem na „Eternie” (wystarczy posłuchać „Życia”), przypominające także wczesną twórczość Noona. Jest to mieszanka bardzo udana, wbrew pozorom wszystko to razem ładnie ze sobą współgra i dodatkowo umiejętnie urozmaica cały materiał, więc nie ma co „liczyć” na znużenie, które towarzyszyło przy „Człowieku, który chciał ukraść alfabet”.

Można odnieść wrażenie, że również w warstwie lirycznej Eldo chciał przejść mały lifting. I rzeczywiście, z wielu linijek bije optymizm, a momentami przy „Kieliszkach” najstarsi fani mogą nawet złapać się za głowę. Jednak to tylko chwilowe „zaćmienie”, bowiem reszta dotyka już kwestii towarzyszących temu warszawskiemu raperowi niemal od początku twórczości. Znów jest sporo prawienia morałów oraz kilka zgorzkniałych wersów opisujących smutną rodzimą rzeczywistość. Oczywiście wyłączając Warszawę, do której Kaźmierczak podchodzi niekiedy wręcz bezkrytycznie (co ma swój urok, żeby nie było). Eldo trochę się powtarza, mówi często o tym samym i nie odkrywa Ameryki, jednakże robi to z ogromnym wdziękiem i godnym podziwu stylem. Nie ma co ukrywać, że jego „lekkość pióra” i poetycka maniera opisywania wszystkiego wokół jest niemalże nieosiągalna dla reszty rodzimego podwórka. Pewnie znów nabrałem się jak dziecko, ale to jego kolejna płyta do której będę co rusz powracał.

Krzysiek Kwiatkowski (29 lipca 2010)

Oceny

Średnia z 1 oceny: 7/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: -A-
[4 listopada 2010]
Przegadana płyta. Na "Eterni" i "Człowieku..." Eldo był poetą, filozofem, miał w sobie coś z ascety. Na ostatnich płytach stał się gadułą. Choć nie można mu ująć talentu literackiego, to płyta jest dla mnie ciekawa przede wszystkim pod względem muzycznym.
Gość: breathe
[10 sierpnia 2010]
Eldo to ekstraklasa polskiego rapu co ewidentnie potwierdza tą płytą. Dobrze, że sprawy przez niego poruszane są przedstawiane już przez niego z lekkim dystansem! Przez to plyta jest przystępna dla słuchającego w każdej chwili, łapie się ją od razu. To znaczna ewolucja od czasów Eternii lub CKCUA, ktore w mojej opinii wymagaly dużego zaazngazowania sluchacza.

Brawo Eldo, wydales znakomitą płytę, warto było czekać! Teraz czekam na projekt Parias - oby jeszcze lepszy niz Zapiski..
Gość: air
[1 sierpnia 2010]
zajebista

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także