Little Brother
Leftback
[Hall Of Justus; 21 kwietnia 2010]
Pomimo bardzo spójnej zawartości „The Listening” i „The Minstrel Show” (pierwszych dwóch albumów grupy) oraz ich mixtape’owego charakteru, do monotonii było im daleko dzięki 9th Wonderowi. Gdy na „Getback” 9tha zastąpili bardzo doświadczeni producenci, ich obecność przyczyniła się do zróżnicowania utworów, tym samym je wzbogacając. LB mogli trzymać się tego wzoru na „Leftback”, lecz spośród trzynastu kompozycji (jeśli wliczać dwa remiksy) na siedmiu udzielał się Khrysis. Nie wątpię, że gość jest zdolny, ale tym razem zwyczajnie nie udźwignął ciężaru płyty i niektóre numery trochę zacierają się w pamięci. Pooh i Phonte mogli przecież zaprosić praktycznie każdego, a wyszło tak, jakby im się już właściwie nie chciało.
Tym bardziej zupełnie niepotrzebna nikomu była podwójna powtórka z „Getback”. „Two Step Blues” i „After The Party” wcale nie brzmią lepiej w „nowych” wersjach i jeśli ktoś miałby uznać, że „Leftback” brakuje świeżości, to obecność dwóch niezbyt innowacyjnych remiksów naprawdę nie pomoże. Jeśli LB czuli potrzebę ich wrzucenia na tracklistę, to mogli je upchnąć jako bonusy, słuchając krążka w całości, odnoszę raczej wrażenie, że ktoś pomieszał mi w playliście dwa albumy.
Ale nie będę już więcej narzekać, bo i nie ma na co. Jest sporo fajnej muzyki i to takiej, której od Little Brother oczekujemy. „24” zamyka „Leftback” z hukiem i w ogóle jest jednym z najlepszych kawałków w dorobku LB. To ciekawy pomysł na closer, choć trochę ryzykowny w perspektywie ostatniego utworu duetu Phonte i Pooh. „Revenge”, tak jak „24”, to dzieło Khrysisa, ale gdybym o tym nie wiedział, w tym pierwszym przypadku wskazywałbym na klasyczną robotę 9th Wondera. Niektóre kawałki (np. „Go Off Go On” i „Before The Night Is Over”) mogą kojarzyć się z „The Foreign Exchange” („Leftback” to chyba najmocniej zakorzenione w R&B wydawnictwo Little Brother). Tradycyjnie są też świetne featuringi: Bilal, YahZarah i Carlitta Durand (której EP-ka zasługuje na osobną uwagę).
Kiedy pojawiła się informacja, że czwarty studyjny longplay jednak się ukaże, Phonte dobrze podsumował sytuację, w której Little Brother się znalazł: For me, it just feels like a ‘we came, we saw, we made our mark’ sorta thing. I don’t know if there’s anything left to prove. „Leftback” nie oferuje praktycznie żadnych nowych wartości i to właściwie jest jego największa wada. Pooh i Phonte zaczęli niebezpiecznie kierować się w stronę autoplagiatu i piąty longplay może wydawać się zbędny. Może za jakiś czas wrócą z nowym materiałem i nowymi pomysłami. Bo takich Little Brother już znamy.
Komentarze
[24 maja 2010]