Scuba
Triangulation
[Hotflush; 22 marca 2010]
Słupki graniczne wyznaczające stylistyczny i geograficzny limes dubstepu już dawno wyszły z powszechnego użytku. Trudno o bardziej wymowny symbol zacierania się linii demarkacyjnych tego gatunku, niż niemieckie eskapady jego dwóch czołowych przedstawicieli. Pierwszy z nich to Shackleton: jego zeszłoroczne „Three EPs” wydane zostało w berlińskim labelu Perlon, współodpowiedzialnym za kształt tanecznego minimalu w poprzedniej dekadzie. Drugi to Scuba, który rezyduje obecnie w słynnym berlińskim kompleksie Berghain/Panorama, będącym sanktuarium pielgrzymkowym współczesnego techno. W tym kontekście nikt nie spodziewał się po jego „Triangulation” dubstepowej ortodoksji.
Oczekiwania te zostały spełnione. Scuba maltretuje dubstepowe matryce licznymi przeszczepami z innych gatunków o zróżnicowanych emocjonalnych odcieniach. Od industrialnej surowości „Heavy Machinery”, przez house’ujący „On Deck”, zawierający ślady berlińskiego minimalu „Minerals”, aż po zahaczające o trip-hopowe downtempo „Before”. Scuba udowadnia, że jest kompanem zarówno do tańca jak i do różańca. Zdecydowanie najlepiej wypada jednak w przestrzennych kompozycjach, funkcjonujących pomiędzy mroczną melancholią Buriala, a melodyjną subtelnością Joya Orbisona. Zamykający album burialowski „Lights Out”, zdradzający wpływy wczesnego Autechre „Tracers”, czy obficie korzystający z eterycznych kobiecych wokaliz „So You Think You’re Special” to najmocniejsze punkty tego albumu, stanowiącego chlubną kontynuację haseł „keine Grenzen” i „mniej dubstepu w dubstepie”.
Komentarze
[27 kwietnia 2010]
[27 kwietnia 2010]