Fatima
Mindtravelin [EP]
[Eglo Records; Marzec 2010]
Fatima na swojej debiutanckiej EP-ce zalicza bardzo ponury falstart. Te wszystkie baduizmy, jakie dziewczyna odstawia na openerze, uszłyby bezkarnie tylko jednej osobie na świecie, a że autorka „Mindtravelin” nie nazywa się Erykah Badu, to niespełna trzyminutowe „Higher” brzmi nie jak hołd, lecz parodia. Nie wystarczy malować usta, by być jak Robert Smith, nie wystarczy biegać po lesie w firankach, by być jak Kate Bush etc., bo nie da się skrócić dystansu do idoli (nomen omen) kopiując ich cechy dystynktywne. Amen. Pewnie nie dałbym Fatimie drugiej szansy, gdyby nie referencje, czyli zeszłoroczny featuring u Shafiqa oraz gościnny udział Dam-Funka, który wyprodukował jej „Warm Eyes”. No i byłoby mi potem smutno, bo to właśnie na tym numerze dziewczyna odkupuje winy. Wokalne odpały ustępują miejsca powściągliwości, a skrajny prymitywizm dam-funkowego bitu umiejscawia Fatimę w retro-futurystycznym kontekście „1999”. Gdyby nie to niezdarne skinienie w stronę Soulquarians, to można by uznać, że dziewczyna bardzo fajnie łączy co ciekawsze wątki historii najnowszego soulu, „funku”, hip-hopu itp., bo następne w kolejce „Soul Glo” brzmi z kolei jak Sa-Ra. Zasadniczo za sprawą progresji akordów, którą zerżnęła z „Melodee N’Mynor”, ale zważywszy na znajomość z Shafiqiem coś takiego zakrawa bardziej na przyjacielski kuksaniec niż plagiat. A że na „On The Go” Fatima interpoluje moje ukochane „Head Over Heels” Tears For Fears (swoją drogą, WTF?!), to mimo początkowych obiekcji przybijam piątkę. No, szóstkę.