The Clean
Mister Pop
[Arch Hill; 7 września 2009]
Nowa Zelandia to kraj tyleż dziwny, co fascynujący. Niespełniony sen emigrantów-marzycieli z całego świata, ziemia obiecana zmęczonego cywilizacją przedstawiciela Zachodu oraz miejsce, gdzie na jednego człowieka przypada statystycznie dwadzieścia owiec. Znajomość tej ciekawostki, brzmiącej jak żywcem wyjęta spod nakrętki popularnego napoju oraz kilku podstawowych kulturowych faktów, każe domniemywać, że największe szanse na życiowy sukces mają na archipelagu otoczonym wodami Pacyfiku właśnie hodowcy owiec, profesjonalni rugbiści albo... kompozytorzy gitarowych popowych wymiataczy. David Kilgour i jego kamraci z The Clean zdecydowali się na ostatnią z wymienionych opcji, co należy skwitować słowami: chwała im za to.
Nowozelandzka scena niezależna to fenomen na niespotykaną skalę. Dziesiątki znakomitych zespołów (m.in. The Bats, The Chills, Jean-Paul Sartre Experience), obracających się w podobnej stylistyce, a przy tym na swój sposób oryginalnych – muzycy tworzący jedną wielką rodzinę, wzajemnie się wspierający i inspirujący. Brzmi znajomo? Jak widać porównanie tamtejszej sceny do islandzkiej, z którym kiedyś się zetknąłem, nie jest, przynajmniej z powyższych względów, nieuzasadnione. The Clean to jedni z jej ostatnich aktywnych przedstawicieli.
Podczas gdy blisko trzydzieści lat temu muzycy z Dunedin mieli już za sobą długogrający debiut, inni tytani jangle popu, którzy staną się wkrótce niedoścignionym wzorem dla kapel na całym świecie, R.E.M., dopiero wkraczali na ścieżkę chwały. Znamienne o tyle, że pierwsze spotkanie z „Mister Pop” (najfajniejszy tytuł płyty roku?) natychmiast kieruje myśli ku brzmieniu formacji z Athens. Kolejne odsłuchy sprawiają jednak, że skojarzenie to przestaje być tak oczywiste. Na ósmym już albumie The Clean słychać nie tylko R.E.M. (choć sam wokal Kilgoura w „Asleep In The Tunnel” to Stipe jak z kuriera wycięty). Przywołane w leadzie „In The Dreamlife U Need A Rubber Soul” to np. klasyczny „późny Harrison” (uśmiech w stronę Fab Four w tytule nieprzypadkowy), a „Back In The Day” prowadzi zręczny pokoleniowy dialog z reedowską indyferencją i inspirowaną nią słodko-gorzką estetyką The Feelies. Moim prywatnym highlightem jest w tym zestawie lekko oniryczne „Are You Really On Drugs?”, które wydaje się być zawieruszonym skarbem z... „Microcastle” Deerhuntera.
Mimo powyższej wyliczanki, dalece naiwne byłoby twierdzenie, że The Clean nie mają do zaproponowania nic unikalnego. Każdy, kto miał okazję choć raz zetknąć się indie popem rodem z Oceanii, wie, że nosi on w sobie wyczuwalny pierwiastek oryginalności. Dlatego też „Mister Pop” jawi się znakomitą propozycją dla miłośników sentymentalnych piosenek innych gigantów rodem z południowej półkuli: The Go-Betweens. Można oczywiście psioczyć, że większość z tych utworów to jedynie wariacje na temat lepiej lub gorzej znanych janglepopowych szlagierów, ale jeśli ktoś zjadł zęby na płytach takich jak „Murmur”, „Crazy Rhythms” czy „16 Lovers Lane”, będzie miał z „Mister Pop” dużo radości. Tym bardziej, że kiwi pop to gatunek obciążony potencjalnie zerowym ryzykiem posiadania negatywnego elektoratu. Chyba już wiem, kto będzie NAJSYMPATYCZNIEJSZYM uczestnikiem przyszłorocznego mundialu.
Komentarze
[17 grudnia 2009]
[17 grudnia 2009]
[17 grudnia 2009]
http://www.youtube.com/watch?v=sjUDemQFznA