Volcano Choir
Unmap
[Jagjaguwar; 22 września 2009]
Debiutancki krążek Volcano Choir – Justin Vernon aka Bon Iver wspomagany przez brodatych ziomków z Wisconsin, Collections Of Colonies Of Bees – proponuje muzykę pastoralną. Uświęceni darem wiary łykną kwasową/post-rockową konwencję, podczas gdy mali w wierze będą zżymać sie na wynikające z tejże strukturalne niedookreślenie (utwory to częściej szkice) i narracyjne dłużyzny (bardziej rozbudowane kompozycje zwyczajnie gubią sie w gąszczu tekstur lub wręcz przeciwnie – zapominają się w ambientowym zmierzaniu donikąd). Ponadto potencjalny wabik dla szerszego grona odbiorców – delikatnie przeszywający falset Vernona – został na „Unmap” sprowadzony do roli generującego enigmatyczne wokalizy aparatu gębowego. Ale spokojnie, nie twierdzę, że to płyta zła. Ona mi po prostu – no może poza singlowym „Island, IS”, przyjemnie nawiązującym do lekko narkotycznego brzmienia Atlas Sound – nie podchodzi. Może ze względu na niekorelujące z klimatem płyty okoliczności przyrody? A może to muzyka, którą docenić można jedynie w ściśle określonych warunkach? Błąkając się o poranku po zimowym lesie, opatulonym jedynie w domowy koc?
Komentarze
[27 grudnia 2009]
[4 grudnia 2009]
[2 grudnia 2009]
no tak na przekor twitteryzacji jezyka;p
@swistki
no krotkie recki maja takie byc. taka konwencja.
@ilosc przesluchan
enter the minefield! nie w ilosci kwestia a w jakosci;p nie mam zlewczego stosunku do muzyki - wrecz odwrotnie, staram sie z najwieksza atencja podchodzic do interesujacyhcm mnie plyt. volcano choir sie lapalo - bo bon iver - ale nie poddalem sie rozgoryczeniu, a w tekscie sugeruje ze przy tej konwencji to w duzej mierze kwestia gustu. mnie nie podeszlo. bywa. opcja z kocem i szlajanie sie po lesie wciaz przede mna;]
[2 grudnia 2009]
Przygania kocioł o dłużyznach, a sam konstruuje swoją recenzję za pomocą długaśnych, kompletnie nie-komfortowych dla czytelnika zdań. Cały zaś tekst wygląda jak świstek złożony z kilku takich. Można poza tym odnieść wrażenie, że sam autor rzeczoną płytę przesłuchał nie więcej jak jeden raz. A szkoda, bo to egzemplarzowy przykład growera.
[1 grudnia 2009]
[1 grudnia 2009]
[1 grudnia 2009]