Ocena: 6

Marissa Nadler

Little Hells

Okładka Marissa Nadler - Little Hells

[Kemado; 3 marca 2009]

Marissy Nadler chyba nie da się nie lubić. Jej urocze i lekko baśniowe piosenki wciąż działają na wyobraźnię, ale nietrudno zauważyć, że Marissa od jakiegoś czasu trochę się powtarza. Na szczęście autoplagiaty Nadler jakoś szczególnie nie irytują, nadal urzekają marzycielską, folkową aurą, choć nie robią już takiego wrażenia jak jeszcze kilka lat temu. Jednak kiedy zapomnimy o poprzednich płytach, zostaniemy z materiałem nafaszerowanym przede wszystkim świetnymi melodiami oraz jak zawsze romantycznymi i urzekającymi tekstami. Także występujące od czasu do czasu syntezatory działają na korzyść, urozmaicając materiał i dodając przestrzeni. Pochodząca z Bostonu artystka dwoi się i troi, żeby nawet przez chwilę nie nudzić. Oprócz typowo dream-folkowych rozwiązań gdzieniegdzie przebija się nuta post-punku (perkusja w „Mery Comes Alive”), czy też klimat rodem z produkcji (alt)country („Rosary”, „Mistress”). Muzyka z „Little Hells” sunie więc sobie spokojnie po pokoju, a smaku dodaje świetna produkcja, za którą odpowiada Chris Coady, znany ze współpracy z Gang Gang Dance i TV On The Radio. Skoro jest tak dobrze, to czemu tylko 6? Cóż, rzeczywiście czasem lepiej nie znać wcześniejszych dokonań.

Krzysiek Kwiatkowski (28 lipca 2009)

Oceny

Kasia Wolanin: 6/10
Krzysiek Kwiatkowski: 6/10
Piotr Szwed: 6/10
Przemysław Nowak: 6/10
Łukasz Błaszczyk: 4/10
Średnia z 6 ocen: 5,66/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: lukasek21
[28 lipca 2009]
Wreszcie krótka i treściwa recenzja. Proszę takich więcej.
Gość: pszemcio
[28 lipca 2009]
heh, ostatnie zdanie jest przeciez do mnie;)

http://pszemcio.blogspot.com/2009/07/marissa-nadler.html

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także