Ocena: 7

Bibio

Ambivalence Avenue

Okładka Bibio - Ambivalence Avenue

[Warp Records; 22 czerwca 2009]

Aż do teraz nie słyszałem o Bibio, ale to się fajnie składa, bo gdybym słyszał, to pewnie nigdy nie sięgnąłbym po „Ambivalence Avenue”. A tak, błogo nieświadomy i zachęcony poziomem tego wydawnictwa, zabrałem się do chronologicznego, taśmowego odsłuchu wszystkiego, co do tej pory wydał pod tą ksywą Stephen Wilkinson. Obaj powinniśmy dostać medal za wytrwałość. Ja, bo z własnej woli przyswoiłem to beztreściowe, gitarowe szemranie, będące de facto wariacją na temat zniekształceń z „The Campfire Headphase”, i Bibio, bo począwszy od debiutanckiego „Fi”, aż po tegoroczny „Vignetting The Compost” konsekwentnie podążał w kierunku czegoś bardziej melodyjnego i piosenkowego. To miło, że na końcu czekał happy end w postaci „Ambivalence Avenue”.

Za fasadą romantycznego smęcenia na akustyku skrywają się szlachetne melodie, co zsumowane daje nam niemalże „The Lamb Lies Down On Broadway” w wersji unplugged. I rzeczywiście, gdy puściłem mojej matce, która jest psychofanką gabrielowskiego Genesis, uroczą miniaturkę „All The Flowers”, prosząc o skojarzenia, wskazała ich opus magnum. A jeśli chodzi o moje prywatne „z czym to się je”, dotyczące następnego w kolejności „Fire Ant”, to przyszło mi do głowy Nightmares On Wax z „Carboot Soul”. No właśnie, bo Wilkinson nie dość, że podrasował songwriting, to nie wiedzieć czemu dorzucił do tego jeszcze leniwe, abstrakcyjne bity, wzbogacone trochę estetyką pierwszych dwóch krążków Boards Of Canada. Co ciekawe, pomimo tego pozornego stylistycznego rozstrzelenia, wzmocnionego jeszcze przez fajowy, funkowy skit „Jealous Of Roses” oraz krótkie ambientowe wycieczki, całość ma silny wspólny mianownik, jakim jest letnia nieinwazyjność.

Fajna ta płyta. Jeśli jeszcze Wilkinson wyjdzie kiedyś poza dyskografię Boards Of Canada i seventiesowy folk/art-rock, odkryje przypadkiem internet i ogarnie trochę co ciekawsze wydawnictwa ostatniej dekady, to kto wie, co to się będzie działo. A jeśli to wszystko, na co go stać, to i tak spoko, bo zostanie nam w ręku fajowa jednorazówka w sam raz na lato.

Łukasz Błaszczyk (10 lipca 2009)

Oceny

Paweł Klimczak: 8/10
Kasia Wolanin: 7/10
Katarzyna Walas: 7/10
Łukasz Błaszczyk: 7/10
Mateusz Krawczyk: 6/10
Maciej Lisiecki: 3/10
Średnia z 10 ocen: 6,8/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: makler
[14 grudnia 2017]
Tyle lat a dalej daje radę!
Gość: 4headx
[20 października 2009]
swietna płyta polecam!! zasługuje na wyższa note!
Gość: hoprycc
[11 lipca 2009]
to zupelnie inny kiki.
błaszczyk
[11 lipca 2009]
Duży Kiki nie miał z tym nic wspólnego!
PS
[11 lipca 2009]
duży kiki?
Gość: ola
[11 lipca 2009]
świetna płyta, ale recenzja już słabsza.
Gość: wee
[10 lipca 2009]
świetna płyta
Gość: hoprycc
[10 lipca 2009]
kiki!

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także