Ocena: 8

Kapela ze Wsi Warszawa

Infinity

Okładka Kapela ze Wsi Warszawa - Infinity

[Kayax; 30 stycznia 2009]

Ile kapel, zwłaszcza z kraju ze stolicą we wsi Warszawa, potrafiło na przestrzeni dekady nagrywać tylko coraz lepsze albumy? Tej przychodzi to z zadziwiającą wręcz łatwością, co nie jest wcale takie oczywiste, biorąc pod uwagę śliski teren, po którym się poruszają. Za każdym razem potrafili wycisnąć coraz więcej z konwencji, w której nietrudno o kicz rodem z cepelii, w sposób tak samo oryginalny jak porywający. „Infinity” to drobny przewrót w twórczości KZWW: odejście od interpretacji ludowych motywów na rzecz autorskiego materiału nimi inspirowanego. Mały krok w kierunku nieskończenie większych możliwości kompozycyjnych wykonany został brawurowo: poznajcie Kapelę Ze Wsi Świat.

Na nowej płycie KZWW hołduje idei kulturowego darwinizmu, w której nowa jakość rodzi się z mezaliansów gatunków. Ta ewolucja nie ocenia i nie zna podziałów na muzykę ludową, poważną, niską, chudą czy grubą: każda ma takie samo prawo przyczynić się do powstania czegoś nowego, a następnie odejść w zapomnienie ustępując miejsca młodym tworom. Odpowiedzialni za kompozycje w największej mierze Maja Kleszcz i Wojtek Krzak, za punkt wyjścia cały czas przyjmując tradycyjne polskie melodie i teksty, czerpią pełnymi garściami z najróżniejszych tradycji muzycznych. Efekt ich dźwiękowej eugeniki daleki jest od bezpłciowych mutantów będących parodią swych rodzicieli, w postaci mętnych zlepków rodzimego folku z motywami z różnych części globu. Dokonali za to niezwykle inteligentnej fuzji starannie dobranych na poziomie genetycznym cech, wyrastających z tego samego korzenia, ale już zupełnie różnych gatunków, w sposób, w jaki - śmiem twierdzić – nie udało się dotąd nikomu: tak jak w przypadku popularnej teorii biologicznej i tu brak ogniw pośrednich.

Kapelę w roli wielkich budowniczych muzycznego wszechświata wspomaga grono znanych muzykantów, którzy zupełnie naturalnie wpasowują się w zespół, ostatecznie wypełniając ewentualne rozdźwięki stylistyczne. Zdająca się najmniej pasować do układanki Natalia Przybysz, znana z Sistars, tworzy z Mają Kleszcz duet r’n’b-soulowych diw w „Sercu”, brzmiącym jak rasowa produkcja z popularnych radiostacji. „Baby Blues”, chłopska funk-bluesowa kołysanka, to kontynuacja wokalnych popisów, tym razem za sprawą Jana Trebunia Tutki walczącego tu o tytuł Jamesa Browna Podhala. Klezmerska nutka pojawia się w „1,5 h” za sprawą Tomasza Kuruby z Kroke. Już niejako tradycyjnie grupę wspomaga również DJ Feel-X we własnej osobie, dzięki któremu weselny „Chmiel” przeistacza się w turntablistyczny funk. Listę gości zamyka Tymon Tymański – autor słów do utworu otwierającego płytę, ale lista stylistycznych nawiązań jest dużo dłuższa. Fascynacje czarną muzyką nie ograniczają się do postniewolniczych gatunków zza Oceanu, słyszalnych również w kawałku „Bory”: „Gospodarz” to towarzysząca plemiennym zaśpiewom kawalkada transowych bębnów zagrana na afrykańską modłę. W geograficznie najdalsze rejony Kapela zapuszcza się na sam koniec płyty, w przepełnionym smutkiem wydaniu hinduskiego raga. Najbogatszy w nawiązania jest chyba jednak pozostający nieco w cieniu bardziej przebojowych utworów „Kujawiak z Polski”, którego można smakować niczym najlepsze whisky:

- aromat: pachnie niedookreśloną tęsknotą za utraconą idyllą;

- paleta: polonez z Pana Tadeusza powtórzony po kilkunastu głębszych,

muzyka żydowska, japońska, nutka cygańskiej;

- finisz: łagodny, ale długi i wyraźny – melodia chodzi po głowie całymi dniami.

Pojawiają się na „Infinity” oczywiście także utwory czystej rasy polskiej, jak „Leniwy oberek” czy cudownie kwaśna „Polka na trzy”, prezentujące klasyczne oblicze KZWW, czyli nowoczesne aranżacje ocalanych od zapomnienia ludowych motywów.

Słuchając tej płyty, trudno czasem uwierzyć, że można stworzyć tak bogate kompozycje przy użyciu w zasadzie tylko cymbałów, kilku bębenków i smyków. Wymieniłem z osobna już chyba każdy utwór, a mam wrażenie, że dopiero prześlizgnąłem się po temacie. Drobne smaczki czają się w każdym z numerów jak skwarki w smalcu – można je odkrywać i zachwycać się w nieskończoność. Uderza zwłaszcza fakt, że KZWW w swoich aranżacjach od zawsze stosuje prosty jak budowa chłopskiego cepa patent polegający na tworzeniu delikatnych wariacji pojedynczych motywów. Nowy album od poprzednich odróżnia pod tym względem jedynie to, że utwory brzmią dużo bardziej przystępnie (a momentami również dużo bardziej tanecznie), co jest pewnym paradoksem wziąwszy pod uwagę gros nawiązań. Bez wątpliwości ten uniwersalizm osiągany jest również dzięki starannej postprodukcji: nowoczesnemu miksowi i rozważnemu wykorzystaniu studyjnych efektów, pozwalających uciec od topornego brzmienia rodem z wiejskiej remizy.

Na to wszystko nakłada się jeszcze nieco psychodeliczna aura i prosta, ludowa duchowość. Umiejętność przekazywania emocji, to coś, co zawsze stanowiło o sile tego zespołu nawet bardziej niż pomysł na muzykę. Dziewczyny z Kapeli po raz kolejny śpiewają w sposób wywołujący ciarki na plecach („Bory”, „Poznałem”) i miłość do krainy, w której „bursztynowy świerzop i dzięcielina pała”. „Infinity” dorównuje, zdawałoby się niedoścignionemu pod tym względem, „Wykorzenieniu”, oferując jednocześnie sporą nadwyżkę wartości dodanej. Toteż dzisiejsza ocena znad tekstu ma niewątpliwie spore szanse wzrosnąć, gdy tylko album okrzepnie w świadomości. Hej!

Mateusz Krawczyk (30 marca 2009)

Oceny

Artur Kiela: 8/10
Mateusz Krawczyk: 8/10
Marta Słomka: 7/10
Piotr Szwed: 7/10
Piotr Wojdat: 7/10
Paweł Sajewicz: 6/10
Średnia z 10 ocen: 5,7/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: Matacz
[31 maja 2012]
Znakomita płyta!
Gość: JN
[25 kwietnia 2012]
"serce" jest znakomite! koniec dyskusji
generacja_nic
[4 czerwca 2009]
Chyba też muszę się zgodzić z "tendencją spadkową". Jest pewna monotonia na tej płycie, której nie potrafię logicznie wyjaśnić. Do tego "Serce" i "Baby Blues" kompletnie mi się nie podobają. Nie wiem, czy wypada mówić takie rzeczy, bo w przypadku Kapeli negatywne recenzje nie istnieją, jest to zespół nie do ruszenia, z czym zresztą się zgadzam. W końcu jak mało kto:" KZWW w swoich aranżacjach od zawsze (NIE!) stosuje prostych jak budowa chłopskiego cepa patentów". I za to pokłon, ale płycie daję 6.
Gość: cobold
[31 marca 2009]
Ja wiem, że tak jest na stronie Kapeli, ale może jednak nie "Koło nr. 1"?
Gość: Iglak
[30 marca 2009]
Wykorzenienie jak dla mnie jednak najlepsze.
mattk
[30 marca 2009]
HopSaSa 7/10, Wiosna 8/10, Wykorzenienie 9/10, Infinity – będzie 9/10, ale nie mam zamiaru cię przekonywać ;)
szwed
[30 marca 2009]
Coraz lepsze płyty? Jak dla mnie Hopsasa 7/10, Wiosna 9/10, Wykorzenienie 8/10, Infinity 7/10, czyli jest dobrze, ale jednak tendencja spadkowa. Co nie zmienia faktu, że jeśli mówić o najrówniejszych, najbardziej kreatywnych kapelach ostatnich 10-15 lat, to w ścisłej czołówce są dwie polskie - jedna z Warszawy, a druga z Sopotu.

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także