Ocena: 7

The Week That Was

The Week That Was

Okładka The Week That Was - The Week That Was

[Memphis Industries; 18 sierpnia 2008]

Jeśli pod koniec tego roku ktoś pokusi się o zestawienie najlepszych brytyjskich zespołów tej dekady, nie omieszkajcie sprawdzić, czy znalazło się tam miejsce dla Field Music. Bo że znaleźć się powinno, nie ulega dla mnie wątpliwości. Na przestrzeni dwóch albumów (self-titled z 2005 i „Tones Of Town” z 2007) trio z północy stworzyło jedną z raptem kilku naprawdę ciekawych i oryginalnych kreacji wyspiarskiego indie ostatniego dziesięciolecia. To rzadki przypadek popowej grupy pozbawionej jakichkolwiek aspiracji komercyjnych. Kwintesencjonalne dla ich twórczości nie są bowiem młodzieżowe melodie na tanecznym podbiciu, a akademickie rozprawy w temacie historii brytyjskiej piosenki: śmiałe próby dekonstrukcji songwritingu McCartneya, Daviesa, Argenta czy Partridge’a, umieszczane w art-rockowym kontekście Petera Gabriela, Kate Bush czy nawet Pink Floyd.

Czemu ton podsumowujący wkradł mi się w pierwszy akapit? Ano, Field Music nie rozpadli się może, ale zawiesili chwilowo działalność, przepoczwarzając się w przedsiębiorstwo wydawnicze, dbające o solowe interesy poszczególnych członków grupy. I tu docieramy do bohaterów recenzji, projektu perkusisty FM, Petera Brewisa.

Prawdę mówiąc, self-titled The Week That Was mógłby być trzecim albumem oryginalnej formacji pomysłodawcy, choć bliżej mu do trudniej przyswajalnego debiutu niż ujmującej łagodności „Tones Of Town”. Obrazek z okładki bezbłędnie wprowadza w klimat płyty, przywołując old-schoolowe kadry z klipów Madness. TWTW to wciąż esencjonalnie brytyjskie granie zakorzenione w latach sześćdziesiątych – nieprzypadkowo nazwa grupy odwołuje się do pamiętnego dla Brytoli programu satyrycznego „That Was The Week That Was” z lat 1962-63. Początkowo pomyślany jako muzyczna ilustracja kryminału wymyślonego przez Brewisa, „The Week That Was” skończył jako fragmentaryczna, poszatkowana i mocno zagadkowa seria scenek, odwołująca się do atakujących nas zewsząd skrawków informacji. Niedokończony koncept kojarzy się naturalnie z arcydziełem pewnej grupy z Liverpoolu i faktycznie, odwołanie do „Sgt. Pepper’s” uprawomocnia się dzięki takim utworom, jak chociażby „Yesterday’s Papers”.

„The Week That Was” to muzyka jak zwykle w przypadku Field Music ruchliwa, a jednocześnie obsesyjnie prostokątna i symetryczna. Brewis nie pozwala zapomnieć, jaka jest jego oryginalna pozycja w drużynie – „The Week That Was” to album bębniarski, obfitujący w serie potężnych figur godnych pałeczek Phila Collinsa. Nieprzypadkowo pierwszym dźwiękiem, jaki w ogóle tu usłyszymy, jest monstrualna pętla, każąca odkurzyć trzecią płytę Gabriela czy „Face Value”. Z kolei warstwa rytmiczna singlowego „Scratch The Surface” przypomina lillywhite’owskie zabiegi na płytach Simple Minds z połowy lat osiemdziesiątych.

Album jednak leży daleko od eightiesowej nostalgii przepełniającej większość dzisiejszych produkcji pop – trudno być bardziej odciętym od tego nurtu z takimi orkiestracjami, jak te w „Yesterday’s Papers”, art-rockowymi klawiszami czy wielopoziomowymi wokalizami, stanowiącymi znak firmowy Field Music od początku ich działalności. Ten album to takie muzyczne sudoku dla zaawansowanych – The Week That Was nie mają może singla mogącego stawać w szranki z Cut Copy, mają za to zdobywający nas powoli album o relatywnie niskim stężeniu ewidentnych hooków (największy to chyba refren „The Good Life”, który brzmi jakby chór filharmonii wybrał się na mecz piłki nożnej), lecz stanowiący przyjemne i wcale nieoczywiste wyzwanie intelektualne.

Kuba Ambrożewski (26 stycznia 2009)

Oceny

Kuba Ambrożewski: 7/10
Łukasz Błaszczyk: 7/10
Kasia Wolanin: 6/10
Średnia z 7 ocen: 6,14/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: smith
[26 stycznia 2009]
i na offie wystąpią. jak wiadomo.
Gość: pszemcio
[26 stycznia 2009]
ten album znakomity jest i według mnie zasługuje na oczko wyżej. sam w skali bardziej rozbudowanej dałem 8.6 ale to blog więc moge byc emocjonalny;) dla mnie oni rządzą
Gość: maciek
[26 stycznia 2009]
Szkoda tylko że koledzy z sunderlandu z fh się tak nie popisali w tym roku.
Gość: maciek
[26 stycznia 2009]
No no, płyta w pytke, gościła dość często na playliście, podobnie jak tones of town. Jeszcze nie sprawdziłem school of language, ale w najbliższym czasie nadrobię. Jak dla mnie twtw i fm to jedne z ciekawszych rzeczy na jakie wpadłem w zeszłym roku.

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także