Ocena: 8

Amadou & Mariam

Welcome To Mali

Okładka Amadou & Mariam - Welcome To Mali

[Because Music; 17 listopada 2008]

W roku, w którym zasób słów przeciętnego czytelnika internetowych portali muzycznych poszerzył się o wachlarz błyskotliwych pojęć takich jak „balearyczny” i „dekontekstualizacja”, szczególną karierę zrobiły również hasła „afropop” i „afrobeat”. Mogłoby się wydawać, że katalog wydawnictw wrzucanych do worka z etykietą „world music” urósł w tym roku do rozmiarów brzucha Świętego Mikołaja. Prawda jest taka, że kontynent afrykański rokrocznie dostarcza mozaiki płyt, które śmiało mogłyby konkurować z albumami okupującymi szczyty podsumowań najpopularniejszych serwisów, a cieszą się jednak mizernym powodzeniem. Podziękujmy zatem Vampire Weekend, którym przez przypadek udało się rozpętać mikroszaleństwo na punkcie Czarnego Lądu. A jest w czym przebierać: nowy Femi Kuti, Toumani Diabaté, Keziah Jones, interesująca kompilacja remiksów „Lagos Shake” rzucająca nowe światło na twórczość Tony’ego Allena, intrygujący mixtape Esau Mwamwaya i brytyjskich dj-ów z Radioclit (do ściągnięcia za darmo z Myspace’a), zaprzęgający zestaw popowych hitów (m.in. M.I.A., Santogold, „Cape Cod Kwassa Kwassa”) do swoich afrykańskich wariacji. I przede wszystkim bohaterowie niniejszej recenzji, bo to oni zasługują na szczególne wyróżnienie.

Mali to kraj muzyką stojący – bo czyż może być inaczej, gdy nawet prezydent, Amadou Toumani Touré, nosi imię na cześć najwybitniejszych rodzimych artystów? To oczywiście tylko zabawny zbieg okoliczności, jednakowoż ten osobliwy przypadek wyjątkowo celnie ilustruje rozkład sił w malijskiej muzyce. Legendarny, nieżyjący już Ali Farka Touré wraz z jego unikalnym korzennym bluesem czy Toumani Diabaté, niestrudzony w rozsławianiu kory (tradycyjny zachodnio-afrykańskiej instrument strunowy szarpany), stanowią w oczach zachodniego odbiorcy prawdopodobnie jedyny znany element malijskiego krajobrazu. Do tego zacnego grona w 2005 roku, za sprawą przełomowego w karierze albumu „Dimanche à Bamako” wyprodukowanego przez Manu Chao, dołączył niezwykły duet, Amadou & Mariam, który dziś udowadnia, że zachwyty nad ich stylem okazały się przedwczesne – do zaoferowania mają bowiem znacznie więcej.

Kilka lat temu David Byrne opublikował zajmujący artykuł pod pokrętnym tytułem „I Hate World Music”, rozprawiający się z kilkoma mitami narosłymi wokół muzyki spoza anglosaskiego kręgu kulturowego w świadomości zachodniego słuchacza. Trafnie zwraca uwagę, iż termin „world music” w swojej istocie narzuca pewien krzywdzący podział: my kontra oni, który sprowadza wydawnictwa nieprzystające do obiegowych wzorców muzyki popularnej do roli „wentyla bezpieczeństwa”, niezagrażającego hegemonii zachodniej muzyki, lecz funkcjonującego na zasadzie nieinwazyjnej, egzotycznej ciekawostki; ciekawostki, która de facto stanowi 99% wydawanej muzyki w ogóle. Mamy tu do czynienia z podziałem co prawda naiwnym, lecz skrywającym pewną dozę niebezpieczeństwa. Nie jest to bowiem klasyfikacja różnicująca, ale w gruncie rzeczy wartościująca muzykę odmiennych kultur.

Głęboko humanistyczne stanowisko Byrne’a zdaje się przyświecać także duetowi Amadou & Mariam: „Welcome To Mali” to przede wszystkim płyta otwarta na drugiego człowieka, u której źródła leży autentyczna ciekawość innej osoby i niezmącona, poruszająca wiara w siłę muzyki jako multikulturowego komunikatora oraz nośnika wspólnych – osobistych i ponadczasowych jednocześnie – emocji. Klucz stanowią tu słowa padające z ust kanadyjsko-somalijskiego rapera K’Naana, gościnnie występującego w utworze „Africa”: Come on show me everything that you know/ I wanna travel every into your course. Hasło „world music”, o ile już musi pojawić się w tym kontekście, hołduje zupełnie innej perspektywie – samoświadomej muzyki globalnej, tj. takiej, która bogaci się tam, gdzie dochodzi do styku różnych wrażliwości i tradycji. Idea nie nowa – wszak obecna u setek artystów, począwszy od Caetano Veloso, Feli Kutiego, przez Jorge’a Bena, a na Talking Heads i Gang Gang Dance skończywszy – lecz wciąż wymagająca troskliwej pielęgnacji. Najdalej idącą realizacją manifestu Amadou & Mariam jest utwór otwierający tę nietuzinkową płytę, „Sabali”, wyprodukowany przez admiratora malijskiej muzyki, Damona Albarna. Niezwykłe spotkanie przetworzonych przez vocoder fraz wyśpiewywanych przez Mariam w zachodnio-afrykańskim dialekcie z kwintesencją europejskiej muzyki: chłodnymi arpeggiami i miarowym bitem generowanym przez Albarna, stanowi wyjątkowe doznanie z gatunku tych, które pamięta się bardzo, bardzo długo – wstrząsające swoim pięknem, eterycznością i naturalną, cichą duchowością. „Welcome To Mali” uchyla się terytorialnym uproszczeniom, wymyka wszelkim ograniczeniom: tu na równych prawach koegzystują języki francuski, angielski i bambara, afrykańska kora, balafon, jak i obce rdzennej afrykańskiej tradycji instrumenty klawiszowe, bluesująca i funkująca gitara, pulsujące plemienną żywiołowością bębny i elektroniczne efekty, a każdy z obecnych na płycie gości dodaje kolorytu temu i tak już barwnemu, pełnemu melodyjnego zgiełku krajobrazowi.

„Welcome To Mali” to w końcu zapis głębokiego uczucia i emocjonalnej więzi Amadou i Mariam, niewidomej pary, której przypadkowe spotkanie w malijskim ośrodku dla ociemniałych w latach 70. zaowocowało nie tylko oryginalnym duetem scenicznym, ale i duetem na całe życie. Proste, ale przejmujące wyznanie miłosne w „I Follow You” okraszone majestatycznymi skrzypcami, znów bliższymi przecież kulturze Zachodu niż muzyce afrykańskiej, uderza pasją tętniącą z każdego taktu i słowa, pozwalając zatracić się w tej poruszającej historii zrozumiałej ponad podziałami rasowymi, religijnymi i językowymi.

Siłą tej płyty jest przeświadczenie o możliwości przekraczania barier naszych podświadomych stereotypowych przyzwyczajeń. Amadou & Mariam w tym samym stopniu serdecznie otwarci na nowinki techniczne, niebanalną fuzję dźwięków, oferującą wyjątkową jakość w obrębie kilkuminutowego formatu piosenki popowej, jak i tajemnicę drugiego człowieka, chcą zarazić swoją pasją poznania słuchaczy. Pragną podzielić się swoją historią i usłyszeć opowieść innych. Rewelacyjny album rozrywkowy podszyty filozofią dotykającą wartości fundamentalnych.

Marta Słomka (18 grudnia 2008)

Oceny

Marta Słomka: 9/10
Artur Kiela: 8/10
Maciej Lisiecki: 8/10
Kamil J. Bałuk: 6/10
Kasia Wolanin: 6/10
Mateusz Krawczyk: 6/10
Paweł Sajewicz: 6/10
Piotr Szwed: 6/10
Piotr Wojdat: 6/10
Kuba Ambrożewski: 5/10
Średnia z 15 ocen: 6,33/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także