The Futureheads
This Is Not The World
[Nul Records; 26 maja 2008]
„This Is Not The World” od „The Futureheads” dzieli przepaść. Na poziomie roku 2004 mieliśmy jeszcze śmiałość określać zespół z Sunderlandu jako współczesną odpowiedź na The Jam czy Gang Of Four i nieprzeciętnego spadkobiercę post-punkowej tradycji przełomu lat 70. i 80. Zresztą swego czasu podobnie rzecz się miała z Razorlight, którzy swoim debiutanckim krążkiem tchnęli w nas nadzieję na odnalezienie nowego The Clash. Dziś tamte porównania w zderzeniu z rzeczywistością okazały się być jakąś potworną halucynacją. Jedyny pozytyw obecnej sytuacji jest taki, że o ile Razorlight konsekwentnie staczają się po linii pochyłej, o tyle The Futureheads starają się jeszcze podążać w miarę klarowną drogą, będąc jedną z niewielu dawniej (3-4 lata temu) pierwszoplanowych brytyjskich gitarowych kapel, która po prostu trzyma fason i ciągle prezentuje się naprawdę solidnie.
Trzeci album The Futureheads to najbardziej przebojowa pozycja w dyskografii grupy. Od początkowych momentów singlowego „The Beginning Of The Twist” aż po końcowe minuty ostatniego na płycie „See What You Want”, panowie karmią nas soczystymi, chwytliwymi akordami i mocnymi, wyrazistymi partiami wokalnymi. Chciałoby się powiedzieć, że w końcu kapitalny kawałek „Area” doczekał się pełnowartościowej, płytowej kontynuacji. Na „This Is Not The World” znajdziemy energię i klasowe efekciarstwo, bez których tego typu kapele funkcjonować najnormalniej w świecie nie mają prawa, doświadczymy żywiołowości i porywczości, której The Futureheads pozazdrościć mogą niejedni wyspiarscy debiutanci, obcujemy z muzyką, będącą nienaganną rozrywką, która nie pretenduje do miana czegokolwiek wznioślejszego. To naprawdę strasznie fajne, że Anglicy umieją jeszcze tworzyć piosenki, których po prostu przyjemnie się słucha: w aucie, w wannie, w drodze do monopolowego itp., nie zastanawiając się zbytnio nad ewentualną ich wtórnością, komercyjnością, banalnością i innymi złymi zjawiskami z piekła rodem. Doceńmy to, że The Futureheads zwyczajnie robią swoje, najlepiej jak potrafią.
Komentarze
[13 maja 2009]
Niedocenioną pozycją jest album drugi, do którego ostatnio sobie wróciłem. Dużo więcej na nim szukali - brzmienia, harmonii, bardziej się różniły te numery od siebie. O dziwo, chyba sam zespół źle wspomina "News & Tributes", bo nic z niego nie grają na żywo poza pierwszym singlem.
Anyway, jako fan od 2004 oceniłbym ich dyskografię w ten sposób:
"The Futureheads" 8.8
"News & Tributes" 7.3
"This Is Not The World" 6.3
[12 maja 2009]
Słuchając tej płyty można jeszcze śmielej ich takimi spadkobiercami nazwać. Dorzuciłbym jeszcze Buzzcocks. Płyta mega przebojowa i wymiata jak żadna wcześniejsza.