Ocena: 6

Iowa Super Soccer

Lullabies To Keep Your Eyes Closed

Okładka Iowa Super Soccer - Lullabies To Keep Your Eyes Closed

[Gustaff Records; 21 kwietnia 2008]

Na początek należy się Wam trochę wyjaśnień, bo przecież głupio spóźniać się z recenzją tyle miesięcy. Tym bardziej, jeśli jest to płyta polska i ma się nad nią patronat. Zanim jednak doszczętnie zmieszacie nasz refleks z błotem i ogłosicie upadek serwisu, pomyślcie – lepiej późno...

Ale bez zbędnego przedłużania przeprosin (od których, według savoir vivre'u, nie powinno się nigdy zaczynać). Większość z was zdążyła zapewne już tę płytę poznać, może nawet dyskutowaliście o niej ze znajomymi. Zauważyliście może, że niewiele jest osób, które wypowiadałyby się o „Lullabies to Keep Your Eyes Closed” źle? W ogóle nie wiem, skąd bierze się ta sympatia do zespołu, ale udzieliła się nawet mnie. A może przesadzam z tym, że nie wiem, bo przecież byłem na ich koncercie (w Żaczku, w Krakowie) i pamiętam, że większość publiczności zdawała się być szczerze urzeczona występem. Dobra, nie ściemniajmy, w połowie była to zasługa wokalistki i wiolonczelistki (następnego dnia kłóciliśmy się ze znajomymi, która była ładniejsza). Muzyka oczywiście również robiła swoje, i spokojnie – już o tym piszę.

Polska, jak długa i szeroka, potrzebowała takiego zespołu. W ogóle jestem przekonany, że gdyby świadomość muzyczna w naszym kraju była dużo większa, to post-rock narodziłby się właśnie w Polsce (freak-folk również). A tak, to jesteśmy niestety sporo spóźnieni i gatunek, który należy nam się jak żubry i dostęp do morza, możemy sobie najwyżej odtwarzać. Dobrze, że Iowa Super Soccer dziarsko daje sobie z tym radę, bo przy takiej ilości podobnych płyt z zagranicy mógłbym nie zostawić na nich suchej nitki.

Z tym post-rockiem to oczywiście przesadzam. Na „Lullabies to Keep Your Eyes Closed” mamy do czynienia raczej z melancholijnym popem, który tylko sięga po środki sprawdzone przez takie zespoły jak Mojave 3, Idaho, Low, Mogwai (powiedzmy, że z „Come On, Die Young”) czy nawet Carissa's Wierd (wybaczcie, ja ich wszędzie słyszę). Czyli tak: sporo szkoły amerykańskiej, trochę brytyjskiej piosenkowości, ale niestety ani grama czegoś, co mogłoby Iowę wyróżnić i być zaczątkiem jakiejś polskiej „szkoły” post-rocka, którą to sobie kiedyś ubzdurałem, i w której narodziny dalej będę naiwnie wierzył.

Ja tu sobie gadu gadu, a płyta leci już któryś raz i jestem przy „Screaming”. Pominę więc jeden z dwóch ulubionych numerów, „One Day in the Grass...”, i skupię się na tekstach. Nie chcę przyczepiać się do konkretnych linijek, ale w kilku miejscach słychać niestety, że nie za bardzo było o czym śpiewać, a w kilku kolejnych wkradło się parę zbyt banalnych zwrotów. Powtarzanie I hate you czy pytania w rodzaju did you hear me? to rzecz, która położy nawet najlepszą piosenkę. Jeśli coś jeszcze drażni, to tylko szczegóły. I tak na przykład: dopowiadanie faceta w „She” jest okropne, szarpanie gitary na początku „The River” zalatuje trochę ogniskowym podejściem do sprawy. Ale ostatecznie wszystkie te piosenki są po prostu fajne, więc ok, wracamy do pozytywów.

Drugi (po openerze) mocny cios dostajemy w „Cold”, kiedy z trochę jakby mniej przygnębiających dźwięków wyłania się wesoły chórek. I to jaki! Trochę jakby nieprecyzyjny i niekontrolowany, a przecież tak trafny. Nie, „wesoły” to złe określenie. On jest „szczęśliwy” raczej i to naprawdę słychać. „Cold” różni się od innych piosenek również kompozycją, bo zamiast schematu zwrotka-refren, mamy powolne zmierzanie ku owym radosnym przyśpiewom, które kilkakrotnie powtórzone kończą utwór. Nie jest to może odkrycie nowego kontynentu, ale kto wie, do czego zaprowadzi ich ta droga na następnych płytach. Ja będę trzymał kciuki za to, żeby poszli w tym właśnie kierunku.

Ale nie to jest tu najważniejsze. Ta płyta naprawdę nadaje się do słuchania i nie widzę przeszkód, żeby zaadaptowała się w rzeczywistości polskich liceów jako, dajmy na to, opozycja dla Much albo po prostu uzupełnienie deficytu sypialnianych okołopopowych wydawnictw na naszym rynku muzycznym. Iowa Super Soccer mają możliwości i spory kapitał zaufania wśród słuchaczy. Co z tego, że to granie na prostych emocjach? Przyznam, że cudem uniknąłem prywaty i opowieści o tym, jakie to wspomnienia we mnie odżyły podczas słuchania tego albumu, i to powinno powiedzieć Wam więcej niż opisywanie wszystkich piosenek po kolei.

Artur Kiela (15 września 2008)

Oceny

Przemysław Nowak: 7/10
Tomasz Łuczak: 7/10
Artur Kiela: 6/10
Kasia Wolanin: 6/10
Krzysiek Kwiatkowski: 6/10
Kuba Ambrożewski: 6/10
Piotr Szwed: 6/10
Średnia z 13 ocen: 6,38/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także