Dan Friel
Ghost Town
[Important; 13 maja 2008]
„Ghost Town” to pozycja z tej samej półki, co głośna w kręgach niezależnych płyta Fuck Buttons, a co za tym idzie rzecz dla tych, którzy zachwycili się zawartością „Street Horrsing”. Dan Friel, członek nowojorskiej formacji Parts And Labor, nie jest jednak kopistą, nie przepisuje cudzych pomysłów tylko po to, by dodawać do nich efektowne i błyszczące oprawy. Różnice? Po pierwsze dokładnie zauważalna jest tutaj tendencja do zamykania utworów w krótkich, a nieciągnących się w nieskończoność formach. Nie ma też śladu po furiackich atakach psychotyczno-plemiennych wrzasków, które potęgowały niepokój, wstrzymywały oddech u słuchacza i pewnym sensie definiowały charakter kompozycyjny wspomnianej na początku płyty. Jak zatem widać, pomimo wspólnych elementów, na powtórkę z rozrywki nie ma co liczyć.
W przypadku „Ghost Town” otrzymujemy pokaźną dawkę, powykrzywianych, przepuszczonych przez elektroniczne sito gitarowych brzmień, które mimo, że są obrośnięte z każdej strony solidnym drutem kolczastym, to nie są jednocześnie pozbawione skrawków i drobnych okruszków melodii. Nośne fragmenty nieśmiało czerpią z rozległych źródeł dream popu czy artystycznych poczynań M83, ale momentami można też mieć wrażenie, że Dan Friel dryfuje w kierunku bezkompromisowego nurtu digital hardcore. Tak dzieje się zwłaszcza w przypadku „Desert Song”, które ze względu na potężne, dudniące brzmienie ociera się o dokonania Atari Teenage Riot. Oczywiście brak tu wokali, otoczki w postaci wykrzykiwanych antyglobalistycznych haseł, poza tym celem artysty w żaden sposób nie jest tu malowanie apokaliptycznych wizji upadku cywilizacji. Na „Ghost Town” pod dostatkiem jest za to frapujących dźwięków dla fanów noise’u (niekoniecznie w duchu Merzbow), melodyjek rodem z gier na Nintendo czy wszelkich, zorientowanych na muzyczne eksperymenty freaków.