Ocena: 7

Ecstasy Project

Reminiscence Europae

Okładka Ecstasy Project - Reminiscence Europae

[Fonografika; 12 maja 2008]

Nieco ponad pół roku po wydaniu płyty „Europae” dostajemy powtórkę z rozrywki w postaci podwójnego albumu koncertowego zawierającego materiał nagrany podczas trasy promującej album. Ecstasy Project nie poszli jednak na łatwiznę i nowe wydawnictwo zaopatrzyli w odpowiednią ilość wartości dodanej, dzięki czemu nawet posiadacze zeszłorocznej płyty powinni zwrócić uwagę na tą publikację.

Muzyka z „Europy” dojrzewała podróżując po Europie najwyraźniej osierocona przez grającego na flecie Tomasza Pawlickiego, który pojawia się w zaledwie dwóch nagraniach, zarejestrowanych jeszcze w czerwcu ubiegłego roku. Są to jednak dwa z trzech utworów (trzecim jest opener „Reminiscence Europae”), które pierwotnie nie ukazały się na płycie. Brak flecisty wymógł przearanżowanie kompozycji z kwintetu na kwartet (perkusja, kontrabas, skrzypce, wibrafon), dzięki czemu nie ma tu prostych powtórek z albumu studyjnego. Z tego też powodu w adaptowanych na czterech muzyków wersjach utworów pierwsze skrzypce najczęściej grają skrzypce, przejmujące również niektóre partie brakującego instrumentu. Paradoksalnie wychodzi to muzyce na dobre, czyniąc ją bardziej minimalistyczną. Wyrosłe z fascynacji europejskim jazzem oraz współczesną i awangardową muzyką klasyczną kameralne kompozycje nabierają bardziej kontemplacyjnego charakteru, co wspaniale uchwycono zwłaszcza na płycie DVD, do czego przyjdzie jeszcze wrócić. Utwory w wyważony sposób przeplatają motywy ze wspomnianych stylistyk, z tym, że o typowo jazzowy żywioł zahaczają jedynie momentami. Najbardziej ekspresyjnym momentem albumu jest solo Rafała Gorzyckiego na bębnach na początku „Adlibtitum - Allegretto rallentando”. Większość z pozostałej jego części wypełnia cierpliwe budowanie atmosfery poprzez oszczędne gospodarowanie dźwiękami, chociaż nie brak również wyraźnych melodii. Dostaje u mnie małe fory również za momenty pozwalające delektować się brzmieniem wibrafonu. Z tej ogólnej charakterystyki wyłamuje się nieco „El pagedo” – najbardziej abstrakcyjny utwór w zestawie, w którym najwyraźniej ujawniają się inspiracje muzyką poważną w awangardowym wydaniu. Po konkretne nazwiska odsyłam na listę top friends na stronie MySpace zespołu.

Główną atrakcją „Reminiscence Europae” jest niewątpliwie krążek DVD z zapisem bydgoskiego koncertu w ramach festiwalu „Muzyka z Mózgu”. Przyzwyczajenie do wydawnictw bijących po oczach reklamami i efekciarskimi sztuczkami daje się we znaki po włożeniu płyty do odtwarzacza, gdyż menu wręcz uderza skromnością. Nie znajdziemy też fajerwerków w postaci dźwięku przestrzennego czy dynamicznych ujęć z wielu kamer – ot bardzo proste wideo zrealizowane podstawowymi środkami. Muzyce bardzo jednak do twarzy w tym opakowaniu. Podobnie wygląda z resztą scena, na której prezentują się muzycy: oszczędna scenografia, a właściwie jej brak, jest najwłaściwszym tłem dla kompozycji Rafała. Stąd, oprócz zespołu, instrumentów i sprzętu nagłaśniającego widzimy jedynie kameralne oświetlenie. Opis samej muzyki nie różniłby się za bardzo od uwag poczynionych na temat płyty audio. Obraz ma jednak tę przewagę, że obserwowanie artystów sprawia, że udziela się nam pasja jaką wkładają w grę. Jedyna, drobna uwaga dotyczy tylko realizacji: niech będzie, że się czepiam, ale jest nieco dziwnie słyszeć wibrafon po lewej stronie widząc go z prawej strony sceny. To jednak tylko małe niedociągnięcie i nie psuje ogólnego wrażenia, zwłaszcza, że muzyka jest bardzo dobrze zmasterowana, co w połączeniu z ascetycznym wystrojem sceny i niezauważalną publicznością sprawia, że przez pierwsze kilka chwil trzeba siłą zmuszać świadomość do przyjęcia faktu, iż ma się do czynienia z koncertem, a nie nagraniem studyjnym. Wrażenie odizolowania dobrze jest sobie spotęgować racząc się tym występem w samotności. Przy znakomitej, wyganiającej z domu pogodzie raczej mało jest ku temu okazji, ale koncert znakomicie ogląda się po zachodzie słońca przy szklaneczce czegoś dobrego. Co też niniejszym czynię i wam polecam.

Mateusz Krawczyk (12 czerwca 2008)

Oceny

Katarzyna Walas: 7/10
Mateusz Krawczyk: 7/10
Tomasz Łuczak: 7/10
Średnia z 3 ocen: 7/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także