Ocena: 7

Gui Boratto

Chromophobia

Okładka Gui Boratto - Chromophobia

[Kompakt; 27 marca 2007]

Poranek w tramwaju linii numer 10. Kaszlący mężczyźni w wilgotnych kurtkach o właściwościach samoprzylepnych, zmarznięte kobiety kreślące drogi kropelkowe na nieprzejrzystej powierzchni zaparowanych szyb, plakat nad kasownikiem informujący o promocji na kalosze w hipermarkecie... i tak dalej i tak dalej. Krótko mówiąc: „P.O.L.O.V.I.R.U.S” – utwór numer dwa. W ramach mentalnej ucieczki od monochromatycznego syfu listopada powróciłem do albumu z początku bieżącego roku, osiągając natychmiastowy efekt lokalnego przejaśnienia umysłu. „Chromophobia” to gejzer jakże pożądanych w obecnej porze sztucznych barwników, który z końcoworocznej perspektywy oceniam za jeden z ciekawszych albumów AD 2007.

Gui Boratto wykazuje biegłą znajomość trendów współczesnej elektroniki odwołując się w pierwszej części albumu do estetyki minimalu, z drugiej strony demonstruje sentymentalne (elektro-)popowe skłonności konstruując spektakularne makrostruktury melodyczne. Na wyróżnienie zasługuje opener rozpoczynający się od czegoś na kształt zmodernizowanej wersji intro „Europa Endlos” Kraftwerk, rozpływającego się po chwili w ambientowych pasażach, zastąpionych w dalszej części wysokokaloryczną polirytmią promieniującą paletą barw niespotykaną nawet na promocyjnych ulotkach świadków Jehowy. Intryguje reprezentujący eksperymentalno-minimalistyczne oblicze albumu „Gate 7”, w którym początkowo osamotnione metaliczne staccato uzupełnione zostaje hybrydą house’owego 4/4 i plumkającego bitu, smakowicie zgęszczającego się na końcu każdej frazy. Mocno dają radę lekkostrawne a zarazem halucynogenne melodie w „The Blessing” i „Hera”, przywołujące wspomnienie zeszłorocznego albumu „Movements” Booka Shade. Rozkłada na łopatki „Xilo”, w którym kapitalny polirytmiczny bit upindrzony zostaje new-orderowską gitarą i klimatycznymi partiami syntezatora. Energetyzuje „Beautiful Life” – spektakularny elektropopowy trans z gościnnym udziałem żony Boratto na wokalu i basem na licencji Petera Hooka na wysokości 6:40... i tak dalej i tak dalej. Krótko mówiąc: jest dobrze. W tegorocznym katalogu Kompaktu to pozycja numer dwa, zaraz po rewelacyjnym The Field.

Maciej Maćkowski (10 listopada 2007)

Oceny

Kuba Ambrożewski: 7/10
Maciej Maćkowski: 7/10
Kamil J. Bałuk: 6/10
Mateusz Krawczyk: 6/10
Piotr Szwed: 6/10
Piotr Wojdat: 6/10
Średnia z 11 ocen: 6,72/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także