Ocena: 4

Jimi Tenor & Kabu Kabu

Joystone

Okładka Jimi Tenor & Kabu Kabu - Joystone

[Ubiquity; 24 kwietnia 2007]

Co łączy Jimiego Tenora i Damona Albarna? Obaj w 2007 roku nagrali pierwszą w karierze bezdyskusyjnie słabą płytę, obaj popełnili ją współpracując z legendami afrobeatu - Albarn z ex-bębniarzem Feli Kutiego Tonym Allenem, a Tenor z muzykami Kabu Kabu. Wydawałoby się, że połączenie fińskiego, postmodernistycznego wyrachowania z afrykańską pasją improwizacji musi przynieść co najmniej intrygujące rezultaty. Niestety Tenor, do którego przylgnęło określenie wiecznego eksperymentatora, tym razem nagrał płytę do bólu przewidywalną. Na „Joystone” znajdziecie wszystko, do czego przyzwyczaił autor pamiętnego „Intervision”: elegancki, podrasowany elektroniką pop, rozpisany na masę instrumentów funk, zappopodobne, słodziutkie, manieryczne wokale. Jimi jak zwykle przygotował też coś dla amatorów zagadek pt. „zgadnijcie na czym gram?” - znów wyciąga nie wiadomo skąd kilka swoich ekscentrycznych „special instruments” (m.in. fotofon), tym razem jednak ich zastosowanie przypomina sztukę dla sztuki. Zarówno brzmieniowo, jak i kompozycyjnie, płyta jest co najwyżej przeciętna. Współpraca z Kabu Kabu, zamiast tchnąć nowego ducha w świat Jimiego Tenora, zaowocowała jego bezbarwną, zbanalizowaną wersją. Aranżacyjne rozpasanie zdecydowanie nie idzie tutaj w parze z pomysłowością, męcząc niemiłosiernie słuchacza. Najwytrwalsi mogą, co prawda, liczyć na nagrodę w postaci najlepszego na płycie, ostatniego „Dede”, ale jest ona jedynie nagrodą pocieszenia. Zadziorniejszy, efektowniejszy funk znajdziecie na „Higher Planes”, nieporównywalnie lepsze melodie na „Beyond the Stars”, sto razy bardziej przekonujące transowe, wielopłaszczyznowe, instrumentalne kawałki na „Europie”. Trudno znaleźć jakiś powód nagrania nowej płyty – wydaje się, że mogłaby ona w ogóle nie istnieć, nie wprowadza bowiem niczego nowego do dorobku Fina. Chociaż pewnie gdyby nie jej akcja promocyjna, Jimi nie wyruszyłby w trasę koncertową i nie zawitałby do Warszawy na Free Form Festiwal. Tylko ze względu na to wydarzenie mogę napisać: dziękuję ci „Joystone”.

Piotr Szwed (1 października 2007)

Oceny

Piotr Szwed: 4/10
Średnia z 1 oceny: 4/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także