Thomas Fehlmann
Honigpumpe
[Kompakt; 29 maja 2007]
Jak na rówieśnika Marka Dyducha i Hanny Banaszak, Thomas Fehlmann prezentuje zaskakująco wysoką formę. Nowy album zasłużonego helweckiego weterana to kolejna w tym roku - obok „Chromophobii” Guia Boratto i „From Here We Go Sublime” The Field - propozycja kolońskiego Kompaktu, której warto poświęcić uwagę. Porównanie „Honigpumpe” do ostatniego z wymienionych albumów nie jest pozbawione podstaw - pretekst ku temu dostarczył sam Fehlmann, umieszczając na zeszłorocznej kompilacji „Pop Ambient 2007” utwór „Next To The Field”, zatytułowany - jak oznajmia pismo - właśnie na cześć będącego objawieniem bieżącego sezonu Szweda. Tegoroczne wydawnictwa obu panów łączy tradycja spowitego w aerozolowych powłokach techno spod znaku Gas, dzieli jednak funkcjonowanie w diametralnie różnych warunkach termicznych. O ile surowy minimalizm „From Here We Go Sublime” przywołuje wizje zahibernowanego pustkowia w subpolarnej strefie klimatycznej, to „Honigpumpe” operuje w przestrzeni pozytywnie wibrującego, ciepłego frontu atmosferycznego - co w niezwykle apetyczny sposób sugeruje znajdujący się w płynnym stanie skupienia miód na okładce płyty.
Pierwsze trzy utwory „Honigpumpe” wyraźnie odwołują się do kompaktowej tradycji pop ambientu. Rozrzedzone dźwiękowe mgiełki kamuflują delikatny puls bitów, skraplając się w płynnych syntezatorowych pasażach przypominających Tangerine Dream („Strahlensatz”), to znów resublimując do postaci pełzających w niskich rejestrach linii basu (najlepszy na albumie „Atlas”). Podobnie jak na płytach „Visions Of Blah” i „Okie Dokie It’s The Orb On Kompakt”, momenty ambientowego eskapizmu przeplatają się tu z materiałem dostosowanym do wymagań parkietu. Album ożywia się na wysokości czwartego utworu, zmierzając momentami w kierunku osadzonego w wysokokalorycznych teksturach tech-dubu, osiągając najlepsze rezultaty w bulgoczącej, demonstrującej aktywność godną wnętrza pasieki „Bienenkönigin”. Oba oblicza „Honigpumpe” w przekonujący sposób łączy zmieniona wersja wspominanego „Next To The Field” czyli „T.R.N.T.T.F.”, a album kończy pozbawiona bitów obserwacja przemieszczających się ambientowych stratokumulusów, przypominająca najspokojniejsze fragmenty albumu „Triola Im Fünftonraum” Trioli. I choć jak sugeruje tytuł „Dusted With Powder”, Fehlmann na „Honigpumpe” raczej przykrywa się prochem niż go odkrywa, to relaksujący magnetyzm najlepszych części tej płyty sprawia, że powroty do niej wydają mi się w chwili obecnej więcej niż prawdopodobne.