Ocena: 7

(X) is Greater than (Y)

Negative Snow

Okładka (X) is Greater than (Y) - Negative Snow

[Fierce Panda; 2003]

Najbardziej czadowe 28 minut i 32 sekundy roku 2003...

OK, to trochę za krótka recenzja, więc napiszę coś więcej. Naprawdę nie spodziewałem się, że przyjdzie mi pisać o trzech bardzo dobrych płytach w ciągu jednego tygodnia. Przyznaje się, sesja poszła gładko i ogólnie mam tak dobry humor, jakiego dawno nie miałem. Czy ma to wpływ na zawyżanie przeze mnie ocen? Nie sądzę. Dotychczas oceniałem płyty dość surowo, ale serio, w tym tygodniu miałem duże szczęście wpaść na trzy dobre płyty. Co więcej, (X) is Greater than (Y) przegapiłem, bo płyta "Negative Snow" ukazała się w marcu. To był dobry tydzień, bez wahania przyznaję po raz kolejny 8, tym razem byłem nawet gotów dać 9. Nie zrobiłem tego tylko dlatego, że płyta trwa niespełna 30 minut. Gdyby trwała 10 minut dłużej, a to 10 minut nie odbiegało od reszty, dziewiątkę dałbym bez chwili wahania.

Oto słucham właśnie kolejnego debiutu, który przechodzi praktycznie bez echa. Kolejnego debiutu, który utwierdza mnie w przekonaniu, iż czas spędzony na czekaniu na kolejne dokonania znanych i lubianych, to czas zwykle stracony. Wokoło nas powstaje tyle dobrej muzyki, że szkoda mi jest tracić czas na bycie fanem i brandzlowanie się w kółko tymi samymi piosenkami. Przyznaję się jednak bez bicia, muzyka (X) is Greater than (Y) nie jest oryginalna, w moim mniemaniu jednak jak na debiutujący zespół są wystarczająco nowatorscy.

Brzmienie gitar otwierającego płytę "Galare Regia", przypomina mi jakieś pseudo nu-metalowe dziwolągi, w 12 sekundzie gitary schodzą jednak na drugi plan i słyszymy wokal. Ani oryginalny, ani specjalnie przykuwający uwagę, z akcentu i specyficznego zaśpiewu przypomina mi trochę wokal nieistniejącego już Mansun, to jednak tylko takie wrażenie. Gdy po następnych kilkunastu sekundach gitary wracają na pierwszy plan, brzmią już punkowo tworząc ścianę dźwięku, jak te Six By Seven czy Placebo, są jednak głośniejsze. "Galare Regia" trwa tylko dwie minuty, a dzieje się tam tyle, iż trudno uwierzyć, że chłopaki upchnęli to wszystko w tak krótkim czasie. Do końca płyty już tak jest; gęsto, głośno i ani chwili nudno. Do singlowego "In Japan", trzeciego na płycie przemykamy w mgnieniu oka. Po chwili zaczyna się prawie 5 minutowe "Mirrors and Cameras", tym razem jest czas na wstęp i kilka innych instrumentów, a także kilka nowych patentów. Nie ma sensu opisywać, co jest dalej, sami musicie sprawdzić. Płyta w każdym razie jest bardzo równa, osobiście nie nudziłem ani przez chwilę.

W momencie, kiedy Radiohead wydaję chyba najmniej oryginalną płytę w swoim dorobku, Blur pozbywa się gitar nie przedstawiając nic nowego w zamian, Placebo jedzie na starych patentach, a Billy Corgan wraca z lekkostrawną popową sieczką, ja cały mój wysiłek skupiam na wyszukiwaniu nowych kapel. Kapel, które ten sam znany temat potraktują ze specyficzną oryginalnością debiutantów, tak jak (X) is Greater than (Y) czy Serafin.

ŚScreenagers (23 czerwca 2003)

Oceny

Przemysław Nowak: 8/10
Tomasz Tomporowski: 8/10
Średnia z 6 ocen: 7,5/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także