Ocena: 6

The Little Ones

Sing Song [EP]

Okładka The Little Ones - Sing Song [EP]

[Heavenly; 12 lutego 2007]

Dużymi krokami zbliża się do nas taka wiosna, jaką najbardziej lubimy, czyli słoneczna, ciepła, pachnąca bzem, fiołkami i zroszoną, poranną trawą. Dni stają się dłuższe i człowiek nabiera energii i sił witalnych do życia. Najwyższy czas odłożyć na półkę zmęczone egzemplarze „A Weekend In The City” i „Neon Bible” i sięgnąć po coś mniej egzystencjalnego, lepiej pasującego do tej pięknej pory roku, która nas otacza. Coś radosnego, niosącego optymistyczne przesłanie, przywołującego uśmiech na twarzy. Jeżeli mógłbym cokolwiek nieśmiało zasugerować, to idealnym kandydatem na ścieżkę dźwiękową do wiosennego pikniku na świeżym powietrzu wydaje się być debiut młodej, kalifornijskiej formacji The Little Ones. Wydany po raz pierwszy własnym sumptem już w zeszłym roku mini-album „Sing Song” został niedawno wznowiony i podejmuje kolejną próbę oczarowania alternatywnych słuchaczy, wykorzystując sprzyjającą koniunkturę pogodową.

The Little Ones, wychodząc z klasycznej tradycji popowej spod znaku Beach Boys i The Zombies, tworzą muzykę lekką i przyjemną, zabarwioną jednocześnie nutą czegoś, co zwykło się w XXI wieku określać mianem „indie”. Na „Sing Song” kompozycje nie są więc ściśle i sztywno oparte na – przyjętym za obowiązujący w głównym nurcie – schemacie „zwrotka-refren”, nie wykraczając jednocześnie na płaszczyźnie melodyjnej poza dopuszczalne w muzyce popularnej granice. W efekcie wszystkie siedem utworów mogłoby z równym powodzenie zawojować radiowe playlisty w studenckich, alternatywnych, jak i ogólnopolskich, komercyjnych rozgłośniach. Podobieństwa z The Shins (nie tylko za sprawą okładki przywołującej skojarzenia z „Chutes Too Narrow”) i The Format nasuwają się same już od pierwszych nut na płycie. The Little Ones wykorzystują te same pomysły, aby skonstruować rytmikę i wypełnić dźwiękową przestrzeń muzyki. Prostym w gruncie rzeczy utworom, opartym na łagodnym brzmieniu gitar i wokalnych harmoniach, lekkości i przestrzeni dodają wszelkiego rodzaju aranżacyjne dodatki, takie jak dzwonki czy klaskanie. I choć nie jest to muzyka ani specjalnie oryginalna, ani niespotykanie dobra, to gwarantuję, że w sprzyjających okolicznościach potrafi zachwycić. „Sing Song” to porcja siedmiu łatwych i urokliwych piosenek, które powinny spodobać się wszystkim fanom indie-popowej konwencji, od Neutral Milk Hotel aż po Danielsona. Polecam zwłaszcza osobom, które po tegorocznym „Wincing The Night Away” spodziewali się jednak czegoś innego.

Przemysław Nowak (24 kwietnia 2007)

Oceny

Kasia Wolanin: 6/10
Przemysław Nowak: 6/10
Średnia z 2 ocen: 6/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także