!!!
Myth Takes
[Warp; 6 marca 2007]
Według wszelkich obiektywnych kryteriów „Myth Takes” to najlepszy album w dorobku !!!, ale zdecydowanie wstrzymałbym się z wypisywaniem na murach hasła dance-punk’s not dead. Najnowsze dokonanie nowojorskiego kolektywu zawiera co prawda momenty porywające w stopniu porównywalnym do legendarnego „Giulianiego”, ale podobnie jak poprzednie płyty popada miejscami w zbyt statyczne dygresje. Podstawą atrakcyjności !!! było, jest i będzie stosowanie zasady „im więcej, tym lepiej”. Nowojorczycy wymiatają po całości albo wtedy, gdy nawiązując do tradycji „Remain In Light” łączą silne właściwości energetyczne z przygniatającą ilością aranżacyjnych detali, albo wtedy gdy rozwlekają swoje utwory w duchu narkotycznego jam session, nie rozcieńczając jednocześnie ich tanecznego profilu. Pierwszy przypadek to „All My Heroes Are Weirdos” wytwarzający nieprzewidywalne bogactwo na bazie polirytmicznych struktur, głębokiego basowego groove’u i zadziornych cięć funkujących gitar. Drugi casus to przede wszystkim „Bend Over Beethoven”, w którym ślady inspiracji Liquid Liquid i ESG rozpływają się pomiędzy czwartą a siódmą minutą w psychodelicznym, gitarowym transie. Zbliżony do tych wzorcowych modeli poziom akumulacji kapitału prezentują co prawda „Must Be The Moon”, „Heart Of Hearts” oraz „Break In Case Of Anything”, ale liczne odstępstwa od zasady formalnego maksymalizmu prowadzą do szeregu błędów i wypaczeń. Nie przekonuje kawałek tytułowy, oparty na skatowanych do nieprzytomności patentach Joy Division/Gang Of Four; wykazujący niedobory aranżacyjne „Yadnus” nieprzyjemnie przypomina popisy najbardziej topornych adeptów new-rave’u; nudzi wyciszone zakończenie w postaci „Infinifold”. „Myth Takes” ma chwilami potencjał do wywoływania gorączki sobotniej nocy, ale to niestety kolejny album !!!, który dostarcza jedynie częściową satysfakcję.
Komentarze
[13 listopada 2010]