Ocena: 7

Damien Jurado

And Now That I’m In Your Shadow

Okładka Damien Jurado - And Now That I’m In Your Shadow

[Secretly Canadian; 10 październik 2006]

Ta recenzja ma jasno określony cel: zachęcić do przesłuchania najnowszej płyty Damiena Jurado - „And Now That I’m In Your Shadow”. Nie jest to jednak łatwe zadanie. Nazwisko tego songwritera raczej nikogo nie przyciągnie. Jurado pomimo nagrania ośmiu płyt utrzymanych w country rockowej stylistyce nawet w swoich rodzinnych Stanach Zjednoczonych nie doczekał się większej popularności. Najprościej byłoby pewnie dać jego nowemu wydawnictwu zaskakująco wysoką ocenę. No, ale to za chwilę mogłoby się zwrócić przeciw samemu Damienowi, gdyż potencjalny słuchacz podchodziłby do jego twórczości z nadmiernie rozbudzonymi oczekiwaniami. Może więc, trzeba tego faceta jakoś efektownie zapowiedzieć? Nazwać go np. „nowym Nick Drake’em”? Pomyślmy... takie hasełko nawet pasuje i nie jest do bólu wyeksploatowane. Gdyby lokalizować źródła inspiracji Jurado okazałoby się pewnie, że jedno z najważniejszych bije gdzieś pod słynnym różowym księżycem. Tylko że zestawienie Jurado i Drake’a wywołuje jednocześnie efekt komiczny. Damien ze swoim sentymentalizmem, prostotą tekstów i tatusiowatym imagem przypomina bowiem bardziej kierowcę ciężarówki niż francuskich poetów przeklętych, z którymi, nie bez racji, porównywano autora epokowego „Five Leaves Left”.

Wsadzanie Damiena Jurado w cudze, ładniej wypastowane buty mija się z celem. Jest on bowiem postacią wyjątkową może właśnie przez swoją pozorną przeciętność, bezbarwność, a przede wszystkim przez totalną niemedialność. Na „And Now That I’m In Your Shadow” fantastyczne jest to, w jaki sposób zmienia swoje wady w zalety. Brak mocnego, wyrazistego wokalu? Ależ nie ma problemu, „And Now...” to zdecydowanie najbardziej szeptana, momentami uroczo wymamrotana płyta w jego dorobku. Dłużyzny, monotonia? Ależ oczywiście! Pełen wachlarz urokliwego, nudziarstwa, „wzbogaca” radykalne ograniczenie instrumentarium do zestawu akustyk, wokal, czasem pianino lub jakiś absolutnie niezobowiązujący elektroniczny podkład. Trzeba przyznać, że ten poczciwina Jurado cholernie ryzykuje, stąpa po cienkiej linii, której przekroczenie grozi popadnięciem w straszliwy banał. Cały czas trzyma jednak poziom dzięki mistrzowskiemu wykorzystaniu rozmaitych wybrzmień i wyciszeń, dzięki twórczemu przemyśleniu najdrobniejszych szczegółów. Najlepiej widać to chyba w tytułowym kawałku, w którym aranżacja bębnów przypomina dość wyraźnie dokonania Low; kilka prostych, delikatnych uderzeń w talerze i nie wiadomo w jaki sposób buduje się prawdziwa dramaturgia. Gdybym miał możliwość, to posądziłbym Damiena o zerżnięcie początku tego utworu z „Uwaga Jedzie Tramwaj”, ale Lennego Valentino, to on chyba raczej nie miał szansy słyszeć.

Siłą „And Now...” nie są jednak rozległe inspiracje, o których można by się rozpisywać (warto chyba jeszcze jedynie wspomnieć o ostatnim, eksperymentalnym tracku, przywodzącym na myśl dokonania Slowdive). To album, który został nagrany trochę na przekór panującej w songwriterskim światku modzie na eklektyzm. W takich piosenkach jak „I am Still Here”, „There Goes Your Man” czy „I Had No Intentions” największe wrażenie robią: spokój, dojrzałość oraz wierność alt. countrowym patentom, przy jednoczesnym oczyszczeniu ich ze wszystkiego, co zbędne. Ten Jurado, który racjonalnie patrząc jeszcze niewiele osiągnął, zachowuje się jak jakiś pieprzony stary mistrz, który niczego już nie musi, więc siedzi sobie i brzdąka na akustyku, coraz to lepsze, nowe kawałki. No i jak tu go nie lubić?

Piotr Szwed (21 lutego 2007)

Oceny

Piotr Szwed: 7/10
Średnia z 1 oceny: 7/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także