Ocena: 5

To Rococo Rot

Taken From Vinyl

Okładka To Rococo Rot - Taken From Vinyl

[Staubgold/Gustaff; 13 listopada 2006]

Myślę To Rococo Rot – mówię dekoracja wnętrz. Preparowany przez niemieckie trio od ponad dekady melanż dubu, minimalistycznej elektroniki i post-rocka spod znaku wczesnego Tortoise zawsze wywoływał u mnie automatyczne skojarzenia z wnętrzem nowocześnie urządzonego apartamentu w centrum modnej metropolii. W swoich najsłabszych momentach elektroorganiczne eksploracje Niemców przypominały sterylny easy-listening rodem z reklamy stylowych mebli. W najlepszych, intrygowały wielością stylistycznych odniesień i harmonijnym bogactwem detali. Te lepsze chwile, zgromadzone przede wszystkim pomiędzy „Veiculo”, a „Music Is A Hungry Ghost”, czynią z koncertowej obecności TRR na terenach Rzeczypospolitej okazję, z której wypada skorzystać. Najnowszy album braci Lippok i Stefana Schneidera do zjawisk atrakcyjnych już się jednak nie zalicza.

„Taken From Vinyl” to zbiór utworów zebranych z rzadko występujących w przyrodzie EP-ek i singli, nagranych w dziesięcioleciu pokrywającym się czasowo z panowaniem w Belwederze niedoszłego Sekretarza Generalnego ONZ. W odróżnieniu od swoich chicagowskich mentorów (zamówcie w liście do Gwiazdora „A Lazarus Taxon”), To Rococo Rot nie chowali jednak w mniej uczęszczanych zakamarkach swojej dyskografii niczego, co zasługiwałoby na szerszy rozgłos. Większość utworów osadzona jest na regularnych i mało odkrywczych bitach, tynkowanych ambientem, pędzlowanych operującymi w niskich rejestrach basowymi pętlami i pokrytych tapetą elektronicznych efektów, których wzornictwo jest jednak dużo mniej dopracowane, niż na „Veiculo” czy „The Amatuer View”. Na ścianie wisi oprawiona w ramki wyblakła okładka „Vulvaland”, na półce tradycyjnie leży porysowany od wielokrotnej eksploatacji winyl debiutanckiego Tortoise, a do kanapy przykleiło się parę siwych włosów Burnta Friedmana. Innymi słowy, szału nie ma. Dźwięki z „Taken From Vinyl” mogą umilić popołudniowe sączenie margherity w białym skórzanym fotelu, najwierniejszych kiboli przyprawią o przysłowiową kręcącą się łezkę, ale od udzielenia im rekomendacji się uchylam. No ale koniec tego narzekania. Widzimy się na koncercie.

Maciej Maćkowski (24 listopada 2006)

Oceny

Tomasz Łuczak: 5/10
Średnia z 4 ocen: 5,75/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także