Ocena: 6

Cortney Tidwell

Don't Let Stars Keep Us Tangled Up

Okładka Cortney Tidwell - Don't Let Stars Keep Us Tangled Up

[Ever; 15 czerwca 2006]

Dawno, dawno temu, za wielkim morzem na samotnej wyspie mieszkała królewna Björk. Miała ona przyjaciela - dobrego duszka imieniem Venus, który pomagał jej pisać jedyne w swoim rodzaju, bajkowe elektroniczno-popowe piosenki. Królewna i Venus spędzali razem mnóstwo czasu; fruwali nad zimnymi falami, przeskakiwali z chmury na chmurę, z liścia na liść, beztrosko wariowali. Venus był jednak duszkiem zaczarowanym, jego obecność sprawiała, że królewna przez cały czas była dzieckiem, dopóki jej towarzyszył nie mogła dorosnąć. Tak więc lata płynęły a Björk wcale się nie zmieniała, wciąż nosiła swoją dziecięcą różową sukienkę, uwielbiała jeść słodycze, rzucać się śniegowymi kulkami i uprawiać jogę. Gdy jednak pewnego dnia odkryła, że jej rówieśniczki rosną, przestają wierzyć w bajki i powoli stają się kobietami była zrozpaczona. Spytała więc swojego przyjaciela: Dlaczego nie jestem taka jak inne dziewczynki, dlaczego tylko ja się nie zmieniam? Venus odpowiedział: Gdybyś dorosła, nie mogłabyś już pisać jedynych w swoim rodzaju, bajkowych elektroniczno-popowych piosenek, dopóki jestem twoim przyjacielem nigdy nie dorośniesz, ale też nie stracisz swojego wspaniałego talentu. Królewna wpadła w szał, nie mogła wybaczyć Venusowi, że ukrył przed nią prawdę. Nie chcę cię więcej znać, wynoś się z mojej wyspy - krzyknęła do biednego duszka, a następnie by zaznaczyć, że chcę już być dorosła i poważna przyjęła złowrogie imię "Medulla".

Wypędzony Venus błąkał się przez trzy lata po morzach i oceanach, by w końcu dobić do nieznanego lądu. Gdy tego dokonał, był całkowicie wyczerpany. Mało brakowało a rozpłynąłby się w morską pianę. Odnalazła go jednak śliczna czarnowłosa dziewczynka. Zaniosła biedaka to swojego domu i zaopiekowała się nim. Kim jesteś - spytał Venus gdy tylko odzyskał swoją duchową przytomność. Nazywam się Cortney Tidwell, śpiewam, a nawet sama komponuję - odparła z dumą tajemnicza wybawicielka. To świetnie, bo ja pomagam w pisaniu piosenek, sprawiam, że mają taki dziwny, baśniowy, tajemniczy klimat - rozmarzył się dumny z siebie Venus - musisz jednak o czymś wiedzieć; jeśli się ze mną zaprzyjaźnisz, przestaniesz rosnąć, na zawsze zostaniesz dzieckiem. Nie przeszkadza mi to - wyznała bez namysłu Cortney i już po kilku dniach zauważyła, że obecność duszka wpływa na jej piosenki. Nawet te najzwyklejsze, oparte na prostych patentach, zyskiwały jakieś tajemnicze drugie dno. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różczki najbliższe dziewczynce country zaczęło mieszać się z niepokojącymi elektronicznymi brzmieniami, akustyczne gitary tańczyły w takt wyczarowanych loopów, przesterów i sampli. Delikatne "Eyes Are At The Billions" zamknęła post rockowa, gitarowa kanonada. Minimalistyczne "The Tide" zyskało ambientową głębię, a "Don't Let The Stars Keep Us Tangled Up" stało się prawdziwym electro-coutrowym przebojem. Cortney była zachwycona, jak najszybciej zaczęła nagrywać zaczarowane piosenki, w czym pomogli jej doświadczeni bardowie Kurt Wagner i William Tyler ze słynnego zespołu Lambchop. Tak powstała pierwsza płyta ślicznej czarnowłosej dziewczynki - "Don't Let The Stars Keep Us Tangled Up". Jedynie Venusowi nie do końca się ten album podobał, niektóre utwory takie jak "Illegal" czy "Missing Link" zbyt przypominały mu królewnę z dalekiej wyspy, za którą skrycie tęsknił.

Pomimo mieszanych uczuć duszka, płyta odniosła wielki sukces. Cortney zyskała wielu fanów i zagrała masę koncertów w wielu egzotycznych krajach. A redaktor znanego na całym świecie, opiniotwórczego serwisu Screenagers napisał nawet: "Don't Let Stars Keep Us Tangled Up to bez wątpienia jeden z ciekawszych debiutów tego roku".

Piotr Szwed (25 września 2006)

Oceny

Piotr Szwed: 6/10
Średnia z 1 oceny: 6/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także