Potty Umbrella
All You Know Is Wrong
[Post_Post / Rockers Publishing; 15 maja 2006]
Something Like Elvis zawsze byli w komfortowej sytuacji. Pomimo odważnych zmian stylistycznych, dopieszczano ich niemiłosiernie. Krytycy, zwłaszcza na wysokości „Cigarette Smoke Phantom” przeszli samych siebie. Natchnęli nadzieją, która dawała podstawy do upatrywania w SLE jedynej poważnej konkurencji dla trójmiejskiej Ścianki. Stało się jednak inaczej. Być może mieli już dosyć tych wszystkich pochwał i orgazmicznych hołdów, więc podzielili się na dwa obozy. Bracia Kapsa założyli Contemporary Noise Quintet, a reszta składu pod szyldem Potty Umbrella nagrała „All You Know Is Wrong”. Na razie mamy okazję przybliżyć dotychczasowe dokonania tych drugich.
Zauważmy wpierw, że teoretycznie wszyscy dotychczasowi zwolennicy powinni być zadowoleni. Na „All You Know Is Wrong” mamy bogate instrumentarium, tworzące podwaliny pod różnorodne zagrywki (elektroniczne pianino, syntezatory, cymbały, akustyczne i elektryczne gitary), ale jak się okazuje przy pierwszym obcowaniu, nic z tego nie wynika. Panowie próbują pogodzić formy piosenkowe z instrumentalnymi eksperymentami. Wydaje się, że pomysły nęcą i pobudzają twórców „All You Know Is Wrong”, ale sposób, w jaki zostały zmaterializowane nie budzi podziwu. Ogromnym zawodem jest maniera wokalna Szudrowicza. Irytuje nie tylko barwa głosu, co kompletny brak talentu i masakrycznie zła intonacja słów śpiewanych w języku angielskim. Nieporozumieniem są też teksty, czego kwintesencją jest fragment z „Nymph’s Songs”:
"I know what I have to tell You, I know what I have to scream,
When I’m driving through this fucking place never touched by a friendly hand”
Lepiej dzieje się na szczęście w kompozycjach stricte instrumentalnych. „Once Upon A Time” i „Crickets” odsłaniają wachlarz możliwości Maćkowiaka i Szymborskiego. Mogą uchodzić za namiastkę tego, co działo się na „Cigarette Smoke Phantom” i w pewnym sensie ratują całość przed całkowitym pożarciem.
Potty Umbrella, choć nie zostali jeszcze rozdarci na strzępy, na dzień dzisiejszy prezentują się zdecydowanie poniżej wszelkich oczekiwań. Mają tylko garstkę interesujących pomysłów, które tworzą ledwo zauważalne szkice. Cała reszta to tuszowanie rzeczywistego obrazu przy pomocy warsztatu instrumentalnego. Podstawowy problem to jednak wokalista (swoją drogą, dotyczy to większości polskich zespołów). Tak czy inaczej, obecność Szudrowicza na następnych płytach powinna zostać ograniczona do absolutnego minimum.
A póki co, warto zwrócić uwagę na poczynania braci Kapsa. Contemporary Noise Quintet ze swoją filmowo-jazzową filozofią zapowiadają się dużo, dużo lepiej.