sx screenagers.pl - recenzja: Keane - Under The Iron Sea
Ocena: 4

Keane

Under The Iron Sea

Okładka Keane - Under The Iron Sea

[Island; 12 czerwca 2006]

Wiadomo nie od wczoraj, że Keane nigdy nie było zespołem, którego płyty elektryzowały masową publikę. Na debiut brytyjskiego tria nigdy specjalnie gorączkowo nie czekano, jak chociażby całkiem niedawno na pierwszy krążek Arctic Monkeys, podobnie drugi album bandu Toma Chaplina nie miał szans wzbudzić takiego zainteresowania jak follow-up’y Razorlight czy Kasabian. Takiego stanu rzeczy nie należy tylko szukać w brzmieniu muzyki Keane, zdecydowanie mniej efektownej i łagodniejszej od wyżej wymienionych kapel. Niemniej całkiem niespodziewanie zespół dostał szansę wzbicia się ponad obecny poziom grupy, do której najczęściej był porównywany. Mowa oczywiście o Coldplay, których ostatni krążek delikatnie rzecz ujmując, do arcydzieł nie należał. Tej szansy Keane nie umieli jednak wykorzystać.

„Under The Iron Sea” nie jest klasycznym przykładem syndromu drugiej płyty, bowiem tak naprawdę najlepsze nagrania Keane pochodzą z demówek z 2003 roku, więc drugi album grupy jest tylko skutkiem pewnego kompromisu. Pod tym względem „Hopes And Fears” stanowiło idealne wypośrodkowanie oczekiwań wytwórni żądnej komercyjnego sukcesu i członków samej grupy względem własnej twórczości. Słychać było, że Keane świetnie się czują w przebojowych, lekkich kawałkach pokroju „Somewhere Only We Know” czy „This Is The Last Time”, a nowy singiel „Is It Any Wonder” mógł zwiastować, że zespół znów pójdzie w tym samym kierunku, serwując nam porcję przyjemnych piosenek, być może jedynie trochę efektowniejszych niż w 2004 roku. O dziwo, zespół zaczął poszukiwać, ale czego, to już trudno stwierdzić. Muzycy Keane zaczęli majstrować przy brzmieniu, zamieniając część utworów w niemiłosiernie rozciągające się ściany beznamiętnego dźwięku albo powtarzając bez większej inwencji znane z pierwszego albumu patenty (tym razem bardziej jak U2 z „Achtung Baby” niż Coldplay), przy tym wszystkim nieco gubiąc gdzieś najmocniejszy swój atut w postaci wokalu Toma Chaplina. I tak źle, i tak niedobrze.

Przed totalną katastrofą i prawdziwą nudą Keane bronią singlowe „Is It Any Wonder” z energiczną melodią i wpadającym w ucho refrenem (podobna konstrukcja „Leaving So Soon” nie brzmi już tak dobrze), niezłe „Nothing In My Away” i spokojne „Try Again”, ale właściwie „Under The Iron Sea” jest płytą bez większej historii. W kategorii niezobowiązującej muzyki pop naprawdę można znaleźć ciekawsze rzeczy.

Kasia Wolanin (15 sierpnia 2006)

Oceny

Kasia Wolanin: 4/10
Średnia z 6 ocen: 4,16/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: Łukasz "Mahdi" Czyzycki
[12 sierpnia 2010]
Doskonały album ze wspaniałymi melodiami. Ta recenzja to nieporozumienie. Płytę polecam gorąco każdemu.

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także