Kendrick Lamar
i
Ciężko będzie przeskoczyć „dobrego dzieciaka, szaaaalone miasto” i powiem szczerze, naprawdę nie wiem, jakich środków miałby się imać Kendrick, żeby to zrobić. Sądząc po „i”, pierwszym singlu z nadchodzącej płyty rapera, wyjściem może być jeszcze większa muzyczność, szalone aranżacje i rozbudowana instrumentacja. Chociaż jedna jaskółka wiosny nie czyni, dobrze by było, żeby album zawierał rozsądniejsze decyzje artystyczne, niż te z „i”. Doprawdy nie wiem, czy ćwiczenia z późnego Santany to odpowiedni refren do utworu Kendricka Lamara. Szkoda, bo po przełknięciu gorzkiej pigułki refrenu docieramy do ciekawych pomysłów - rewelacyjnej, eksplorującej latynoski jazz, końcówki, bujających zwrotek. Tyle o podkładzie, ale co z Kendrickiem? Jeśli lubicie jego wcielenie z „Collard Greens” i zabawy głosem, to wszystko w porządku. Storytelling też mu się nie pogorszył, co sprawia, że „i” może sporo zyskać w kontekście całego albumu. W singlu słychać wielkie ambicje - zmiany flow i tonu głosu wręcz krzyczą „chcę zrobić coś lepszego niż good kid”. Szkoda, że te ambicje niweczy koszmarny refren. „i” z pewnością podzieli publiczność, ale i zasiewa trochę wątpliwości w związku z kolejnym albumem Kendricka. Jak będzie, okaże się całkiem niedługo.
Komentarze
[5 listopada 2014]
no bo, gwoli ścisłości, to wcale nie jest "późny Santana" (ale zgoda, brzmi tak), lecz fragment "Who's That Lady" The Isley Brothers i - CO CIEKAWE - Kendrick nie jest pierwszym, który wykorzystał to pod rap.
warto odkurzyć klasyczny przecież "Paul's Boutique" Beastie Boysów, utwór "B-Boy Bouillabaisse", będący jego częścią medley "Year And A Day", od 4:17 - http://youtu.be/uKuYFexR_pg?t=4m15s
pzdr