Ocena: 8

Thundercat

Heartbreaks + Setbacks


Zdjęcie Thundercat - Heartbreaks + Setbacks

Piętnaście odsłuchów w ciągu godziny to mój nowy rekord w klasycznej, olimpijskiej wręcz dyscyplinie ekscytowania się najnowszymi nagraniami. „Heartbreaks + Setbacks” zapętlił się nieubłaganie kilka dni temu, gdy po stosunkowo długim okresie zwlekania pochyliłem się wreszcie nad nowym utworem Stephena Brunera, aka Thundercat. Cóż zrobić, to piosenka z gatunku lovable at first sight – do pokochania bez opamiętania już od pierwszych taktów, godna wielkoformatowych rozstań i powrotów.

Za produkcję odpowiada FlyLo. Obaj panowie współpracują ze sobą regularnie, na przykład Thundercat pojawił się w Lotusowym „MmmHmm” z albumu „Cosmogramma”. Mam wrażenie, że ich wizje coraz bardziej się do siebie zbliżają, co widać po szczegółach: sygnaturowych kąskach gitary basowej czy przestrzennej, bogatej w dźwiękowe miraże i wielopiętrowej produkcji.

Styl gry Thundercata na bezprogowej gitarze basowej to absolutny hommage dla Jaco Pastoriusa i prominentów fusion jazzu. Niestety, im więcej fretless basu w aranżach, tym trudniej mi ŻYĆ z muzyką Brunera. Dosłownie przed chwilą Spotify upewniło mnie w przekonaniu, że z tego m.in. powodu „The Golden Age of Apocalypse”, debiutancki album Thundercata, nosi pewną skazę. Przeładowanie fuzją, nadmiar i zbyt gorliwe naśladownictwo sprawiają, że druga część albumu dusi się we własnym sosie i nie potrafi już niczym zaskoczyć (jak gdyby konała po ekscytującym początku).

Na szczęście to wszystko przeszłość. Już pierwsze takty „Heartbreaks + Setbacks” ukazują siłę aranżu: jeszcze przed wejściem wokalu słyszymy mocny bass drum pod metalicznym, wyciszonym tonem organów. Praca gitary basowej jest jakby subtelniejsza, nie wkłada „stopy w drzwi”. Mniej tu jazzu, więcej popowych inspiracji, w służbie piosenkowości. Krok w dobrą stronę. Ale najlepsze przed nami: wokal Brunera pojawia się w 17 sekundzie i zgarnia cały spotlight. Melodia śpiewanych wersów być może zbyt mocno przypomina syntezator z „Fleer Ultra” (z „The Golden Age...”), w każdym razie „Heartbreaks...” dużo lepiej realizuje i rozwija ten pomysł, zapewne dzięki producenckim umiejętnościom FlyLo.

Wnioski? To fantastyczne, że były basista Suicidal Tendencies nagrywa lepszą piosenkę, można też powiedzieć lepszy pop, niż niejeden powracający w tym roku gigant. Wkład Ellisona wzmaga jedynie thundercatowy blask, co przekłada się na najlepszy komplement, jaki tylko można pomyśleć, oraz świetną zapowiedź ukazującego się w lipcu sophomore'a, zatytułowanego „Apocalypse”.

Michał Pudło (8 maja 2013)

Oceny

Kuba Ambrożewski: 8/10
Michał Pudło: 8/10
Paweł Szygendowski: 8/10
Rafał Krause: 8/10
Sebastian Niemczyk: 8/10
Jędrzej Szymanowski: 7/10
Średnia z 6 ocen: 7,83/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także