
Kixnare
Gucci Dough

Epitet zmysłowy nie jest specjalnie często używany w kontekście polskiej muzyki, zwłaszcza tej funkcjonującej poza działaniami rynkowymi dużych wytwórni i tradycyjnych mediów. Jeżeli dodatkowo posłużymy się tym przymiotnikiem w przypadku opisu muzyki człowieka, który znany był do tej pory głównie za sprawą swoich dokonań na gruncie polskich rapsów, to co najmniej błysk lampki atencji w głowie czytelnika mamy zagwarantowany (o ironicznych uśmieszkach laików nawet nie wspomnę).
Otóż wszystkim niedowiarkom ze spokojem komunikuję: w opisywanym singlu dawka zmysłowości jest duża. Ale przede wszystkim jest też to, co ją uwzniośla, czyli wyczucie czasu. Sprecyzujmy - „Gucci Dough” zabiera nas w trochę inne rejony muzyczne, niż te którymi raczył nas do tej pory Łukasz Maszczyński. Widocznie zaimponowali mu szturmowcy sceny basowej w UK a la Mak & Pasteman, bo Kix swoim nowym singlem zasiedla polską pustynię tego odłamu elektroniki. Sprytnie balansuje pomiędzy chwytliwą repetą wokalu (patent ostatnio niebezpiecznie eksploatowany) a starannie wyważonymi dźwiękami rodem z Rolanda 808. Do tego historia ślicznej blondynki w teledysku - być może Kix chciał w ten sposób zasugerować, że czuje się jak artysta-prekariusz (pracuje dla małej polskiej wytwórni, ale posiada potencjał do podboju brytyjskich klubów i elitarnych salonów). Cokolwiek, jedno jest pewne – szalikowcy „Najebawszy”, trzymajcie gusta szeroko otwarte.
Komentarze
[18 lutego 2013]