Cheer-Accident, Mitch & Mitch

Powiększenie, Warszawa - 8 maja 2009

Zdjęcie Cheer-Accident, Mitch & Mitch - Powiększenie, Warszawa

Niech was nie zmyli kolejność, bo na tym polega pułapka. Tak naprawdę to Mitch & Mitch byli gwiazdą wieczoru. Muzyczny cyrk, karuzela sprzyjających dobrej zabawie motywów, prawdziwy rollercoaster obciachu oraz żartów słownych podanych w wersji american english, to elementy, które stworzyły efektowną mozaikę różnorodnych bodźców. Byli więc tacy, co tylko pląsali pod sceną. Była też grupa osób, która wydawała z siebie liczne i gwałtowne salwy śmiechu, które dochodziły zewsząd, tworząc efekt stereo. No i wreszcie nie brakowało indywidualności, które chciały nawiązać dialog, by potem stoczyć zażarty pojedynek z tymi muzycznymi kowbojami. Zwolennicy absurdu w formie czysto rozrywkowej sprawili, że Powiększenie pękało w szwach. Oczywiście to właśnie ci nieustraszeni, uzbrojeni w żart i pastisz artyści rodem z Republiki Kartoflanej, ze względu na swoją renomę w naszym kraju, okazali się bardzo silnym magnesem, który przyciągnął liczne grono słuchaczy. Wielu z nich po raz pierwszy zmierzyło się z twórczością amerykańskiego Cheer-Accident. I jest spora szansa, że docenili kunszt zespołu, który spełniał rolę supportu tylko teoretycznie.

O Mitchach było we wstępie. Kto zna konwencję tego projektu, ten wiedział czego się spodziewać i raczej się nie zawiódł. Cheer-Accident zasługują tutaj na więcej uwagi. Zagrali jako pierwsi, teoretycznie mieli wystartować po 20, ale wszystko się trochę opóźniło. Pojedyncze jednostki ludzkie, które zaplanowały zostać częścią potencjalnej publiczności, uderzyły przed wejściem do sali w rozpaczliwe tony. Awanturnicy jednak wstrzymali swe nerwy na wodzach, więc incydent się nie rozrósł i nie wywołał burzy malkontenctwa. Później było już tylko lepiej. Nowoczesny, progresywny rock w duchu awangardowym wymieszany ze zmianami tempa i wymianą motywów w obrębie jednej kompozycji w zderzeniu z subtelnymi fragmentami i eksperymentami wokalnymi dosyć szybko przykuwał uwagę. Mieliśmy zatem namiastkę hałaśliwego oblicza Cheer-Accident, znanego choćby z „Dumb Ask”, pozorny chaos i przypadkowość „Enduring The American Dream” czy wysmakowane aranżacje i pomysły, często oparte na brzmieniu jazzowego instrumentarium, które zawarli w znacznych ilościach na najnowszym „Fear Draws Misfortune”.

Żonglerka stylistyczna to niewątpliwe element, który sprawił, że komponowali się z następującym po nich występie Mitch & Mitch. Było tu jednak więcej muzyki na serio, mniej efekciarstwa i wygłupu, co też nie znaczy, że w czasie swojego występu konsekwentnie tworzyli gigantyczny balon pretensjonalności. Wręcz przeciwnie. To właśnie Cheer-Accident byli cichymi bohaterami tego wieczoru, stąd zamiana miejsc w tytule relacji wydaje się jak najbardziej na miejscu.

Piotr Wojdat (23 maja 2009)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także