Pidżama Porno

Poznań - Rynek - 8 Maja 2003

Euro Juvenalia 2003 okazały się w Poznaniu strasznym niewypałem. Z kilku powodów... Ale i tak jestem zadowolony. Z jednego powodu...

Nie wiem co skłoniło władze miasta, aby w tym roku przenieść studencką imprezę do centrum, ale pomysł był delikatnie mówiąc chybiony. Dotychczas Juvenalia odbywały się (przynajmniej jeśli chodzi o część koncertowo - imprezową) nad Jeziorem Maltańskim. Było tam wystarczająco dużo miejsca, żeby rozstawić scenę i zgromadzić tłumy ludzi (celowo unikam sformułowania studentów, bo byłaby to zaledwie część prawdy). Poza tym niedaleko znajduje się sporych rozmiarów lasek, którego walorów nie muszę tłumaczyć nikomu kto choć raz w życiu na koncercie wypił więcej niż jedno piwo. W tym roku wszystkie koncerty odbyły się na Rynku oraz Dziedzińcu Zamkowym. Rynek, jak wiadomo, rozległy nie jest. Przestrzeń dodatkowo ograniczały rozstawione ogródki piwne...

Wszystko to dałoby się przeżyć, gdyby drobne niedoróbki nadrobiono udanymi występami. Tych jednak było w tym roku jak na lekarstwo. Gwiazdą wieczoru była Pidżama Porno, która (o zgrozo!) wystąpiła jako pierwsza. Do samego koncertu tego zespołu przejdę później, najpierw jeszcze trochę ponarzekam. Otóż poza Pidżamą Porno wytąpiło jeszcze kilka innych lokalnych kapel rockowych... Ja chyba jestem już stary. Po prostu nie mogłem zdzierżyć zmieniających się na scenie zespołów grających dokładnie to samo przez bite trzy godziny. Głośny nu-metal skutecznie i bardzo szybko wypłoszył mnie poza teren imprezy. Niech się bawią inni, ja dziękuję. Oceniał nie będę, bo to nie moje klimaty.

Nie będę ukrywał. Na Rynek poszedłem tylko i wyłącznie dla Pidżamy. Jestem wielkim fanem tego zespołu i liczyłem na kolejny udany występ. Fenomen kapeli polega na tym, że pomimo iż grają na koncertach w miarę często, zawsze gromadzą tłumy fanów. Nie inaczej było tym razem. Darmowy koncert na Rynku w Poznaniu przyszło obejrzeć około tysiąca osób (liczone metodą Pi razy oko), ale ze względu na wszechobecną tego dnia na Starym Mieście gawiedź studencką, odbiorców muzyki było chyba dużo więcej. W każdym razie zaczęło się punktualnie o 19:00. Nieco mnie ta skrupulatność zaskoczyła (konkretnie z piwem w ręku), i pierwsze dwa utwory musiałem stać. Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie rzucił się z czasem w tłum bawiąchych się pod sceną ludzi. W zabawie nie przeszkadzało mi nawet to, że cały czas trzeba było uważać, żeby nie rozdeptać jakiegoś gimnazjalisty. Pod sceną spędziłem już niemal resztę koncertu. Z drobną przerwą na złapanie oddechu (wpsominałem już, że chyba się starzeję?)...

Poleciały prawie wszystkie hity. Nie jestem w stanie wymienić wszystkich utworów, ale pamiętam że były: "Ezoteryczny Poznań" - czy mogłoby tego zabraknąć?, "Poznańskie Dziewczęta", "Pasażer", "Twoja Generacja" - przy tym kawałku publiczność oszalała, "28 (One Love)" - kawałek o najpiękniejszej rzeczy na świecie, i nie chodzi tu o Targi Poznańskie, "Gdy Zostajesz u Mnie na Noc", "Bal u Senatora '93", "Gnijąca Modelka w Taksówce", "Do Nieba Wzięci", "Outsider" - bez tego też nie mogło się obyć, "Maszerujemy Naprzód"... Więcej nie pamiętam. Odpłynąłem. Był jeden bis, na więcej nie pozwolili organizatorzy. A potem ludzie się rozeszli. Ale koncert był rewelacyjny, choć zdecydowanie za krótki. Nie zawiodłem się na moim ulubionym polskim zespole rockowym. Mówcie co chcecie - Pidżama jest zajebista. Na urodziny jesienią też idę...

Jak dla mnie koncert Pidżamy mógłby być (i był) jedyną atrakcją tego wieczora przygotowaną z okazji Juvenaliów. Gdyby nie on, nawet bym nie ruszył tyłka z fotela... Kwestia nie składu, ale przede wszystkim promocji. Skoro nie wiedziałem kto będzie grał, to zaplanowałem wieczór po swojemu...

Przemysław Nowak (10 maja 2003)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także