Scratch Perverts

Dublin, Temple Bar Music Centre - 31 marca 2007

Zdjęcie Scratch Perverts - Dublin, Temple Bar Music Centre

Wybierając się na występ dwukrotnych (z rzędu!) mistrzów świata w turntablingu (owszem, jest taka dyscyplina, nieolimpijska niestety) zastanawiałem się czy będę miał do czynienia z objazdowym cyrkiem częstującym publikę karkołomnymi sztuczkami w postaci przesuwania płyt najmniej wygodnymi częściami ciała, czy też raczej z hip-hopową imprezką obstawioną przez „ziomali”.

Pierwsze chwile w stodole szumnie nazywanej „muzycznym centrum” kazały zwrócić się bardziej ku drugiej wersji. Na scenie pan DJ dość klasycznie miksował czarne krążki, a za jego plecami obejrzeć można było VJ-skie popisy jego kompanów z PussyKrew. Trzeba jednak przynać, że i wizualizacje były wesołe i muzyka dosyć „funky”. Sporo kreskówek – w tym niezapomniane Wojownicze Żółwie Ninja – oraz cytaty z mniej lub bardziej kultowych obrazów wywodzących się z najbardziej kiczowatych okresów lat 70. i 80. ubiegłego stulecia na ekranach, a także swingujące rytmy z głośników całkiem szybko przekonały zebranych do dobrej zabawy.

Po długiej rozgrzewce ni stąd ni zowąd na scenie pojawili się Tommy Vegas i Prime Cuts. „Przejmujemy ten miks”. Zaczęło się grzecznie, niezobowiązująco ale tylko do pierwszej wymiany płyt, po której panowie dali szybki popis umiejętności skreczowania. Tak miało zostać już do końca: trochę muzyki, trochę efektów specjalnych. Tych ostatnich Perwersi mają spory zapas i ani przez chwilę nie zamierzali się z tym kryć. Zaawansowane technicznie skrecze, dogrywanie akompaniamentu w postaci elektronicznych sprzężeń wydobywanych z gramofonu i miksera czy miksowanie płyt przy jednoczesnej zmianie tempa to tylko niektóre ze sztuczek, które można było podziwiać i przede wszystkim usłyszeć tego wieczora. Do prawdziwego wrzenia doprowadzało natomiast publikę wykorzystanie odtwarzaczy CD jako beatboxów, pozwalające niezwykle efektownie przechodzić między utworami, a czasem po prostu improwizować komponując na żywo.

Imponujący był również zaprezentowany zestaw dźwięków. Choć zaczęło się hip-hopowo (a musiało żeby nawiązać do setu ekipy supportującej) to skończyło się diametralnie inaczej. Prime i Vegas zaprezentowali pełne spektrum połamanych rytmów, przechodząc przez tłuste breakbeaty i kończąc prawdziwym drum’n’bassowym roz****lem. Ale to wciąż nie wszystko, bowiem pojawiały się nagrania, których nikt chyba nie podejrzewałby na, jakby nie było, tanecznej imprezie. Nie jestem sobie z resztą nawet w stanie wyobrazić by ktokolwiek inny w jednym miksie puścił Beastie Boys, Red Hot Chili Peppers, Jamesa Browna, The Prodigy i Nirvanę. Nie zdziwiłbym się chyba nawet gdyby na talerzu wylądowała płyta Majki Jeżowskiej. Wszystko zagrane płynnie i złożone z precyzją typową dla konstrukcji klejonych z zapałek. I jeśli można duetowi cokolwiek zarzucić, to chyba tylko to, że nie dawali się publice za bardzo wybawić. Za każdym razem gdy jakiś utwór rozpętywał szaleństwo na parkiecie, płyty zmieniały się trochę zbyt szybko. To była chyba jednak cena jaką trzeba było zapłacić za urozmaicenie miksu szalonymi przejściami.

Nie jestem przekonany czy do dobrej zabawy w weekendową noc potrzeba akurat Scratch Perverts. Chyba nie. Jeśli jednak macie możliwość by ich zobaczyć – polecam gorąco. Warto przekonać się na własne oczy co potrafią MISTRZOWIE.

Mateusz Krawczyk (6 kwietnia 2007)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także