Bloc Party, The Secret Machines, Mew

Nowy Jork, McCarren Park Pool - 29 lipca 2006

Zdjęcie Bloc Party, The Secret Machines, Mew  - Nowy Jork, McCarren Park Pool

Ten zespół to już dziś prawdziwa światowa gwiazda indie rocka. Chyba nikt nie może mieć co do tego wątpliwości. Mają znakomity materiał, świetny długogrający album na koncie, a jak udowodnili, już nie po raz pierwszy zresztą, w jeden z ostatnich wieczorów lipca, świetnie wypadają na koncertach. Rozpoczęli raczej spokojnie – na pierwszy ogień poszedł jeden z dwóch zagranych tego wieczoru nowych utworów, które mają się znaleźć na przygotowywanej właśnie drugiej płycie długogrającej. Jako że zespół grywa go już od jakiegoś czasu na żywo, a koncertowe nagrania trafiły też już dawno do internetu, więc publiczność od pierwszego taktu ruszyła w niekończący się aż do ostatniego utworu taniec. Potem posypały się już przeboje – zagrali chyba wszystko, co powinno się znaleźć w koncertowym repertuarze: „Banquet”, „Helicopter”, „Positive Tension”, „She's Hearing Voices” – jeden ze starszych utworów grupy w mocnej, ale raczej tanecznej niż mrocznej wersji.

Wykonywane na żywo poszczególne utwory brzmiały oczywiście nieco inaczej niż na płytach – muzycy pozwalali sobie na mniejsze lub większe urozmaicenia i muzyczne zabawy. W większości przypadków wychodziło to na dobre piosenkom, ale niektóre – np. „Like Eating Glass” – traciły swoją zabójczą precyzję. Choć ten ostatni utwór jest akurat tak genialny i porażający, że nawet w bardziej chaotycznej wersji, wyciskał z oczu krwawe łzy. Już dawno minęły dni, kiedy muzycy – jak na jednej ze swych pierwszych większych tras koncertowych, gdy wiele miesięcy temu otwierali koncerty Interpolu – stali bez ruchu na scenie i zdawali się być lekko przerażeni tym, co się dzieje pod nią. Teraz to artyści, którzy na scenie – nawet największej, choćby tej, którą ustawiono na brzegu basenu w McCarren Park – czują się zupełnie swobodnie i bawią się wraz z publicznością. Najjaśniej błyszczała oczywiście gwiazda wokalisty grupy – Kele Okereke często odrzucał gitarę na plecy i zachęcał publiczność do oklasków, opowiadał między kawałkami anegdotki i kokieteryjne historyjki, wreszcie, dostrzegając kątem oka wypisany na brzegu basenu napis „nie nurkować”, ewidentną pozostałość po dawnym przeznaczeniu tego obiektu, krzyknął zawadiacko: „nie ma mowy!” i... zanurkował w publiczność. Amerykanie, których tego wieczoru zgromadziło się ponoć w williamsburskim parku grubo ponad 6 tysięcy, byli zachwyceni. Gdy po ledwie czterdziestu minutach grania muzycy zeszli ze sceny, było wiadomo, że jeszcze na nią powrócą. Na bis zagrali aż cztery utwory, których dobór mógł nieco zaskoczyć – były to najspokojniejsze piosenki z repertuaru grupy, np. „Compliments” czy „Pioneers”. To było znakomite wyciszenie na koniec tego wyśmienitego koncertu.

Przed Bloc Party zagrały dwa zespoły, których propozycja muzyczna jest dość podobna: Mew i The Secret Machines zaprezentowały atmosferyczny, niemal oniryczny rock z bogatym, miękkim brzmieniem. O wiele lepiej zaprezentowali się goście z Danii – choć muzycy z Mew byli na scenie ledwie pół godziny, pozostawili po sobie znakomite wrażenie. Poruszająco smutne utwory sprawdziłyby się chyba trochę lepiej w małym klubie, ale i tak zabrzmiały rewelacyjnie. Ta wciąż mocno niedoceniona kapela dzięki swojej wydanej niedawno płycie i ciekawym koncertom może niedługo dogonić popularnością grający trochę podobną muzykę islandzki Sigur Ros.

Amerykanie z The Secret Machines na tym tle wypadli nieco blado. Grali prawie całą godzinę, prezentując zaledwie kilka utworów. To co na płytach brzmi atmosferycznie i zajmująco, na koncercie niestety stało się o wiele bardziej proste, oczywiste i banalne. Znane ze studyjnego materiału nieco mroczne fragmenty, zagubione w dźwiękowej mgle, na żywo brzmiały niestety tylko jak mocno zetlała rockowa psychodelia.

To był jeden z największych, najdroższych, ale zarazem najszybciej wyprzedany indie rockowy koncert w Nowym Jorku tego lata. Bloc Party to w tej chwili bez wątpienia jeden z najważniejszych zespołów tej kategorii.

Przemek Gulda (11 września 2006)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także