Kaliber 44

Księga Tajemnicza. Prolog

Okładka Kaliber 44 - Księga Tajemnicza. Prolog

[S.P. Records; 10 listopada 1996]

Mniej więcej od dekady zbierałem się, by napisać artykuł o „Księdze tajemniczej”, wracałem do płyty, zerkałem na archiwalne recenzje, bawiłem się też w tworzenie geniusowych adnotacji, lecz wciąż miałem takie poczucie, że nie jestem w stanie napisać tekstu, który by mnie w pełni satysfakcjonował. Może kiedyś to zrobię, tymczasem, zdecydowałem się podzielić kilkoma szkicowymi refleksjami na temat pozycji z oczywistych względów wyjątkowej, łączącej muzyczne prekursorstwo z nieporadnym, naiwnym, ułomnym, ale jednak tekstowym mistrzostwem. Każdy ma w swoim domu, ale przede wszystkim w swojej świadomości, taką bardzo krótką półkę, na której stoją albumy najintensywniej słuchane. W takim właśnie miejscu znajduje się u mnie „Księga tajemnicza”. Stoi prawie od 20 lat, rzadko kiedy daję jej szansę, żeby pokryła się kurzem.

Przy okazji takich albumów łatwo wywarzać otwarte drzwi – stwierdzać coś, co dla wielu jest oczywistością. Są pewne dokonania, o których za wiele się nie mówi, bo – choć ważne, słuchane, świetne – to ich znaczenie wydaje się bardzo jasne. Co tu drążyć? Można by zacząć od zasugerowania tematów, problemów, od postawienia pytań. Obchody tego 20-lecia są dość skromne. Dobrze, że jest koncert w Progresji, ale można by przecież zorganizować jakąś szerszą dyskusję, debatę. Nie oczekuję oczywiście, żeby prezydent Duda wraz z małżonką odczytywali w Łazienkach fragmenty „Bierz mój miecz i masz”, ale choć jakaś skromna konferencja naukowa… Przecież aż się prosi, by album prześwietlić pod względem kontekstów socjologicznych, psychologicznych, literackich, antropologicznych. Zresztą takie publikacje coraz częściej się pojawiają, choćby świetny artykuł „Rapowe teologie: poszukiwania sacrum w polskim hip-hopie” Ewy Drygalskiej (znanej z portalu Popmoderna), który można znaleźć w wydanym niedawno tomie „Hip-Hop w Polsce od blokowisk do kultury popularnej”.

Nie mam najmniejszych wątpliwości, że – mówiąc patetycznie – mamy do czynienia z kawałkiem narodowego dziedzictwa, godnym ulicy i rocznicy. Przesadzam? Chyba jednak nie. Gdy spojrzymy na jedne z najważniejszych zjawisk polskiej kultury XX-wieku, to, nieważne czy będziemy mówić o filmach Wajdy, rzeźbach Hasiora, piosenkach Grechuty czy Janerki, łączy je takie zastosowanie nowego, zaczerpniętego z aktualnych trendów w sztuce języka, że brzmi on niesłychanie naturalnie, nie sprawia wrażenia czegoś przeszczepionego, ale wynikającego wprost z obserwowanego za oknem tu i teraz.

W przypadku „Księgi tajemniczej” nie tylko zastosowano w sposób niebywale ekspresyjny pomysły ówczesnego rapu (horrorcore przyniósł wiele kiczu, ale i świetne kawałki Gravediggaz, „E 1999 Eternal” Bone Thugs-N-Harmony, rewelacyjnego „Dr. Octagonocologyst” itd.), nie tylko stworzono kapitalny komentarz dotyczący rzeczywistości pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych (czasu niebywałych kontrastów, kapitalistycznej propagandy sukcesu, która rodziła frustrację i poczucie bezradności: „skąd mam brać, skąd mam brać, nie mam jak”), ale przede wszystkim – poprzez nawiązania do tradycji romantycznej – udało się wyrazić niepokojący stan funkcjonowania na granicy życia i śmierci, stworzyć pełną gniewu opowieść o ludziach, którzy czują się zbędni, odsunięci na margines, a jednocześnie, intensywnie przeżywając każdą chwilę, mają fizyczne wręcz poczucie upływającego czasu, boleśnie odczuwają swoją śmiertelność.

Tomasz Kukołowicz w swojej książce „Raperzy kontra filomaci” mocno na siłę, w sposób naprawdę irytujący wyszukuje wspólnych cech kultury tajnych towarzystw patriotycznych i hiphopowców. A przecież wspólnotę autentyczną odnaleźli w największym stopniu muzycy Kalibra 44. Nawiązania do Mickiewicza są wręcz ostentacyjne: nazwa zespołu, tytuł płyty, projekt okładki, postrzeganie muzyki jako medium prowadzącego na drugą, metafizyczną stronę rzeczywistości („muzyka to ułamek tarcia, między naszym ziemskim wymiarem, a czymś więcej, a czymś dalej”), Konradowskie bronienie imienia Maryi, Wielka Improwizacja („Moja obawa”), koncepcja albumu, który jest jedynie prologiem, urywkiem, czymś świadomie niedokończonym, pomysł na opisywanie rzeczywistości z perspektywy powstających z grobu upiorów... Co najważniejsze, wszystkie te pomysły okazały się rewelacyjnie zgrane z muzyczną agresywną ekspresją, która stanowi podstawę albumu. Szkoda że, życie do tego bagażu romantycznych inspiracji dopisało jeszcze jeden obowiązkowy motyw – samobójczą śmierć artysty.

Łącząc fascynację pierwszorzędną poezją, drugorzędnymi horrorami i trzeciorzędną literaturą science-fiction (kiedyś próbowałem czytać „Nekroskop” Briana Lumleya, dajcie spokój), Kaliber 44 nagrał album, na którym oczywiście sporo lirycznej tandety, ale w pamięci zostają doskonałe frazy takie jak „tylko bogaci mogą mówić mi, że pieniądz nie daje szczęścia” czy fenomenalna paradoksalna prowokacja: „przyznaj się, że Ciebie nie ma”. Ta płyta wymyka się stereotypom. „Więcej szmalu 2” jest teoretycznie realizacją motywu gangsterskiej opowieści o możliwościach, jakie dają pieniądze, ale sposób, w jaki ten temat został ukazany, to balansowanie na krawędzi parodii, obrazujące, jak „pragnienie kasy” infantylizuje człowieka. To historia o pociągających, ale - te dzieciaki miały wtedy tego świadomość - śmiesznych, upokarzających marzeniach.

Wiedza czasem rozczarowuje. Jest wiele płyt, które odczarowała znajomość kontekstu. Gdy dowiadujemy się, ile dobrej muzyki z danej konwencji powstało w czasach tworzenia albumu, który kiedyś bardzo ceniliśmy, to z wielkiej fascynacji, uznania, szacunku pozostaje często tylko sentyment. Z „Księgą tajemniczą. Prologiem” jest odwrotnie. Im bardziej wgryzamy się w amerykański rap pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych, tym wyraźniej widać, że tym razem to nie jest jakiś tam odprysk, odbicie, peryferyjna realizacja mody itp. Między Kool Keithem, Heltah Skeltah, Nasem, debiutancki Kaliber 44 prezentuje się nie tylko godnie, przyzwoicie, nie przynosi wstydu itp. On w tym towarzystwie rośnie.

Piotr Szwed (11 listopada 2016)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także