Momenty #9
grafika: © Zofia Łobza
Siedem utworów z 2016 roku, które zdecydowanie zasługują na uwagę.
1.Paul Jebanasam - eidolons beginning... (Moment 1)
To, co William Basinski robił z wodą, a Fennesz ze słońcem, Paul Jebanasam postanowił zrobić z... kosmosem. Rozczulająca ambientowa magma korespondująca w kulminacyjnym momencie z ulokowanym gdzieś w tle miksu kojącym trzaskiem płomieni mimowolnie kieruje myśli w stronę nieba, prowokując zadumę nad tym, jak nieznacząca plamką na tle ogromnego wszechświata jest malutka ziemia. Trudno chyba o bardziej oczyszczające doświadczenie, niż przyglądanie się gwiazdom w ciepłą noc z tym właśnie trackiem na słuchawkach.
2.Sylvaine - Like a Moth to a Flame (Moment 2)
Jak brzmieliby Slowdive, gdyby zdecydowali się na dłuższy flirt z folkiem? Być może właśnie tak. Baśniowe kompozycje Sylvaine ujmują przestrzennością, ruchomością teł i wyczuciem w nakładaniu delikatnych melodyjnych ornamentów na hałaśliwą podbudowę, jednak prawdziwym skarbem jest tu wokal niewinnie się prezentującej Katherine Shepard. By docenić jego walory warto przesłuchać całe „Wistful”, gdyż z jednej strony artystka potrafi być tak delikatna jak w utworze tytułowym, by już po chwili śmiało konkurować z Deafheaven.
3.Louis Cole - Weird Part of the Night (Moment 3)
Zachwyty nad KNOWER stały się już pewnie nudne i przewidywalne, ale jak można reagować inaczej, skoro Louis Cole (tym razem solo), wysmażył właśnie kawałek z tak nośnym refrenem, że nie wyobrażam sobie, by track nie zadomowił się – i to wysoko – na wielu rocznych listach. Autorska sygnatura oczywiście działa – wystarczy wsłuchać się w kilka synthów, bas czy wokal i już w ciemno wiadomo kto stoi za nagraniem. Przypominam – mamy 2016 rok.
4.Roly Porter - Mass (Moment 4)
W dobie współczesnych cudów produkcyjnych często zapominamy o kluczowej roli podstawowych składowych dzieła muzycznego do jakich należy między innymi rytm. Na szczęście Roly Porter, w obrębie swoich zdehumanizowanych, syntetycznych audialnych eksperymentów, które lokują się tematycznie może trochę na innej planecie, ale wciąż nieopodal wspomnianego wyżej Paula Jebanasama, zdecydował się nam o tym przypomnieć. W niniejszym utworze metrum wyznaczają więc... podrasowane odpowiednimi efektami dźwięki odbijającej się o podłoże piłeczki. I to jak.
5.White Lung - Dead Weight (Moment 5)
Pamiętacie świetny teledysk do „Catch” Allie X? „Dead Weight” to bardzo podobny jakościowo i koncepcyjnie kaliber – i wizualnie, i muzycznie – tyle że... rockowy. Szybkie, głębokie i bardzo sprawnie, dionizyjsko wręcz przeplatające się melodyczne motywy w komitywie z szaleńczo wybijanym rytmem suną tu jak czołg, osiągając na tyle euforyczne działanie, że powinny z łatwością – czyt. z buta – zawładnąć nawet głośnikami osób, które na co dzień niespecjalnie sympatyzują z gitarowym brzmieniem. Takiego punka to ja mogę słuchać godzinami!
6.Classixx - Faraway Reach (Moment 6)
Początek września przyniósł zaskakujące upały, więc warto, póki to jeszcze możliwe, porozkoszować się choć odrobinę powidokami wakacji. Ciepłe brzmienie „Faraway Beach”, niezawodnych w tej materii Classixx, to, podobnie jak ”Grecian Summer”, doskonały wyzwalacz endorfin, który powinien pomóc w możliwie bezbolesnym przetrwaniu także tych bardziej szarych dni, które przed nami.
7.Triangulo de Amor Bizarro - Barca Quemada (Moment 7)
Język hiszpański ma w sobie coś takiego, że przy kreatywnym osaczeniu go szczyptą noise'u i ładnych melodii potrafi brzmieć naprawdę melancholijnie (tak, zgadliście, pewnie dlatego, że ni w ząb go nie rozumiem). Takie właśnie emocje budzi słodko-gorzkie „Barca Quemada”, w którym Isabel Cea zgrabnie dawkuje akcenty, prowadząc nas przez cały utwór do podlinkowanego apogeum. To po prostu bardzo ładna, z głową zaaranżowana piosenka, która powinna podejść zarówno bardziej wyrobionym słuchaczom, jak i szerszej publiczności. I takim właśnie kompromisem na dziś chciałbym zakończyć. Swoją drogą, okładka płyty zajeżdża odrobinę „Labiryntem fauna”.
Komentarze
[29 stycznia 2017]
[25 stycznia 2017]
[23 stycznia 2017]
[16 września 2016]
.
.
. +- 10-osobowa redakcja opublikowała w całym 2016 roku 40 recenzji płyt. Wychodzi miażdżąca częstotliwość dla jednej osoby: 1 recka co 2 miesiące. GRATULACJE!
[16 września 2016]
"Takiego punka to ja mogę słuchać godzinami!"
[15 września 2016]
[15 września 2016]
[15 września 2016]