Momenty #6

Zdjęcie Momenty #6

grafika: © Zofia Łobza

W szóstym już odcinku cyklu powspominamy twórczość takich artystów jak David Letellier (Kangding Ray), Tom Jenkinson (Squarepusher) czy Jonas Munk (Manual).


1.Squarepusher - Tetra-Sync (Moment 1)

Jaki utwór byłby idealny do zilustrowania nim szalonej podróży kosmicznej w futurystycznej kapsule? „Tetra-Sync” to istne zatrzęsienie cyfrowych zgrzytów wymieszanych z dźwiękami perkusji i osiadających na dającej punkt zaczepienia linii melodycznej, co z pewnością wprowadziłyby w lekką konsternację napotkane po drodze istoty z innych światów. Oparte na króciutkich wartościach rytmicznych basowe gitarowe podcięcia zapadają z kolei w pamięć równie mocno, jak choćby liczne dokonania na tym polu takich mistrzów jak Tim Lefebvre. Wyróżnikiem jest tu też nieustanne odwlekanie rozwiązania napięcia, choć co każde kolejne cztery takty wydaje się, że to przecież musi skończyć się już teraz. Wpatrując się w zaangażowanie i przejęcie Toma Jenkinsona w trakcie wygrywania tego kawałka w wersji live od razu przypomina mi się zaś wokalista Camel Andrew Latimer, niemal płaczący w trakcie swojej partii gitarowej w „Lady Fanasy”.

2.Boards of Canada - Reach For The Dead (Moment 2)

Znajdziemy pewnie wiele przykładów muzyki spójnej z wideoklipem do tego stopnia, że dopiero pełen przekaz audiowizualny czyni z bardzo solidnych, gdy występują osobno, elementów dzieło kompletne. „Reach For The Dead” to właśnie ten kazus. Pustynny piach, przedzierające się przez szczeliny słońce, postapokaliptyczne pustostany czy kwiaty z jednej strony kuszące, a z drugiej prezentujące się niczym dotknięte opadem radioaktywnym, modelowo komponują się tu z nieco niepokojącą, ale i szalenie odprężającą, prostą w gruncie rzeczy ambientową melodią, która nabiera w całym tym bogactwie kontekstów niezwykłej szlachetności. Nie zliczę, jak często w różnych okolicznościach miałem ten track na ripicie.

3.Kangding Ray - A Protest Song (Moment 3)

Wątki geopolityczne, im bardziej człowiek się w nie zagłębia, tym bardziej uświadamiają, jak podłym i niestabilnym miejscem jest współczesny, rozwinięty rzekomo świat. Niezależnie od tego, czy mowa tu o starciach mocarstw (kluczowa obecnie gospodarcza rywalizacja USA-Chiny), istnieniu państw, będących punktami zapalnymi, w których przecinają się interesy wielu globalnych potęg (Syria), czy choćby najmniejszych lokalnych konfliktach (Norfolk). Ten zdigitalizowany i zaskakująco łagodny protest song (biorąc pod uwagę fakt, że to przecież wytwórnia raster-noton), z delikatnym wokalem wyłaniającym się niespodziewanie z zaszumionej chmury, krótko i w punkt podkreśla bezsens tego, jak wiele zła człowiek wciąż jest w stanie wyrządzić człowiekowi.

4.Manual - Inn (Moment 4)

Szukacie kojącego utworu z ambientowo-glitchowymi naleciałościami, który z marszu wprowadzi was w spokojny nastrój? „Inn”, jak na dzieło Duńczyka (Jonas Munk) przystało, epatuje skandynawską wrażliwością, a dzięki umiejętnemu bazowaniu na brzmieniowych kontrastach – łagdona melodia i rytmiczny przepych – powinno zyskać aprobatę zarówno fanów konwencjonalnych, wpadających w ucho instrumentali, jak i entuzjastów nieco bardziej zaawansowanych dźwiękowo struktur. Rzecz idealna na jakiś leniwy, melancholijny dzień.

5.James Holden - Idiot (Moment 5)

Dla wielu osób świetne „The Inheritors”, o którym pisaliśmy tutaj, było pierwszym kontaktem z twórczością Jamesa Holdena, a przecież Brytyjczyk imponującym dorobkiem mógł pochwalić się już dużo wcześniej. Jednym z najlepszych na to przykładów „Idiot”, ujmujące przede wszystkim trudną relacją melodii i serii rozedrganych oraz zaburzających jej spójny przebieg cyfrowo-analogowych zwarć, z których próbuje się ona nieustannie, z gorszym lub lepszym skutkiem, wybić na niezależność. Erudycyjna kompozycyjna niesforność artysty, bazująca na kontrolowanym braku kontroli, już tu robiła ogromne wrażenie.

6.Apparat - Arcadia (Moment 6)

Wokal Saschy Ringa to bez dwóch zdań jedna z najszlachetniejszych barw głosu, jakich dostarczyła światu niemiecka muzyka w XXI wieku. Z jednej strony łagodny, z drugiej, przez swoją wrażliwość, sprawiający wrażenie nieobecnego, zawieszonego gdzieś wysoko nad ziemią. W „Arcadii” walory te słychać szczególnie mocno, bo eksponowane są jeszcze przez melancholijny charakter całej kompozycji, będącej efektem wzorowej korelacji standardowego instrumentarium z digitalnymi wtrętami. I choć podlinkowany teledysk nie został oryginalnie stworzony z myślą o tym utworze, pasuje do niego idealnie, bardzo obrazowo ilustrując codzienną walkę o przetrwanie i wyrwanie się z pułapki własnych ograniczeń.

7.Infected Mushroom - Vicious Delicious (Moment 7)

Jeśli irytuje was często pojawiający się w przeróżnych „hiper-super-extra-dwugodzinnych electromixach” czy innym bardzo powierzchownie rozumianym techno patent ze stopniowym nawarstwianiem ilości stóp czy werbli w takcie (naturalnie przy akompaniamencie coraz głośniejszych synthów, gitar czy innego instrumentarium pomagającego podkreślić ostentacyjną kulminację), „Vicious Delicious” z pewnością Was zachwyci. Zabieg ten doprowadzono tu wręcz do absurdu, przez co, mimo że to zwykła intensywna łupanka z transową podbudową, jest na swój sposób intrygujący, więc postanowiłem dorzucić go w ramach ciekawostki. Przy okazji, w bardzo przejrzysty sposób można sobie porównać, z jaką subtelnością buduje długoterminowe napięcie Squarepusher (moment 1), a jak bezczelnie (choć w sumie skutecznie) robią to Izraelczycy z IM.

Wojciech Michalski (11 maja 2016)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: skujan
[13 maja 2016]
dajcie już te recke nowego radiohead

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także