Audio na wakacjach
W okresie wakacyjnym zazwyczaj poszukujemy muzyki miłej, lekkiej i przyjemnej w odbiorze. Z powodu czystego lenistwa raczej nie mamy jakoś specjalnej ochoty dokładnie zgłębiać artyzmu co niektórych wyszukanych płyt czy też wracać do nagrań melancholijnych i nastrojowych. Korzystając z rozwoju multimedialnych technik promowania muzyki w internecie, specjalnie dla Was przygotowaliśmy zestaw dziesięciu letnich utworów w nowym wydaniu: od tego momentu dział Audio wzbogacą nagrania udostępniane przez Myspace oraz teledyski wyszukiwane przez nas na YouTube. Miłej zabawy!
The Pipettes - Pull Shapes
Hymn domowych imprez wakacji 2006? Całkiem możliwe. Becki, Gwenno i Rose w rewelacyjny sposób tym numerem potrafią rozkręcić każdą potańcówkę zupełnie tak jak w teledysku i wierzymy, że w niewyreżyserowanej rzeczywistości także dałyby radę. „Pull Shapes” to najjaśniej świecąca perełka z wybitnie letniego krążka „We Are The Pipettes”, kipiąca radością i humorem, zagrana fantazyjnie i z polotem, a tym samym stanowiąca esencję rozrywkowej muzyki pop. Phil Spector powinien być dumny, jak porządnie The Pipettes odrobiły lekcję z twórczości jego podopiecznych sprzed ponad 40 lat.
CSS - Let's Make Love And Listen To Death From Above
Prosto z ojczyzny Ronaldo, samby i karnawału w Rio zawitało do nas CSS z płytą „Cansei De Ser Sexy” i kapitalnym kawałkiem, przy którym można się wyszaleć w duchu gorączki nie tylko sobotniej nocy. „Let's Make Love...” brzmi trochę jak młodszy brat LCD Soundsystem, nie do końca pilny uczeń Daft Punk, flirtujący momentami z Goldfrapp z „Supernature”, ale i tak „całe przedstawienie” w przypadku CSS kradnie uroczo beznamiętna wokalistka zespołu ze swoją melorecytacją raczej rodem z jakiejś podejrzanej dzielnicy São Paulo niż gangsterskiego Bronxu. Niemniej Sub Pop z brazylijskim bandem zrobił prawie tak dobry interes jak BMW-Sauber z Robertem Kubicą.
The Submarines - Peace & Hate
Wyobraźcie sobie, że grupa South zaczęłaby grać bardziej łagodnie, dodano by jej odrobinę klimatu nagrań The Postal Service i Cadbury’ego wymieniono na sympatyczną blondynkę, wnuczkę Francisa Scotta Fitzgeralda, Blake Hazard o słodkim (ale nie przesłodzonym), dziewczęcym głosie. W przypadku The Submarines nie tylko nazwa kojarzy się z nadmorską aurą, ale przede wszystkim brzmienie ich piosenek – melodyjne, atmosferyczne i nostalgiczne. Takie jest chociażby „Peace & Hate” – zdecydowanie najbardziej romantyczna piosenka z udanej płyty „Declare A New State”.
The Sleepy Jackson - God Lead Your Soul
Już myślałam, że The Sleepy Jackson pozostanie dla mnie wykonawcą typu one hit wonder. Do tej pory zespół istniał w mojej świadomości przede wszystkim przez świetny utwór „Good Dancers”. Nic innego z płyty „Lovers” nie pamiętam. Teraz band z Australii trochę po cichu wydał kolejny album, a wraz z nim pojawił się nowy, przebojowy singiel. Kawałek „God Lead Your Soul” to numer na miarę openera krążka z 2003 roku, piosenka łącząca w sobie lekki styl Beach Boys, elementy gospelu i estradową stylistykę z odrobiną popowego wariactwa. Teraz chyba The Sleepy Jackson staną się już wykonawcą co najmniej dwóch przebojów...
Regina Spektor - Fidelity
Regina Spektor pochodzi z Rosji, ale od kilku lat świetnie radzi sobie w Nowym Jorku. W tym roku wokalistka nieco zmieniła muzyczny image w stosunku chociażby do „Soviet Kitsch”, któremu blisko było do drapieżnego stylu PJ Harvey i Fiony Apple z „When The Pawn...”. Teraz Regina bawi się zgrabnymi, popowymi melodiami, flirtuje ze słuchaczem, delikatnie doprawia piosenki elektroniką i czaruje swoim niebanalnym głosem oraz wrodzonym wdziękiem i ciekawą urodą (teledysk!). „Fidelity” to piosenka otwierająca jej najnowszy album „Begin To Hope” i co tu ukrywać – po takim początku ma się naprawdę ochotę na więcej.
Voxtrot - Raised By Wolves
Szkoda, że panowie z Voxtrot pochodzą z Teksasu, gdyby byli obywatelami Wielkiej Brytanii z miejsca okrzyknięci zostaliby nowymi The Smiths, godnymi kontynuatorami brzmienia The Beatles i nie wiadomo czym jeszcze, ale od razu zyskaliby sławę i nie musieliby martwić się o popularność nieistniejącego jeszcze debiutanckiego krążka. Muszą bronić się więc utworami, a tutaj mają spore pole do popisu. Na przykładzie chwytliwego „Raised By Wolves” słychać, że Voxtrot mają talent do tworzenia niezłych, wpadających w ucho melodii i mocny argument w postaci zdolnego wokalisty o fajnym głosie. Obiecująca kapela, nie ma co.
I'm From Barcelona - We Are From Barcelona
Nie są z Barcelony, ani nawet z Hiszpanii, pochodzą z portowego miasta w południowej Szwecji, ale co najdziwniejsze pod nazwą I’m From Barcelona kryje się muzyczny kolektyw liczący 29 osób! Przyzwyczailiśmy się już, że praktycznie co roku skandynawscy artyści czymś nas zaskakują, ten zespół oprócz liczebności imponuje prostymi i bardzo radosnymi piosenkami, zamiast na polifonię dźwięków stawia na polifonię i zróżnicowanie głosów, gdyż to właśnie wspólne śpiewanie jest tym, co spaja ten kolektyw pod każdym względem. A jak chcecie się dowiedzieć jak można umieścić w kadrze wideoklipu ponad 20 poruszających się i śpiewających osób, koniecznie obejrzyjcie teledysk.
Nicole Atkins & The Sea - Skywriters
Nicole Atkins to absolutna debiutantka z jedną demówką i jakimiś mniej lub bardziej oficjalnymi EPkami na koncie, a mimo to szacowny Rolling Stone parę miesięcy temu umieścił ją w zestawieniu 10 artystów, na których warto zwrócić uwagę. Studentka z duszą artystki z Brooklynu ma ciągoty do retro-brzmień spod znaku Patsy Kline i The Byrds, choć sama mówi, że chciałaby tworzyć muzykę jak żeńskie artystki z filmów Davida Lyncha, a przy tym jest wielką fanką Jeffa Tweedy’ego i Wilco. O „Skywriters” sama Nicole Atkins mówi, że to piosenka z kolorowym tekstem i owocową melodią, aby przekonać się, co to może znaczyć, wystarczy posłuchać utworu.
Metric - Monster Hospital
To jeszcze echa zeszłorocznej płyty „Live It Out” kanadyjskiej formacji Metric, której wizytówką jest charyzmatyczna wokalistka Emily Haines (na marginesie pod koniec września ma ukazać się jej solowy krążek chyba zgoła odmienny od tego, co prezentuje sam zespół). O tym, jakie możliwości drzemią w tej tajemniczej blondynce, można przekonać się słuchając diabelnie chwytliwego, drapieżnego singla „Monster Hospital”. Warto zapamiętać nazwisko tej pani.
Guillemots - Trains To Brazil
Jest taka piosenka australijskiego bandu Augie March, której rytm wyznaczają odgłosy pędzącego pociągu. W przypadku kawałka Guillemots nie ma aż takiej dosłowności, ale faktycznie energiczna, żywiołowa perkusja nadaje „Trains To Brazil” zawrotne wręcz tempo, za którym pędzi wokalista na zmianę z fenomenalną partią dętych instrumentów. Dzięki tym zabiegom mamy do czynienia z jednym z najbardziej optymistycznych utworów sezonu. Ponadto „Trains To Brazil” to przykład dla innych brytyjskich zespołów, że nie trzeba wcale bezmyślnie szarpać gitar i krzyczeć do mikrofonu, by stworzyć fajny i przebojowy kawałek.