Kawaleria szatana #2

W drugiej odsłonie swojego autorskiego cyklu, Krzysiek Kwiatkowski rozprawia się z siedmioma nowościami z metalowego światka.

Zdjęcie Kawaleria szatana #2 1

Daughters – Daughters (7/10)

Wydawać by się mogło, że nie jest to najlepsze miejsce dla tego krążka, ale jeśli szatan utknąłby w Nashville na jakieś imprezie, a potem obudziłby się w średnio przyjaznym dla otoczenia garażu z dosyć hałaśliwą akustyką, z całą pewnością mógłby się nazywać Daughters. Mówiąc poważnie: jest to dzieło, które zrobiło na mnie spore wrażenie. Tym bardziej, że Daughters do tej pory jawili się jako słabeusze bez charakteru, którzy na domiar złego starali się zaszczepić w swojej muzyce nieco no wave’u, a wychodziło im to, delikatnie mówiąc, dosyć słabo. Teraz wszystko się zmieniło: mętne kompozycje zostały zastąpione prawdziwymi noise-rockowymi petardami. Do tego doszedł quasi-elvisowski wokal, dance-punkowe wibracje oraz *potężna* produkcja nadająca właściwie nowy charakter zespołowi. Jest to ogromne zaskoczenie, ale jakże zniewalające. Najlepszy album tego zestawienia.

MySpace

Teledysk

Zdjęcie Kawaleria szatana #2 2

Kvelertak – Kvelertak (7/10)

Można ich nie lubić, ale jedno trzeba przyznać – potrafią się wypromować. Wspólne koncerty z Converge już na wstępie zapewniły im świetną rekomendację. Na szczęście muzyka Norwegów potrafi obronić się sama. Nie mam wątpliwości, że jest to jedna z najlepszych *tanecznych* produkcji tego roku. Kvelertak umiejętnie łączy hardcore z uber-melodyjnym rock’n’rollem, a do tego dochodzą blackowe naleciałości (raczej w sferze wokalnej). Oczywiście, jest w tym sporo naiwności oraz parę rockistycznych chwytów, jednak trzeba mieć naprawdę sporo złej woli, żeby nie docenić chwytliwości tego materiału. W takie upały, jak mamy aktualnie, debiutu Kvelertaka słucha się wyśmienicie.

MySpace

Teledysk

Zdjęcie Kawaleria szatana #2 3

Ufomammut – Eve (7/10)

Powoli staje się wielkim fanem Ufomammut. Właściwie każde ich wydawnictwo to swego rodzaju wydarzenie i nie inaczej jest tym razem. Może nie jest to „Snailking”, ale „Eve” tak naprawdę wiele nie ustępuje. Ufommamut teoretycznie wciąż jest w tym samym miejscu, nadal bawiąc się stonerowsko-sludge’ową-heavy psychodelą, jednak za każdym razem Włosi starają się dodać kilka nowych niuansów, które zmieniają dosyć konkretnie „smak”. Teraz jest bardziej hawkwindowo – mamy więcej dziwnych, narkotycznych odjazdów, psych-rocka i również nawiązań do lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Przy tym nikt nie zapomina o typowo post-rockowych/metalowych przejściach. A mówiąc w dużym skrócie: Ufomammut znów rozdaje karty.

MySpace

Zdjęcie Kawaleria szatana #2 4

Throats – Throats (6/10)

Krótki to krążek, więc nie ma sensu się rozpisywać. Na debiucie Anglików znajdziemy przede wszystkim sporo chaotycznego hardcore’u, ale także elementy grindcore’u czy też screamo, a i szczypta „matematyki” również się znajdzie. Throats to takie dziwne skrzyżowanie Today Is The Day, nieśmiertelnego Converge, Pig Destroyer, Dangers i nawet Curl Up And Die. Uszy nie bolą, noga tupie i można sobie spokojnie ponucić kilka numerów. Jak na początek – jest bardzo dobrze.

MySpace

Zdjęcie Kawaleria szatana #2 5

Kruger – For Death, Glory And The End Of The World (6/10)

Gościnny udział Joe Duplentiera z Gojiry mówi już sporo o nowym wydawnictwie szwajcarskiego Krugera. „For Death, Glory And The End Of The World” w pewnym sensie brzmi jak (post)hardcore’owa bądź nawet sludge’owa Gojira. I mówiąc sludge nie mam na myśli tych wszystkich Isis-wannabes. Wszystko więc jest na swoim miejscu, ładnie brzmi, tylko... No właśnie. Nie jest to w żadnym wypadku produkt, o którym będzie się pamiętać za parę lat. Ot, wyróżniająca się płyta 2010 roku, której ciężko coś poważnego zarzucić. Warto kilkakrotnie przesłuchać.

MySpace

Zdjęcie Kawaleria szatana #2 6

Yakuza – Of Seismic Consequence (5/10)

Upadek Yakuzy po nagraniu w 2006 roku głośnej „Samsary” (która głównie zasłynęła sprawnym zmetalizowanym hardcorem ze skrawkami jazzu i przyjemnym progiem) powinien dać sporo do myślenia. Zaledwie rok później chicagowska grupa zanudziła na śmierć wszystkich wokół, wydając „Transmutations”. Być może oczekiwania wobec Yakuzy były zbyt duże, jednak nie zmieniało to faktu, że akurat ten krążek nadawał się jedynie na złom, a sami Amerykanie podryfowali w różne pompatyczne jazdy: podniosłe wokale, napuszone riffy i ogólnie jedno wielkie nic. Dlatego premiera „Of Seismic Consequence” nie wzbudzała raczej pozytywnych reakcji, choć, tak trochę naiwnie, wierzyłem, że jeszcze coś z tego zespołu będzie. I rzeczywiście, Yakuza odbiła się od dna, ale nie na tyle, by wrócić na swoją dawną pozycję. Dalej jest trochę smęcenia, jednak na szczęście nowe kompozycje mają jakiś sens, potrafią czasem nawet zafrapować, a kilka melodii rzeczywiście może się podobać. Jest jeszcze dla nich ratunek.

MySpace

Teledysk

Zdjęcie Kawaleria szatana #2 7

Xasthur – Portal Of Sorrow (4/10)

Najnowsze dzieło Xasthura powinno zainteresować odwiedzających Screenagers głównie ze względu na udział w tym przedsięwzięciu Marissy Nadler. Marissa spisała się na medal, natomiast reszta towarzystwa w postaci Malefica wypadła już gorzej. Xasthur orbituje wśród tej bardziej „depresyjnej” strony black metalu. To wybór bardzo niewdzięczny i trzeba się nieźle napracować, aby znaleźć coś dobrego w tych rejonach. Malefic od lat zdaje sobie z tego sprawę, starając się wpuścić nieco powietrza w ten zapyziały pokój. Szkoda jedynie, że średnio mu się to udaje. Tym razem wspólnie z panną Nadler podryfował w okolice darkwave’u i jeśli skróciłoby się cały materiał do EP-ki, to nie byłoby szczególnie na co narzekać. A tak zostajemy z długaśnie monotonną płytą, która wlecze się w nieskończoność, nieco bez ładu i składu drążąc jakieś pseudo-gotyckie tematy. Chyba w tym wypadku są lepsze „klasyczne” produkcje Xasthura.

MySpace

Teledysk

Krzysiek Kwiatkowski (22 lipca 2010)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: ojciec
[24 sierpnia 2010]
Kvelertak!!!

Autorze, nie obijaj się!
Gość: arapaho
[23 lipca 2010]
Jakie głębokie otwarcie na temat. A słyszeliście o Skerggottorrtyg. Ich kaseta dla Asertygotopog łączy głębię muzyki Iasertype z wewnętrznym rozedrganiem Zorro Domo. Miodzio.
Gość: j.
[23 lipca 2010]
Fajne. Jednak uważam, że Ufommamut zasłużył na 8/10. ; )
Gość: syn
[23 lipca 2010]
daughters daughters daughters!!!
Gość: MP
[23 lipca 2010]
Jakie bzdury
kaczorowska
[22 lipca 2010]
O, nawet nie wiedziałam o udziale Nadlerowej. Dla mnie osobiście "Portal of Sorrow" to w porywach siódemka, ale "klasyczne" produkcje Xasthura wchodzą mi jak nóż w masło, więc zapewne ta płyta trafiła w moje zapotrzebowanie na wakacyjne piosenki...
niego
[22 lipca 2010]
Kvelertak z demówki o wiele fajniejszy.

PS. Ten Xasthur też wydany na †kasecie† tylko?

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także