Apage, Satanas!

Zdjęcie Apage, Satanas!

Co wspólnego mają ze sobą: zapomniany reżyser, lipcowy koncert The Rolling Stones w Warszawie, odsiadujący wyrok za zabójstwo black metalowy muzyk i były poseł Unii Pracy, Ryszard Nowak? Szatana!

Kilka dni temu media ujawniły szczątkowe informacje na temat procesu powstawania, przysłowiowej już, „listy satanistycznych zespołów”. Przygotowywany przez Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami dokument, w oczach społeczeństwa, z miejsca stał się kolejnym absurdem polskiego życia publicznego. Choć niewiele w sprawie listy wiadomo, nie powtarzając przesadnie paranoicznych zarzutów, rzec można, że stanie się ona w najbliższej przyszłości ściągawką dla urzędników państwowych tropiących obyczajowe i artystyczne skandale. Lista, sama w sobie, nie ma charakteru urzędowego – lecz biorąc pod uwagę deklaracje pracowników MSWiA i Ministerstwa Sprawiedliwości (a także odpytanych samorządowców), jest bardziej niż prawdopodobne, że prędzej czy później znajdzie się w użyciu.

Znamienne w sprawie raportu jest działanie mediów – to mechanizm, w którym niezależnie od prawdziwych problemów, stojących przed zarówno odbiorcami, jak i twórcami listy, rysowany jest czarno-biały spór radykałów z racjonalistami, konserwatystów z liberałami.W tej ideologicznej nagonce, starciu zwolenników i przeciwników projektu, ginie też głos samych zainteresowanych, niszowych muzyków polskich zespołów – tych mniej i tych bardziej znanych, których zdaje się doceniają wszędzie na świecie, tylko niew ojczyźnie. Lista jednak nie obejmuje tylko muzyków polskich. Ma znaleźć się na niej ok. 400 wykonawców zagranicznych, którzy w latach 1986 – 2007 koncertowali w naszym kraju. I tu pojawia się problem: w roku 1998, w Chorzowie wystąpili The Rolling Stones.

Sympathy For The Devil

O związkach (obecnie) kwartetu z Szatanem słyszał chyba każdy. Najbardziej oczywisty wydaje się tytuł płyty „Their Satanic Majesties Request”. „Psychodeliczny album Stonesów”, zawdzięcza swoją nazwę zapisowi widniejącemu na brytyjskich paszportach: „Her Britannic Majesty requests and requires...”, i tak naprawdę, jeśli świadczy o czymś, to tylko o pokrętnym poczuciu humoru muzyków. Ale ta autoparodystyczna gra, w której The Rolling Stones częściej niż często zbliżali się do krawędzi rzeczywistego okultyzmu, ma głębsze dno. I choć brzmi to niepoważnie - „rzeczywisty okultyzm” - najbezpieczniej będzie przyjrzeć się suchym faktom.

Ścieżki „najwspanialszego rock'n'rollowego zespołu świata” i Kennetha Angera zbiegły się w dwa lata po wydaniu „Their Satanic Majesties...”. Anger był niskobudżetowym twórcą eksperymentalnych filmów. Choć niewielu słyszało o nim wtedy i zapewne niewielu słyszało o nim dzisiaj, powszechna jest w środowisku znawców opinia, jakoby to właśnie Kenneth Anger wymyślił tzw. „montaż MTV”. Artysta specjalizował się w krótkiej formie, połączeniu rwanych zdjęć i muzyki. Być może to on stworzył współczesny teledysk? Jednak swą drobną sławę Anger zawdzięcza przede wszystkim podejmowanej tematyce, pełnej gnomów, wiedźm, piramid i Szatana. Kenneth Anger jest okultystą, magiem, człowiekiem ze słowem „Lucyfer” wytatułowanym na piersiach. Legendarna stała się już jego współpraca z Jimmym Pagem, który starał się (na narkotycznym haju) pisać muzykę do jednego z filmów Angera; legendarny też jest konflikt, jakim zakończyła się ta powzięta w czeluściach posiadłości Crowleya kolaboracja. Ze zobowiązań soundtrackowych wywiązał się za to Mick Jagger, tworząc syntezatorową ścieżkę do „Invocation Of My Demon Brother”, w którym, na domiar złego(?), wraz z Wattsem, Jonesem i Richardsem zagrał. Powstały w 1969 roku film to zaledwie dwanaście minut artystycznego manifestu reżysera-okultysty. Nawet dodanie do niego zawartości płyty „Goats Head Soup” (z piosenką „Dancing With Mr D”) czy w końcu, kuriozum, utworu „Sympathy For The Devil” nie stawia jeszcze The Rolling Stones na czele pochodu satanistycznych gwiazd rocka. Ale choć współpraca z Angerem skończyła się równie szybko, jak zaczęła, smolisty cień reżysera nie tylko miał ciągnąć się za grupą – w najbliższych latach roszerzył się, nabierając istotnie złowieszczych rozmiarów.

Bobby Beausoleil i strzały na Cielo Drive

Czterech muzyków nie mogło przypuszczać, jak rozwiną się „branżowe” znajomości Angera. Reżyser wykorzystał w „Invocation Of My Demon Brother” ocalałe fragmenty nieukończonego, wcześniejszego filmu - „Lucifer Rising”. Jego „gwiazdą” miał być znajomy Kennetha, niejaki Bobby Beausoleil, jednak w wyniku konfliktu między oboma panami zdjęcia zostały przerwane (a większość taśm rzekomo skradziona przez Beausoleila). Nie wdając się w szczegóły należy zaznaczyć, że młody protegowany Angera trafił wkrótce do Rodziny Charlesa Mansona i, z polecenia samego Mansona, zamordował niejakiego Gary’ego Hinmana. 6. sierpnia 1969 roku Beausoleil został aresztowany. Dwa dni później Rodzina wtargnęła do posiadłości Romana Polańskiego i Sharon Tate, 10050 Cielo Drive, mordując przebywające w niej osoby.

Ta znajomość, choć nie przysporzyła Angerowi, ani jego współpracownikom dobrej sławy, mogła ujść niezauważona. Jednak w 1980 reżyser zrealizował nową wersję „Lucifer Rising” (produkcja ciągnęła się latami) – to do niej muzykę stworzyć miał tonący w pismach Aleistera Crowleya Jimmy Page. Wobec enigmatycznej porażki Page'a, Kenneth Anger odświeżył kontakt z odsiadującym wyrok Bobbym Beausoleilem, również muzykiem. Bobby stał się ostatecznym autorem ścieżki dźwiękowej „Lucifer Rising”. Na tym jednak nie wyczerpują się tropy prowadzące w stronę Stonesów. Rolę Lilith w kontrowersyjnym obrazie zagrała bowiem była dziewczyna Micka Jaggera, Marianne Faithfull.

Krucjata Ryszarda Nowaka

Za przygotowaniem „listy zakazanych zespołów” (a raczej „raportu”, jak mówi o nim twórca) stoi Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami. Tak naprawdę zawiadowcą przedsięwzięcia jest Ryszard Nowak, przewodniczący Komitetu i jego najbardziej medialna twarz. Prawdziwą kontrowersją otaczającą projekt listy jest nie tyle jej treść, co raczej fakt enigmatycznego treści utajnienia. Lista nie zostanie podana do wiadomości publicznej ze względu na, jak argumentuje Nowak, ochronę młodych ludzi, którzy mogliby korzystać z niej w sposób odwrotny do rzeczywistego przeznaczenia. W świetle, w jakim media przedstawiły temat, już sama istota raportu budzi poważne wątpliwości: ze względu na artykuł 53. Konstytucji RP, można by rozważać tutaj naruszenie prawa wolności sumienia i religii (której uzewnętrznianie może być ograniczone tylko w przypadku ochrony bezpieczeństwa państwa, porządku publicznego, zdrowia, moralności lub wolności i praw innych osób – a spełnienie tych kryteriów jest wysoce dyskusyjne nawet w przypadku ekstremalnych, ideologicznie określonych zespołów metalowych). Lecz prawdziwie politycznym jest fakt niejawności listy, która w ten sposób stać się może narzędziem nieuprawnionej cenzury artystów wcześniej nieświadomych swojej na liście obecności. W tej sytuacji niebezpiecznie racjonalnym wydaje się pytanie: czy możliwe jest, by lista Nowaka obejmowała The Rolling Stones? A jeżeli tak, czy jej główny autor ma zamiar zablokować, lipcowy koncert na Służewcu? Do spekulacji na temat potencjalnej akcji Ryszarda Nowaka nie ustosunkował się organizator występu, agencja Viva Art.

Obraz Ryszarda Nowaka ukształtowany w doniesieniach prasowych (a, na długo przed wypłynięciem listy, pisał o jego działalności m.in. „Przekrój”) jest jednoznaczny: Nowak ma doświadczenie w walce nie tylko z satanizmem, ale też z innymi ruchami religijnymi, które określa mianem „sekt”. Swego czasu na ich listę wciągnął Czerwone Brygady. Organizator „Lata bez sekt” wiarygodny nie jest też w oczach autorów oświadczenia na stronie opoka.org, w którym kilku innych przedstawicieli tej samej „branży” dystansuje się od jego działalności i wyraża się o niej w sposób cokolwiek krytyczny. Podobnego zdania jest Jurek Owsiak, który, po zarzuceniu mu przez Nowaka satanizmu, nazwał go „kompletnym idiotą” (wniosek o ukrytym satanizmie Owsiaka miał zostać wyciągnięty z nerwowych ruchów jego rąk).

„Skąd to pytanie...?!”

Skąd to pytanie...?! – Ryszard Nowak zdaje się wyraźnie zaskoczony i rozbawiony, kiedy w telefonicznej rozmowie sugeruję ewentualną obecność The Rolling Stones na liście. Przytaczam wyżej wspomniane wyjątki z biografii Jaggera, Richardsa i innych. Muszę przyznać: tak naprawdę, zaskoczony jestem ja – reakcją Ryszarda Nowaka. Kiedy celowo naprowadzam go na trop satanicznych wątków, wyobrażam sobie jak mój rozmówca, po drugiej stronie słuchawki, z politowaniem kręci głową. Ryszard Nowak bez wahania nazywa brytyjski kwartet „genialnym”, orzeka o ich wpływie na rozwój muzyki popularnej. Szczerze mówiąc, nie tego się spodziewałem. Pytam jednak dalej: jakie są kryteria przyjęte przez Komitet? Skąd możemy wiedzieć, czy w przypadku tak wyraźnie „diabelskich” akcentów zespół znajdzie się na cenzurowanym, czy może, jak The Rolling Stones, zostanie okrzyknięty genialnym? W odpowiedzi słyszę, że według podanej przeze mnie miary, każdy zespół mógłby stać się potencjalnym celem anty-satanistycznych ataków. Dla Ryszarda Nowaka celem jest zaś opisanie przypadków nawoływania do nienawiści religijnej, nawoływania do walki zarówno z innymi religiami, jak i wszelkimi „przeciwnikami sprawy”. W obronie przed zarzutami o radykalizm, przewodniczący Komitetu podaje przykład zespołu Vader. Wielokrotnie dochodziły do Ryszarda Nowaka głosy o satanistycznym przekazie tychże artystów. Vader został uważnie sprawdzony – zagrożenia dla społeczeństwa nie stwierdzono. Ani Vadera, ani Stonesów na liście nie będzie.

Sprawa Varga Vikernesa

Cały szum wokół raportu i jego twórcy można zatem potraktować, jak tragikomiczny żart, świadectwo czasów. W zradykalizowanym społeczeństwie istnieją bliskie obecnej władzy środowiska, które przyklasną pomysłowi (formułuję ten wniosek na podstawie wypowiedzi urzędników państwowych w sprawie listy) i takie, które zarzucą mu kompletne oderwanie od rzeczywistości. Jest zaś także strefa szarości, o której myśli niewielu, i w której ani lista, ani Ryszard Nowak tak prostolinijnie paradoksalni nie są.

Ta strefa rozciąga się w więziennej celi, w Tromsø, w Norwegii, gdzie wyrok za m.in. morderstwo odsiaduje były muzyk kultowej, black metalowej kapeli Mayhem – Varg Vikernes. Vikernes dwudziestomatrzema pchnięciami noża (w tym w głowę) pozbawił życia byłego przyjaciela, również gitarzystę Mayhem, Euronymousa. Przed sądem odpowiadał także za podpalenie kilku chrześcijańskich kościołów; został uznany winnym i skazany na 21 lat więzenia. W 2003 roku, będąc na przepustce, próbował uciec policji w skradzionym samochodzie, w którym ostatecznie złapany, przetrzymywał broń palną, kamizelkę kulodporną, noże i liny. W więzieniu Vikernes nie przestał tworzyć muzyki, nadal jest łakomym kąskiem dla łowców wywiadów i nadal głosi swoje pogańskie, pełne religijnej nienawiści tezy, w których namawia do „powzięcia zemsty na chrześcijanach”. Można by rzec: Varg Vikernes jest idealnym argumentem w rękach Ryszarda Nowaka. Krytyka radykalnego sprzeciwu wobec muzyki przeładowanej ideologią nienawiści (nie chcę generalizować, a więc pozostańmy przy przykładzie Mayhem) blednie jednak, gdy pod uwagę wziąć następujący fakt: na całym świecie, w kilku przypadkach podpaleń chrześcijańskich świątyń (a więc przypadkach swoistych zamachów terrorystycznych!) sprawcy powoływali się na inspirację muzyką Varga Vikernesa.

Niezależnie od metod działania (dobrych czy złych), które stosuje Ryszard Nowak, sprawę raportu sprowadzono do wymiaru sezonowej sensacji. Pomienięto milczeniem przypadki aktywności muzycznej, jak ta, którą preferuje Varg Vikernes. Zmilczano też pytania o granicę artystycznej swobody. Ot, nie zastanawia się nikt, czy deprecjonować należy wartość ścieżki dźwiękowej „Lucifer Rising” napisanej przez Beausoleila, dlatego, że obraz jest satanistyczny, a twórca jest mordercą. Z kolei ugryźć problem z innej strony, to pamiętać o 53. artykule Konstytucji.

Przykład Mayhem przypomniał się zeszłego roku, kiedy z inicjatywy Ryszarda Nowaka, metodą uogólnienia, zablokowano „Black Metal Festival” w klubie Proxima. Mayhem miało być jedną z gwiazd. Prawdopodobnie przeciwnicy „Black Metal Festival” zamyślili się (niezupełnie bez przyczyny) nad jednym z liryków zespołu, „Grand Declaration Of War”

Christendom religion of pity god of the sick

We have discovered our way we know the road

We have found the way out of millennia of labyrinth

Beyond the north, beyond the ice, beyond death

There was a thunderstorm in our air

The nature, which we are, grew dark

All that proceeds from weakness we loathe

We declare not peace but WAR

We shall be unleashed now

From darkness we create light

Beware decaying humans

For we shall destroy

We are the way of millennium to come

Ale czy to uprawnia ich do uogólniania?

Paweł Sajewicz (19 czerwca 2007)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także