In Memoriam Layne Staley (1967 - 2002)

Zdjęcie In Memoriam Layne Staley (1967 - 2002)

W kwietniu tego roku upływa pierwsza rocznica tragicznej śmierci Layne'a Staleya, wokalisty zespołu Alice in Chains oraz projektu Mad Season. Pod koniec kwietnia 2002 roku Layne został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu. Lekarze stwierdzili, że musiał tam leżeć już przynajmniej dwa tygodnie. Przyczyną zgonu było prawdopodobnie przedawkowanie narkotyków. Ale nie na pewno. Być może dawka, którą zażył Layne wcale nie była śmiertelna, ale wystarczyła, aby uśmiercić jego wykończony organizm... Tego, podobnie jak dokładnej daty śmierci, zapewne już nigdy się nie dowiemy. Jedno jest pewne - Layne odszedł w kwietniu 2002 roku... Samotny, bez rodziny i przyjaciół... Smutny koniec smutnego żywota...

We chase misprinted lies

we face the path of time

and yet I fight, yet I fight this battle all alone

no one to cry to

no place to call home

My gift of self is raped

my privacy is raked

and yet I find, yet I find repeating in my head

if I can't be my own

I'd feel better dead...

(Alice in Chains - Nutshell)

Layne Staley urodził się 22 sierpnia 1967 roku w Kirkland w stanie Washington. Pochodził z biednej rodziny, jego rodzice rozwiedli się, gdy miał siedem lat. Jak sam twierdził - niewiele pamiętał z tego okresu, był jeszcze za mały aby to zrozumieć. Klika lat później był świadkiem wydarzenia, które go na zawsze odmieniło. Jeden z przyjaciół rodziny został na jego oczach wyrzucony z kościoła tylko dlatego, że był gejem. To zajście zmieniło stosunek młodego Layne'a do Kościoła jako instytucji. Odrzucił wszystkie nauki rodziców, stał się dla nich niemal kimś obcym, szukał ucieczki od rzeczywistości. Znalazł ją, podobnie jak wielu jego znajomych, w narkotykach. Heroinę zaczął brać jeszcze w szkole podstawowej. Na szczęście zainteresował się też muzyką. Grał na perkusji, ale w czasie nauki w szkole średniej w Seattle coraz częściej stawał za mikrofonem. W 1987 roku poznał Jerry'ego Cantrella i założył z nim zespół rockowy - z czasem nazwali go Alice in Chains. Do grupy wkrótce dołączyli Mike Starr i Sean Kinney. W 1989 roku zespół podpisał kontrakt z wytwórnią Columbia. Tak zaczęła się droga do sławy Layne'a i jego zespołu.

Layne zaczął dostrzegać, że popularność ma dwa oblicza, że oprócz dobrych, są też jej złe strony. Razem z zespołem dużo koncertował, a w przerwach między trasami przebywał w studiu nagraniowym. Stał się osobą publiczną i musiał liczyć się z konsekwencjami tego faktu. Był rozpoznawany, zapraszany w różne miejsca. Zaczął narzekać na brak wolnego czasu. Poza tym wciąż pozostawał uzależniony od heroiny. Podjął pierwszą próbę walki, poszedł na odwyk, i nawet udało mu się na jakiś czas zerwać z nałogiem. Jednak problem tkwił gdzieś znacznie głębiej w psychice muzyka. Nie potrafił się odnaleźć w nowej roli, którą przeznaczyło mu życie - roli idola. W 1994 roku coś w Layne'ie pękło, i zaczął znowu brać. Nikt nie wiedział, co działo się w jego głowie. Uzależnienie doprowadziło nawet do czasowego zawieszenia działalności zespołu. Staley zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństw, jakie wynikają z zażywania narkotyków, ale nie potrafił sobie sam z nimi poradzić. W jednym z wywiadów wyznał, że początkowo wszystko szło w dobrym kierunku. Heroina dawała mu radość i poczucie pewności. Zbyt późno zorientował się, jaki straszny błąd popełnił uzależniając się od niej. Poniósł straszne konsekwencje. Przez dwa lata ze znikomym skutkiem walczył ze swoim nałogiem. Kilka razy był na kuracji odwykowej - bezskutecznie. Narkotyki go pokonały. W międzyczasie nagrał jeszcze z przyjaciółmi album jako Mad Season. Wyszła też ostatnia studyjna płyta Alice in Chains oraz zarejestrowany koncert unplugged tego zespołu.

W 1997 roku przedawkowała długoletnia dziewczyna Layne'a. To był cios, który nieomal doprowadził go do śmierci. Próbował popełnić samobójstwo. Pomogli mu wówczas przyjaciele z zespołu. Przeżył, ale już nigdy nie wyleczył się z depresji. Stracił wszystko, co liczyło się dla niego w życiu. Zespół Alice in Chains praktycznie przestał istnieć. Coraz rzadziej można go było zobaczyć w miejscach publicznych. Zamknął się w sobie i po prostu zniknął. Już nawet nie próbował walczyć z uzależnieniem. Nie miał sił ani motywacji. Przegrał... Opuszczony przez przyjaciół, zapomniany przez cały świat, zmarł wiosną 2002 roku w wieku 34 lat. Przez całe życie towarzyszyły mu narkotyki - początkowo były jego przyjaciółmi, koniec końców stały się przyczyną jego śmierci...

Layne Staley zapisał piękną kartę w historii muzyki rockowej. Nagrania Alice in Chains i Mad Season to jedne z najlepszych płyt, jakie zrodził ten gatunek. Utwory takie jak "Nutshell", "Would?", czy "Down in a Hole" pozostaną na zawsze w klasyce rocka. Miał niezwykły talent wokalny i niepowtarzalny głos, a jego wrażliwość uzewnętrzniła się w cudownych słowach do piosenek. Był jednym z prekursorów stylu grunge i ostatnią jego ofiarą. Wraz z jego śmiercią grunge przestał istnieć.

Spoczywaj w pokoju Layne. Pozostaniesz na zawsze w sercach swoich fanów. W moim sercu... Twoje życie było pasmem smutku i nieszczęść. Mam nadzieję że znalazłeś choć odrobinę szczęścia po drugiej stronie...

Emu (7 kwietnia 2003)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także