Nieskończona studnia potencjału: Tuaregowie z Pustyni Łódzkiej

Zdjęcie Nieskończona studnia potencjału: Tuaregowie z Pustyni Łódzkiej

Grafika: © Paweł Smardzewski

Wszystko potoczyło się zgodnie z przewidywaniami Ministerstwa Środowiska – pod koniec lat trzydziestych XXI wieku województwo łódzkie wyschło i nikt tego nie zauważył. Niby przez miesiące panowała susza, niby średni opad roczny w roku 2038 wyniósł 100mm/m2, niby lesistość osiągnęła zero w 2036, a tory prowadzące do Warszawy z obu stron pokryły się wydmami i karłowata roślinnością, ale łodzianie jakby nie zwracali na to uwagi. Służąca dziewiątą kadencję na stanowisku prezydentki Hanna Zdanowska twierdziła, że nie widzi problemu, a łódzkie parki są jednymi z najpiękniejszych w Polsce. Powiedziała to krótko po uploadzie swojej świadomości do znajdującego się pod Urzędem Miasta Łodzi superkomputera MIGAWKA, co w świetle znowelizowanej ustawy pozwoliłoby się jej ubiegać o dziesiątą kadencję. Ósmego listopada 2043 roku łódzki oddział Extinction Rebelion na placu przed dworcem Łódź Fabryczna ustawił kikut ostatniego drzewa, robinii akacjowej, z tabliczką ŁÓDŹ JAK TÉNÉRÉ.

Zupełnie nie wiedziałam, co zrobić – te słowa stały się dla internetowych archeologów symbolicznym początkiem Pustyni Łódzkiej w zbiorowej świadomości; zapisane zostały na Twitterze na początku 2044 roku (dokładna data zgubiła się w kodzie) przez pracującą w jednym z bałuckich kiosków Marzenę, która spotkała wtedy mężczyzn uzbrojonych w takoby i okutanych w tagelmusty koloru indygo; łamaną polszczyzną pytali, czy sprzedaje daktyle i mleko. Polacy zupełnie nie zauważyli (złośliwi twierdzili, że to przez utrzymujące się od trzydziestu lat ekstremalnie wysokie stężenie benzopirenu), że katastrofa klimatyczna postępowała na całym świecie i pewnego dnia w łódzkim pojawiło się półtora miliona Tuaregów, którzy nie mogli już znieść saharyjskich upałów. Pierwsza zmiany zauważyła sieć sklepów Żabka, która oprócz hot-dogów sprzedawać zaczęła taguelle, tuareskie podpłomyki, i wielbłądzie mleko; pojawiły się też wyspecjalizowane parkingi dla wielbłądów.

Tuaregowie przywieźli swoje instrumenty, zresztą pierwsi byli prowadzeni przez potomków członków zespołu Tinariwen, więc na łódzkich blokowiskach równie często słyszało się dźwięki imzadu i trzydziestą czwartą płytę Ostrego. Na Piotrkowskiej pojawiła się tuareska herbaciarnia, której właściciel Damu Ag Khowaly prezentował nagrania, które przywiózł ze sobą. Usiądźcie więc drodzy goście nad szklaneczką zielonej herbaty i posłuchajcie, co ma wam do powiedzenia!

***

Moi przodkowie pochodzili z okolic Timbuktu, a jeden z pradziadów służył w meczecie Sankore, ale nie o Timbuktu przyszliście słuchać! Timbuktu dawno już spoczywa w piaskach Sahary, tak jak i będzie Łódź, ale póki oddychamy, póty trwa nadzieja! Mnie nadzieję przynosi głos wielkiej Khairy Arby, to jej Timbuktu Tarab teraz właśnie umila wam czas, drodzy wędrowcy. Czujecie tę siłę? Słyszycie głos potężny jak bryły soli wydobywane kiedyś w kopalni Taoudenni? Kiedyś te dźwięki umilały nam oczekiwanie na karawanę, teraz niech niosą się aż po Retkinię!

Khaira Arby - Timbuktu Tarab

***

Część moich sióstr i braci z plemienia Iwellemmedan mieszkała kiedyś w Azawagh, wielkiej suchej kotlinie zajmującej znaczną część Mali i Nigru; wasi geografowie mówili, że Azawagh jest wielkości Austrii! W dawnych czasach, kiedy słońce nie było tak mordercze jak dziś, przyjeżdżali do nich ludzie z odległych zakątków świata. Wspominali moi pobratymcy, że dawno temu przybyli do nich biali i mieli ze sobą wielkie walizy z czymś na kształt czarnej taśmy. Powiedzieli, że to magnetofony szpulowe i przybyli nagrywać nasze śpiewy i tańce, żeby później przechować u siebie, w Genewie, tak mówili. Zagrali i zatańczyli, bo czemu nie – moi współplemieńcy mieli radość, genewianie nagrania, wszyscy wyszli zadowoleni. Mówili później, że szczególnie urzekła ich pieśń pochwalna dla Proroka, którą śpiewały nasze siostry z Tiklat.

Niger: Musique des Touaregs / Music of the Tuaregs - Vol. 1: Azawagh

***

Czasami wspominam saharyjskie noce i niezliczone gwiazdy błyszczące nad naszymi głowami; te czasy już nie wrócą, teraz jedyne, co nam błyszczy to drobne w portfelu i Stajnia Jednorożców. Moi dziadowie zbierali się w wieczory takie jak ten przy ogniskach, a babcie śpiewały pieśni, którymi wyrażały tęsknotę za tym, co nie nadeszło. Babki dawały melodie, dziadowie dron w tle, a migotanie gwiazd dawało im rytm, wspomnijmy to przy pieśniach Idassane i Fadimoutou.

Idassane Wallet Mohamed - Issawat

Fadimoutou Wallet Inamoud - Issawat

***

Tak jak teraz, tak również kiedyś życie wymagało od naszych córek więcej poświęcenia niż od synów. Fatou Seidi Ghali, wspominajcie jej imię po wsze czasy, jako pierwsza kobieta pośród Tuaregów profesjonalnie grała na gitarze i z gitary uczyniła swoje życie. Ona oraz inne córki Illighadadu pokazały wszystkim jak grać pustynnego bluesa, jak grać od serca, jak grać dla siebie i innych. Oby struny jej gitary w niebiosach zawsze były nastrojone, gdyż muzyka jej jest radością dla nas i dla Pana!

Les Filles de Illighadad - Eghass Malan

***

Siądźcie wygodnie i słuchajcie opowieści o wielkim mieście Gao, niemalże tak samo słynnym jak moje ukochane Timbuktu! To w Gao spoczywa Askia, legendarny wojownik z imperium Songahju, to Gao było stolicą jego królestwa! I to tam, pośród smaganych piaskiem ulic Gao narodziła się Super Jedenastka, Super Onze. To oni przekształcili pieśni kowali i griotów śpiewających w języku tamaszek w nagrania pustynnych duchów i ziaren piasku; to oni podpięli swoje ngoni pod gitarowe wzmacniacze i nałożyli na starożytne piosenki kasetowy pogłos, więc już w bramach miasta przybysze wiedzieli, że to Gao należy do Super Onze!

Super Onze - K7 for Alhousseini Minkoli

***

W Timbuktu mieszkał przodek mojego przyjaciela, a imię jego było Aghali „Ali” Ag Amoumine i on, podobnie jak Super Onze, grał takambę, z takamby uczynił swoją ojczyznę, a jego ngoni odstraszało demony na całej Saharze; teraz niech wybrzmią jego melodie, żeby bałuckie bestie pozwoliły nam kontynuować nasze wywody w spokoju.

Tallawit Timbouctou - Takamba

***

Dowiedziałem się od jednego z waszych starców, że abba oznacza w aramejskim, jednym z języków waszej księgi, ojca. Nasz abba, Abba Gargando też był dla nas duchowym ojcem – mój dziadek niejednokrotnie spotykał go przy ognisku, gdzie wygrywał swoje hipnotyzujące melodie na gitarze, a śpiew jego niósł się po całej delcie Nigru.

Abba Gargando - Abba Gargando

***

Słyszeliście kiedyś o Agadezie, oazie w środkowym Nigrze? To stamtąd pochodzili i tam grali członkowie Group Inerane, którzy ze swoich elektrycznych gitar utkali rewolucję w saharyjskiej muzyce. Moi pobratymcy mówią, że to ich potomkowie codziennie jeżdżą tramwajem linii 45, a ich piaskowe bluesy niosą się od daktylowego gaju przy Łodzi Kaliskiej aż po pętlę na Ozorkowie. Słyszałem raz, że grali w tramwaju jam session z chłopakami z Doniecka i nazwali to cheeki breeki takambą.

Group Inerane - Guitars from Agadez (Music of Niger)

***

Nasi potomkowie po wsze czasy wspominać będą Christophera Kirkleya, który mieszkał w odległym Portland (podobnież w Portland nikt nigdy nie widział piasku), a który w latach dziesiątych obecnego wieku podróżował po całym Sahelu, zbierając pieśni od naszych współbraci i współsióstr, a potem sławił ich imiona po całym świecie! Tu macie znamienity przykład – mało kto znał, jeszcze mniej pamięta wykonawców na Ishilan–n–tenere, a zostały po nich nagrania w telefonach komórkowych, które przekazujemy sobie z pokolenia na pokolenia, ich piosenki do dziś, bezimiennie, śpiewa się na weselach.

Ishilan n​–​Tenere – Guitar Music From the Western Sahel

***

Walczyliśmy kiedyś o wolność, bowiem nasza ojczyzna nie ma żadnych granic, a tym bardziej sztucznych granic wyznaczonych przez białych. Walczyliśmy takobami i kałasznikowami; niektórzy z nasz sprzymierzyli się z islamistami. Niektórzy, jak Abdallah, udali się na wygnanie aż do Beninu; nie miał on nic poza gitarą i to za jej pomocą wojował o wolność naszą i waszą. Jako jeden z pierwszych przełożył stare pieśni na język gitary i, z pomocą Nela Oliviera, nadał im funkowego sznytu.

Abdallah Ag Oumbadougou – Anou Malane

***

Mamane Barka, nasz przyjaciel z plemienia Toubou, był prawdziwym synem pustyni. Urodził się w Tesker, we wschodnim Nigrze, gdzie stał się mistrzem ngurumi, ale marzył zawsze o grze na biramie, pięciostrunowej harfie. Udał się w tym celu nad jezioro Czad, gdzie poznał Boudouma, wędrownych rybaków, którzy znali sekrety gry na tym instrumencie. Biram był dla nich świętością, instrumentem danym przez ducha jeziora, Kargilę, więc nie każdy, a już zwłaszcza przybysz z pustyni, mógł na nim grać. Mamane, nasz przyjaciel z plemienia Toubou, przekonał ostatniego żyjącego mistrza biramu Boukara Tara, żeby ten nauczył go tajemnej sztuki. Po miesiącach wyrzeczeń, oczyszczeń i ćwiczeń, Mamane posiadł w końcu umiejętność gry oraz słowa mistycznych pieśni rybaków Boudouma. Gdy Boukar Tar odszedł, Mamane został jedynym mistrzem biramu, czego dowodem jest nagranie, które właśnie wam puszczam. Teraz nie ma już ani mistrza Mamana, ani jeziora Czad, nawet ostatni biram zniknął w piaskach Nigru, ale pozostała muzyka, więc nośmy ją w sercu ku pamięci wielkich mistrzów i rybaków Boudouma.

Mamane Barka – Introducing Mamane Barka

***

Pociągi linii kolejowej z Łodzi do Zgierza upodobali sobie tradycjonaliści, którzy kiedyś mieszkali na południu Sahary i nigdy nie przekonali się do gitar i kaset, tak jak moi przodkowie z Timbuktu czy Gao. Pozostali wierni swoim imzadom, które porównalibyście pewnie do skrzypiec, a których melodie łkają w wagonach ŁKA; ich terelility, wibracyjne trele oznaczające przynależność do danego miejsca, wybrzmiewają teraz pomiędzy ulicami Łodzi. Zwróćcie uwagę, że inaczej wołają na Żabieńcu, a inaczej w Zgierzu!

Tuareg Music of the Southern Sahara

***

Kiedy jesteś nomadą, jedyną granicą jest horyzont; osiadli nigdy nie mogli tego zrozumieć, kreśląc mapy, wyznaczając punkty celne, budując mury i wieże strażnicze. Słyszałem historie o wielu moich braciach, którzy polegli broniąc swojej wolności do podróżowania gdziekolwiek ich poniosą nogi – ten album niech świadczy o nich, niech świadczy o wielkich mistrzach akustycznych gitar.

Ishumar – Music of the Tuareg Resistance

***

Ech, szkoła w Tudu, wielka szkoła w Tudu! To tam Kader Balla uczył swoich podopiecznych śpiewać, a grając na gitarze naśladował ich śpiewy; dodał do tego czysto saharyjski element w postaci tende, bębna z koziej skóry. Śpiewał ze swoimi dziećmi o wartości edukacji, więc i wy, drodzy słuchacze, pamiętajcie, że nauka to potęgi klucz!

Troupe École Tudu – Oyiwane

***

Zbliża się ranek, drodzy słuchacze, więc opowiem wam jeszcze o Zerzurze, zapomnianym mieście, w którym wszystko jest ze złota, naszym saharyjskim Eldorado. Wszystko, co słyszeliście o Zerzurze, to bzudry! Nic takiego nigdy nie istniało! Istniał za to mój wielki mistrz, Ahmoudou Madassane, błogosławione niech będzie jego imię, który złota może nie znalazł zbyt wiele, ale złoto na pewno zaklął w swoją pustynną, dronującą gitarę, z którą przemierzał wydmy okalające linię do Skierniewic, zanim zniknął w nocy – podejrzewam, że sam Pan zabrał go do siebie, żeby umilał mu wieczność swoją gitarową maestrią.

Ahmoudou Madassane – Zerzura

Tyle miałem wam do pokazania, drodzy słuchacze, a teraz zmykajcie! Słońce już wschodzi, muezzin ze śródmiejskiego meczetu woła na modlitwę, więc zmykajcie!

Damian Kowal (19 grudnia 2019)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także