Flesz EXTRA: 10 portugalskich singli z lat 80.

Zdjęcie Flesz EXTRA: 10 portugalskich singli z lat 80.

Obiecałem sobie na starcie Flesza, że niezależnie od wszystkiego będę powstrzymywał się od wymówek w rodzaju braku czasu, niespodziewanego nawału obowiązków, niekorzystnych zbiegów okoliczności itd. Dlatego odpuszczę sobie tłumaczenia – po prostu niezbyt mogłem w miniony weekend myśleć o muzyce, a jak już trafiał się taki moment, to zwykle pod wpływem jakiejś mało szczęśliwej recenzji albo opinii gdzieś tam w przestrzeni. Rozumiem, sezon grzybowy w pełni. Żeby chwilowo tym najróżniejszym biedakom darować – temat iście ogórkowy, zastępczy.

A konkretnie post scriptum do sierpniowej monografii Heróis do Mar, które początkowo miałem w planach załączyć z daniem głównym. Ostatecznie jednak stwierdziłem, że byłoby to rozdrabnianiem tematu, który wydawał mi się wyrazisty i nośny. Chodzi o dyszkę portugalskich utworów z lat osiemdziesiątych, które na falach badań tamtejszej sceny wpadły w moje ręce (wyłączywszy HdM oczywiście). Z pewnością lista jest ledwie liźnięciem sprawy i nie pretenduje do bycia kompendium wiedzy w temacie. Ustalmy może, że to dziesięć naprawdę spoko kawałków, które w dziewiątej dekadzie powstały w kraju dorsza.

10. Delfins „A Casa de Praia” (1985)

Formacja z kurortowego Cascais została ostatecznie jedną z największych gwiazd portugalskiego pop-rocka końcówki lat 80. i kolejnej dekady, ale tu widzimy ją jeszcze we wczesnym, mocno szczeniackim stadium. To nic, że są groteskowe kostiumy i drętwa oprawa telewizyjnego festiwalu (eliminacje do portugalskiej Eurowizji, w których notabene zostali zmiażdżeni). W konkurencji wakacyjnych, lekko jangle’ujących indie-popów nie spotkałem bardziej urokliwej portugalskiej propozycji niż „Domek na plaży”.

9. UHF „Cavalos de Corrida” (1980)

Portugalska Wikipedia nie owija w bawełnę i śmiało oznajmia, że to od tego kawałka zaczął się boom na muzykę rockową w tym kraju. Ile w tym prawdy – trudno mi stwierdzić, niemniej jednak jeśli w 1980 roku o mainstream otarł się tam utwór brzmiący jak wczesne The Clash, to nie sposób przejść nad tym do porządku dziennego.

8. Sétima Legião „Gloria” (1984)

Otwarcie kultowego debiutu naczelnych melancholików i ponuraków portugalskiego „nowego rocka” lat osiemdziesiątych to nagranie bardzo typowe dla swojej epoki – mogliby „Glorię” popełnić New Order u progu dekady (około „Ceremony”), mogliby też zrobić to The Cure, Echo & The Bunnymen czy The Chameleons. Nie zmienia to faktu, że ta bardzo prosta, post-punkowa piosenka ma w sobie sporo onieśmielającego czaru.

7. GNR „Pós Modernos” (1986)

Porozmawiajmy chwilę o wpływie Dexys Midnight Runners na portugalską nową falę. Wspominałem już, że dla Heróis do Mar grupa Kevina Rowlanda była modelem nowoczesnego zespołu u progu lat osiemdziesiątych. Dla Rui Reininho i jego GNR bywali za to Dexys inspiracją aż nadto słyszalną. Ale dopóki wychodziły z tego tak soczyste kawałki, jak na wpół rozedrgane, na wpół euforyczne „Pós Modernos”, nikt chyba nie narzekał.

6. Troco „So Do Teu Corpo Aprendiz” (1987)

Jazzujący, ocierający się o big-bandowy rozmach, a jednocześnie trzymający się pop-rockowego idiomu utwór robi ze mną dziwną rzecz – ilekroć do niego wracam, myślę sobie najpierw, że ten zespół wygląda jak banda wieśniaków i że musiałem upaść na głowę. A potem po trzech minutach zawsze zwracam honor bliżej nieznanej mi formacji Troco.

5. António Variações „Estou Alem” (1982)

Nie ma w dziejach portugalskiej kultury drugiej takiej postaci jak Variações i z pewnością nie jest to miejsce, by tego bezprecedensowego artystę przedstawiać. Dość powiedzieć, że to jeden z tych twórców, u których dziedzictwo pośmiertny, tribute’owy daleko przekracza dorobek wydawnictw za życia. „Estou Alem” – jeden z niewielu jego utworów wydanych na singlu – brzmi jakby bardzo rozluźniony Bryan Ferry nagrywał swoje „Neverending Story”. Mniej więcej.

4. Táxi „Chiclete” (1981)

Trudno takie madnessowsko-police’owskie raz-dwa-raz-dwa zagrać w sposób naprawdę pamiętny, ale czasem – zwłaszcza na tak zwanej świeżości – wychodzi. No i wyszło – kwartetowi z Porto w jednym z flagowych przebojów portugalskiej nowej fali, podobnie jak dwa lata później naszemu Lady Pank w utworze otwierającym debiut Jana Borysewicza i spółki.

3. Banda do Casaco „Natação Obrigatória” (1980)

Banda do Casaco to trochę taka portugalska Budka Suflera – legenda ichniejszego rocka progresywnego lat siedemdziesiątych, która u progu kolejnej dekady odświeżyła skład o nastoletnią wokalistkę oraz byłego perkusistę Petera Gabriela i nagrała kilka radiowych przebojów. Ale ten „pop” Banda do Casaco to nie tylko piekielnie czujne aranżacje i chyłkiem przemycane art-rockowe wstawki – to zupełnie kompletne piosenki, które chce się nucić i zapętlać. Zupełnie jak „Jolka, Jolka pamiętasz”.

2. Né Ladeiras „Dessas Juras Que Se Fazem (Jura)” (1986)

Gdyby serwis Screenagers zarejestrowany był w domenie .pt, a jego redaktorzy Jacó Ambrão oraz Paulo Sães zorganizowali plebiscyt „Portugalskie piosenki wszech czasów”, niechybnie ten właśnie utwór wokalistki z Porto znalazłby się w czołówce zestawienia. Słuchając popularnego „Żura”, za każdym razem mimowolnie powracam skojarzeniami do rzewnych ballad Anny Jurksztowicz, jazzującej wykwintności Krystyny Prońko czy intuicji muzycznej Ewy Bem – to dla mnie ten sam poziom piosenkowego artyzmu.

1. Salada de Frutas „Se Cá Nevasse” (1981)

Efemeryczna formacja z Lizbony zabłysnęła na krótko w początkach lat osiemdziesiątych, prezentując na swoich trzech albumach fuzję pop-rockowej nowoczesności spod znaku The Police czy XTC z progresywnymi naleciałościami środka lat siedemdziesiątych. Jest więc w tej Owocowej Sałatce wszystko, co lubimy najbardziej: zażerające melodie, często intonowane głosem wokalistki Leny d’Agua (chociaż akurat nie w tym singlu), new-popową koalicję syntezatorów i miarowej sekcji, ale też gitarowe i klawiszowe zawijasy bez kompleksów przywołujące minioną epokę i śmiałe przełamania piosenkowej konwencji. Wykwintne progresje akordów też powinny znaleźć coś dla siebie. A w tym konkretnie utworze wyczuwam coś bardzo rzadkiego i jeśli też to zauważycie równie szybko, to po półtorej minuty będziecie go pytać, czy nie chciałby zajrzeć do Waszej setki numerów 80s.

(na zdj. zespół Salada de Frutas)

Kuba Ambrożewski (14 października 2013)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także