Kawaleria szatana #4

Koniec roku jest bliski, a wiele wartych opisania płyt wydanych w ostatnich miesiącach nie znalazło jeszcze swojego miejsca w „Kawalerii”. Mają jeszcze szansę pojawić się na łamach Screenagers w grudniu, stąd mile widziane są wszelkie rekomendacje. A tymczasem czeka diabeł listopadowy.

Zdjęcie Kawaleria szatana #4 1

Kylesa – Spiral Shadow (8/10)

Na początek szczypta kontrowersji: „Spiral Shadow” jest najlepszym materiałem Kylesy. Hołubiona przez niezali z tajemniczych względów Kylesa do tej pory była co najwyżej bliska stworzenia bardzo dobrej płyty. Już rok temu niemal się udało, jednak kilka mankamentów zaważyło na końcowym wyniku. Teraz, w 2010 roku, nie ma już takich wątpliwości. O tym, że jest to grupa ogromnych możliwości, było wiadomo niemal od początku, jednak dopiero teraz udało się odpowiednio wyważyć składniki. W tym stonerowym zgiełku brakowało dobrych kompozycji – to się zmieniło. Kylesa wręcz atakuje świetnymi *piosenkami*. „Don’t Look Back” przy odpowiednim masteringu mógłby być shoegaze’owym hitem, „Drop Out” wyciąga co optymalne z przebojowości Mastodon, a opener „Tired Climb” jest najlepszym kawałkiem Torche, którego nigdy nie nagrają. „Spiral Shadow” może i powinien być przełomem. Oby tylko był dowodem na to, że Kylesa na stale zagości w najwyżej klasie rozrywkowej.

MySpace

Teledysk

Zdjęcie Kawaleria szatana #4 2

The Secret – Solve Et Coagula (7/10)

Zawsze ogarnia mnie niepokój, kiedy trafiam na „ciężką” płyta z Włoch. Włosi mają niezbyt atrakcyjne poczucie estetyki, a wyjątki jak Ufomammut tylko potwierdzają tę regułę. The Secret widocznie jest kolejnym „wyjątkiem” i bez obaw można sięgnąć po „Solve Et Coagula”. Trudno w kilku słowach streścić, co tak naprawdę oferują panowie z Triestu. Upraszczając sprawę, można by porównać ten album do francuskiego Celeste, choć ich włoscy koledzy są bardziej chaotyczni, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Noisecore miesza się ze sludge’owymi przestojami, a w tym wszystkim na pierwszy plan wychodzi black metalowy wokal. Jeden wielki i trudny do okiełznania hałas, ale odpowiednio skondensowany, przez co „Solve Et Coagula” ani przez sekundę nie męczy, sprawiając przy tym sporo przyjemności.

MySpace

Zdjęcie Kawaleria szatana #4 3

Negură Bunget – Vîrstele Pămîntului (7/10)

Bardzo mila niespodzianka. Rumuni, pomimo nieszablonowego stylu oraz wielu frapujących pomysłów, nie mogli pozbyć się takiej, hm, metalowej siermiężności. Może „Vîrstele Pămîntului” jeszcze nie rozpływa się w ustach, ale widać dużo pozytywnych zmian. Rumuńskie folkowe wstawki wreszcie nie wydają się tak wymuszone jak do tej pory. Jest w tym sens, jakaś idea, do tego świetnie brzmią z dosyć specyficzną i unikalną odmianą black metalu (wierzcie lub nie – takich cudeniek nie znajdziecie na norweskich, amerykańskich albo ukraińskich black metalowych wydawnictwach). Obowiązkowo należy sprawdzić.

MySpace

Teledysk

Zdjęcie Kawaleria szatana #4 4

Mar De Grises – Streams Inward (6/10)

Z zespołami jak chilijski Mar de Grises jest pewien problem. Wydaje im się, że robią coś oryginalnego, podczas gdy powtarzają tylko stare patenty, jedynie ubierając je w nowoczesne szaty. Teoretycznie to powtórka z rozrywki: spowolniony nieco death metal ze sporą dawką melodii oraz czystych wokali. Nie jest to jednak kolejna skrajnie nudna płyta dla metalowych łbów. Za dużo tu bowiem nieoczywistych melodii i zaskakujących przejść. Nie są równie afektowani co Opeth bądź inne metalowe podróby Pink Floydów. Być może jeszcze nie mieli okazji nabrać złych nawyków. Solidna i bardzo porządnie wykonana robota.

MySpace

Zdjęcie Kawaleria szatana #4 5

Comeback Kid – Symptoms + Cures (6/10)

Comeback Kid od zawsze wzbudzali sympatię. Ot, Kanadyjski hardcore – melodyjny, chóralny, bez większych naleciałości wczesnego hc punka. Jednak po kilku latach nadszedł moment, kiedy formuła wypracowana przez ten czas dotarła do ściany. „Symptoms + Cures” w porównaniu z poprzednimi albumami jest bardziej eklektyczny, co niekoniecznie jest rozwiązaniem wszystkich kłopotów. W niektórych partiach Comeback Kid idzie w stronę zwykłego alt rocka, aby potem wprowadzić do obiegu kilka metalowych fragmentów (vide metalcore’owy numer tytułowy). W tym momencie czuje się trochę skonfundowany, a brak uporządkowania wielu, bądź co bądź, niezłych pomysłów jest zdecydowanie widoczny.

MySpace

Teledysk

Zdjęcie Kawaleria szatana #4 6

Bongripper – Satan Worshipping Doom (6/10)

Od dłuższego czasu próbuje rozgryźć Bongripper i muszę przyznać, że słabo wychodzi mi ta sztuka. Amerykanie zdecydowanie należą do osób nie dających sobie dmuchać w kaszę, grając sludge-stoner unikają jak tylko mogą post-rockowych smętów i całe ich albumy wypełnia od początku do końca rozkosznie ciężka magma, w której pływają równie nielekkie drone’y. W czym więc problem? Ano w tym, że nie widać w tej muzyce zbyt wielu punktów zaczepienia. Bongripper rzecz jasna kombinuje z tempem, nie gra na jedną modłę, posiada wyśmienitą produkcję, tylko wciąż brakuje tego „czegoś”. „Satan Worshipping Doom” momentami jest rodzajem soundtracku tła – przyjemnym, odprężającym, ale nieszczególnie zajmującym.

MySpace

Teledysk

Zdjęcie Kawaleria szatana #4 7

Parkway Drive – Deep Blue (2/10)

Dalsza egzystencja Parkway Drive nie ma większego sensu. Australijczycy nagrali dwa ponadprzeciętne metalcore’owe krążki i wystarczy. Taki potworek jak „Deep Blue” nie powinien mieć racji bytu. To nie tylko powtarzanie tego samego; to powtarzanie powtórki powtórek. Właściwie każdy riff został napisany na kolanie chyba w dziesięć sekund w zamkniętej szafie, podobnie jak reszta dźwięków zawartych na tym longplayu. Okropne nudy i grymas na twarzy.

MySpace

Teledysk

Krzysiek Kwiatkowski (1 listopada 2010)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: kol
[6 listopada 2010]
a mi ta kursywa się podoba
Gość: highfidelty
[5 listopada 2010]
Parkway Drive zaiste straszne, z gorszych wyobrazam sobie tylko nowy singel Bring me the horizon, fatalna rzecz, po prostu brak mi slow na to g...no, które nagrali
Gość: carmody
[5 listopada 2010]
na alladyna! stary weźże przestań z tą kursywą. that's not ironic, that's moronic.

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także