Junior Senior
Hey Hey My My Yo Yo
[Crunchy Frog; 24 września 2005]
Źle się dzieje w państwie duńskim. – W. Shakespeare
Byłem tam na wakacjach! Po niemal całodobowej podróży pociągiem i promem, spaniu na podłodze i rozmowach z niezbyt rozgarniętymi pijaczkami, przybyłem w końcu do Danii. I zmieniło się coś od czasów Hamleta – wcale nie tak źle się dzieje w duńskim państwie: trzykrotnie wyższe od naszych ceny, Mew, za dużo Polaków – tak nakreśliłbym wady. Ale przecież na przeciwnej szalce: Raveonettes, Roskilde ze swoim festiwalem i, ha, Junior Senior. Duet złożony z dwóch świrów, którzy kleją ze swoich muzycznych zamiłowań, niezbyt lotnych tekstów i niedociągnięć w wokalu porcję muzyki, która woła o wielkie „D-d-d-don't stop the beat” do nieba.
Kończąc moje krótkie wspomnienie o Danii dodam, że w Roskilde byłem i tam właśnie kupiłem wspomniany już pośrednio, fenomenalny singiel zespołu (za symboliczną koronę!). Piosenkę, która zawładnęła Danią i światem. „Move Your Feet” miała ciekawy teledysk, ponoć pierwszy w historii, który dało się zmieścić na jednej dyskietce – chłopaki stworzyli ucieszną pikselozę z własnymi postaciami, wiewiórką i fajerwerkami w roli głównej. No, przyznajcie sami, ten kawałek był pyszny. Mnie urzekła szczególnie wersja live, która demaskowała nieco braki „Juniora” w popularnym „flow”. Sam album nie udźwignął ciężaru fajności singla i Duńczycy wydawali się być zespołem jednego hitu. „Ofelio, idź do klasztoru!” - woła Hamlet. Ale Duńczycy spisani na straty wcale się na to nie zgadzają, uciekają z klasztoru na linie z beatu, chórków, dukając na odchodnym „d-d-d-don't”.
Cóż to czytasz, mości książę?
Słowa, słowa, słowa. - W. Shakespeare
Czegoż to słuchasz, mości recenzencie? Dźwięków, dźwięków, dźwięków. I to w ciekawym wydaniu. Charakterystyczne dla Junior Senior jest zamienianie pokracznego rapowania, śmiesznej melorecytacji i prostych, powtarzanych dźwięków w rozhuśtane koncepty, brzmienia rwące nogi do tańca. Pisałem o słyszanych wpływach – nie można nie zauważyć ich choćby w „Ur A Girl”, którego wejściowa melodia przywodzi na myśl mistrzostwo Beatlesów albo Beach Boys. No, ale to dla przykładnego indiepopowego twórcy lekcja obowiązkowa. Nadobowiązkowo za to Junior Senior korespondują z popularnym ostatnio indie dance'em (przywołam „Happy Rap”) spod znaku The Go! Team. Jakby tego było mało, mamy pianino i baardzo pokraczne chórki (nieoczekiwane Hallelujah, hallelujah w „Dance Chance Romance” jest jednym z wielu zabawnych niuansików). Hey do you like music? Cause this is a song about making music! - naiwnie szczery, docierający do odbiorcy komunikat, ale tak do serca, głęboko. Kupuję to.
Słabości, imię twe kobieta. - W. Shakespeare
Słabości, imię twe wokal. Przecież Jesper Mortensen i Jeppe Laursen to wokaliści z dolnej półki. Nie da rady – nie zaśpiewają jak Tim Buckley. Ale tą pozorną wadą bronią się, przekonują słuchacza. Kiedy mówią, że przecież tu jest „too much good stuff to ignore”, to ja im wierzę na słowo, nie muszą mi tego wyśpiewywać. Inna sprawa, że „Hey Hey My My Yo Yo” bywa nieco banalna. Oczywiście – Junior Senior wydali płytę rozrywkową, miłą, kipiącą szaleństwem, ale i zabawną, dowcipną, a przez to niestety łatwą do zlekceważenia. Polecam nie lekceważyć, a żeby nie być gołosłownym, zdam się ku przestrodze na drugoplanowego bohatera tej recenzji:
W tym szaleństwie jest metoda. – W. Shakespeare